Ból głowy bankierów centralnych

Krzysztof Pawlak, dealer walutowy Internetowykantor.pl i Walutomat.pl
Krzysztof Pawlak, dealer walutowy Internetowykantor.pl i Walutomat.pl

Obserwujemy kontynuację odbicia na kwotowaniach polskiej złotówki. Inwestorzy wierzą, że działania stymulujące gospodarkę, które zaproponują Fed i EBC, przyniosą pozytywny skutek. Jednymi z najistotniejszych wydarzeń w nadchodzącym tygodniu będą publikacje minutek z posiedzeń banków centralnych strefy euro i Stanów Zjednoczonych. W czwartek rozpocznie się sympozjum w Jackson Hole i  z tego powodu rynki liczą na świeże informacje w sprawie podejścia do polityki pieniężnej.

Niezrozumiała panika na złotym

Ostatni tydzień stał pod znakiem sporej zmienności na krajowej walucie. Najpierw była mocna wyprzedaż, która poskutkowała testem poziomu 4,40 na EUR/PLN. Wysoko poszybował też CHF/PLN, docierając nawet do poziomu 4,04. Jednak od piątku obserwujemy odreagowanie i złotówka zyskuje. Dzisiaj widzimy kontynuację tego trendu i w efekcie jesteśmy już o ponad 7 groszy niżej w relacji do wspólnej waluty. Trzeba przyznać, że taka słabość złotego nie była podyktowana żadnymi realnymi przesłankami, gdyż polska gospodarka rozwija się nadspodziewanie dobrze (w tempie ponad 4%) i jest ewenementem na skalę europejską. Dla porównania najważniejsze (z ekonomicznego punktu widzenia) państwo strefy euro, czyli Niemcy, w II kwartale zanotowało spadek PKB. Krajowa waluta trafiła na splot niekorzystnych zdarzeń na świecie. Z jednej strony odwrócenie krzywych rentowności obligacji w USA i Wielkiej Brytanii jest kolejnym zwiastunem nadchodzącego kryzysu (a przynajmniej mocnego spowolnienia), z drugiej dzień wolny w naszym kraju i tzw. długi weekend, który spowodował niższą płynność.

Ujemne rentowności długu

Sytuacja na dłużnych papierach na świecie sięga granic absurdu. Na naszym kontynencie ujemną rentowność obligacji notujemy już nie tylko w Niemczech czy Szwajcarii, ale także w Holandii, a nawet (i tu zaskoczenie) w Hiszpanii i Włoszech. Przypomnieć należy, że kraje te były bliskie bankructwa. W efekcie “inwestując” pieniądze nawet na 20 lat, otrzymamy mniej, niż wynosi początkowy wkład. Sytuacja ta unaocznia, jakie poglądy obecnie dominują na rynkach, a mianowicie jest to wiara w sporą porcję “dodruku pieniądza” przez banki centralne. Problemem może być jedna, istotna wada takich zabiegów. Wcześniej Fed takim działaniem potrafił wszystkich zaskoczyć, więc efekt był szybki i zauważalny. Jednak późniejsza podobna akcja, przeprowadzona przez EBC, nie przyniosła tak wyraźnych skutków. Dlatego, skoro wszyscy tego oczekują, to może być zwyczajnie za późno na osiągnięcie przez regulatorów zamierzonych celów.

Coroczne spotkanie bankierów ważniejsze niż zwykle

Stąd jeszcze większej rangi nabiera sympozjum bankierów centralnych w amerykańskim Jackson Hole. Trzeba przyznać, że radzić jest nad czym, bo decydenci monetarni znaleźli się w trudnym położeniu. Oczekiwania rynkowe rosną bardzo szybko i nawet obniżka stóp nie przynosi już efektu. Wystarczy spojrzeć na ostatnią decyzję Fed, która obniżyła stopy o 25 pkt bazowych i tak małą obniżką rozczarowała inwestorów. Sympozjum jest znane przede wszystkim z tego, że właśnie w tym miejscu ówczesny szef Fed Ben Bernanke ogłosił program QE2 w USA (jedna z akcji skupu obligacji przez Rezerwę Federalną).

Krzysztof Pawlak, analityk walutowy Internetowykantor.pl