Business Centre Club: Waloryzacja 500+ może negatywnie wpłynąć na stan naszej gospodarki

Łukasz Bernatowicz - ekspert BCC, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club
Łukasz Bernatowicz - ekspert BCC, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club

Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało waloryzację świadczenia wychowawczego 500+.        Od 2024 r. dodatek na dziecko ma wzrosnąć o 300 zł i wynosić 800 zł. Czy w obecnej sytuacji gospodarczej jest to właściwa decyzja? Skąd rząd weźmie na to pieniądze? Czy to tylko kolejna obietnica przedwyborcza? Odpowiadają eksperci Business Centre Club.

Zaproponowane zmiany skutkować mogą negatywnymi konsekwencjami dla gospodarki. Waloryzacja świadczenia to ogromny państwowy wydatek. W ubiegłym roku na świadczenie 500+ wydano łącznie 42 mld zł, co stanowi 8% budżetu państwa. Do propozycji partii rządzącej odniósł się w swoim komentarzu Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club oraz Przewodniczący Rady Dialogu Społecznego.

Z jednej strony pomysł na waloryzację świadczenia 500+ jest zrozumiały, ze względu na inflację, która spowodowała realny spadek wartości tego świadczenia. Podwyższanie kwoty do 800 zł, bez jednoczesnego zastosowania kryterium dochodowego to wydatek rzędu 64 mld zł rocznie. Dlatego kluczowe jest pytanie, skąd te środki będą pochodzić? Jeśli mamy się z tego powodu zadłużać, odbije się to negatywnie na gospodarce, ponieważ mówimy o kwocie wyższej od dotychczasowej o ok. 25 mld złotych. – mówi Łukasz Bernatowicz prezes Związku Pracodawców Business Centre Club, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego.

Jak zwrócił uwagę ekspert BCC: W poniedziałek (8 maja) Rada Dialogu Społecznego debatowała nad Wieloletnim Planem Finansowym Państwa (2023-2026), przedstawionym przez rząd, gdzie tego wydatku w ogóle nie było. Bernatowicz zastanawia się: Czy Ministerstwo Finansów w ogóle wie o tym projekcie? Czy wie, jak go sfinansować? Czy waloryzacja będzie oznaczać dalsze zadłużanie, podniesienie podatków, odebranie finansów innym grupom, czy jeszcze inne źróo?

Łukasz Bernatowicz zwraca także uwagę, że „wpompowanie” w gospodarkę jeszcze większej ilości pustego pieniądza spowoduje znaczne wydłużenie walki z inflacją, która będzie spadać wolniej, a proces sprowadzenia inflacji do celu inflacyjnego trwać będzie znacznie dłużej.

Do zaproponowanej przez PiS kwestii waloryzacji świadczenia 500+ odniósł się także przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC, minister gospodarki BCC – dr Janusz Steinhoff, który podkreślił, że tego typu propozycje powinny być przede wszystkim poparte szczegółowymi analizami ze względu na ogromne koszty zaproponowanej waloryzacji.

Dziwi mnie, że takie pomysły zgłasza prezes rządzącej partii, a nie rząd. Tego typu propozycje powinny być bowiem wsparte szczegółowymi analizami, bo to przecież bardzo kosztowny pomysł liczony w dziesiątkach miliardów złotych. Realizacja zapowiedzi PiS oznaczałaby, że kwota świadczenia wzrośnie aż o 60 proc. W efekcie wydatki na ten program wzrosłyby o 24 mld zł — do 64 mld zł. Trzeba mieć świadomość, że będzie to wpływać w sposób negatywny na stan finansów publicznych, który i tak jest nie najlepszy. Mam wrażenie, że to niestety eskalacja populizmu, która ma związek z kampanią wyborczą. – twierdzi Janusz Steinhoff, przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC, minister gospodarki BCC.

Janusz Steinhoff, przewodniczący GGC BCC zwraca uwagę:

Jako Gospodarczy Gabinet Cienie BCC generalnie nie kontestujemy transferów społecznych jako takich, ale mamy świadomość, że powinniśmy uruchamiać tylko takie transfery, na które nas stać, tym bardziej że poziom zadłużenia kraju znacząco wzrasta, rentowność obligacji nie jest – delikatnie mówiąc – najlepsza, a co za tym idzie, koszty obsługi długu niebezpiecznie rosną. Stąd też deklaracje, które są tak kosztowne, budzą uzasadniony niepokój przedsiębiorców.

Oceniam propozycje przedwyborcze PiS zdecydowanie negatywnie jako nieosadzone w realiach budżetu i nieuwzględniających stanu naszych finansów publicznych i wysokiej inflacji, z jaką się teraz zmagamy. – dodaje ekspert.