Ceny surowców w Europie będą rosły w dwucyfrowym tempie

Przemysł 4.0 szansą na wyjście Polski z pandemicznego kryzysu. Brakuje jednak pracowników o odpowiednich kompetencjach [DEPESZA]
  • Od jesieni 2020 r. ceny surowców wzrosły średnio o 30 proc., a od początku 2021 r. o kolejne 20 proc. – pokazuje badanie przeprowadzone przez firmę doradczą Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory.
  • Przedstawiciele kadry kierowniczej firm produkcyjnych z Europy, pytani przez Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory, prognozują, że do końca 2021 r. drewno może być droższe o ponad 30 proc., stal o co najmniej 25 proc., a tworzywa sztuczne o ponad 20 proc.
  • Według ekspertów takie wskaźniki i prognozy oznaczają dalszy wyraźny wzrost cen produktów i półproduktów także w Polsce.
  • Zdaniem badanych, nagłe wzrosty cen pozostaną standardem nawet po pandemii Covid-19, dlatego koniecznością są inteligentne strategie cenowe.

Jak pokazuje badanie Horváth & Partners i Movens Advisory, przeprowadzone wśród ponad 1000 członków kadry kierowniczej firm produkcyjnych z 12 krajów europejskich, producenci nie spodziewają się zakończenia spirali cenowej również w perspektywie średnioterminowej. Wręcz przeciwnie – niezależnie od tego, czy chodzi o drewno, stal, tworzywa sztuczne, gaz czy metanol – w przypadku prawie wszystkich grup surowców, branże dotknięte tym problemem zakładają dalszy, dwucyfrowy wzrost cen. Od jesieni 2020 r. ceny surowców wzrosły średnio o 30 proc., a od początku 2021 r. o 20 proc., przy czym np. w przypadku wybranych materiałów metalowych wzrost ten wyniósł 65 proc. Najsilniejszy odnotowano w przypadku drewna, którego cena w Niemczech podwoiła się od września 2020 r. „Co dwa, trzy dni ceny towarów są korygowane w górę. Trend wyznaczają Ameryka Północna i Chiny, gdzie ceny są już o jedną trzecią wyższe niż w Europie” – mówi ekspert ds. cen Wojciech Gorzeń z Movens Advisory. „Dochodzi nawet do tego, że coraz więcej zakładów rzemieślniczych musi przerwać działalność i ubiegać się o pracę w niepełnym wymiarze godzin, ponieważ pomimo dużej liczby zamówień, na rynku jest po prostu zbyt mało surowców, które można nabyć, nawet po zawyżonych cenach” – podkreśla Danilo Zatta z firmy doradczej Horváth & Partners.

Taka sytuacja bezpośrednio wpływa na sytuację finansową producentów i ich klientów, także tych w Polsce. To nie tylko dodatkowe paliwo do presji inflacyjnej, ale również zagrożenie dla zasobów gotówkowych firm m.in. z sektora MŚP.

Jednym z największych wyzwań dla firm, zwłaszcza z segmentu MŚP, jest obecnie utrzymanie płynności finansowej. Opóźnione płatności, utrata kontrahentów czy nowe koszty związane z reżimem sanitarnym negatywnie wpłynęły na ich kondycję finansową” – mówi Anna Kozłowska, country manager Finiaty w Polsce, i dodaje: „Dalszy wzrost cen w połączeniu ze zmianami podatkowymi oraz ograniczonymi możliwościami pozyskania kapitału na sfinansowanie bieżących wydatków niebezpiecznie szybko przybliża firmy z segmentu MŚP do skraju finansowej wytrzymałości. Trafiają w błędne koło – tracą płynność, kontrakty i zaufanie instytucji finansowych, które zwłaszcza teraz bardzo rygorystycznie podchodzą do udzielania wsparcia finansowego. W dłuższej perspektywie każda firma w większym lub mniejszym stopniu będzie dotknięta tą sytuacją. W związku z tym przedsiębiorcy muszą być jeszcze bardziej elastyczni i otwarci na nowe rozwiązania, które pozwolą im na dalsze funkcjonowanie w tak niepewnym i dynamicznie zmieniającym się środowisku”.

Spirala cenowa będzie się utrzymywała

W przypadku drewna ankietowani przez Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory  producenci spodziewają się do końca br. roku wzrostu cen nawet o 33 proc. W Wielkiej Brytanii, gdzie Brexit szczególnie utrudnia dostawy tego surowca, respondenci wskazują na możliwość wzrostu cen niektórych rodzajów drewna nawet o 180 proc. Jako najsilniejszy czynnik podawany jest utrzymujący się wysoki popyt na produkty drewniane. Wydaje się, że kryzys gospodarczy został ostatecznie przezwyciężony, a chęć społeczeństwa do inwestowania ponownie wzrasta. Główny popyt dotyczy mebli do wnętrz i ogrodowych, jak również tarasów, balkonów, ogrodzeń, wiat samochodowych, a nawet kompletnych drewnianych domów prefabrykowanych. „Ludzie spędzają więcej czasu w domu ze względu na „home office” i wymagany dystans społeczny, dlatego chcą go upiększyć. Do tego dochodzi trend zrównoważonego rozwoju, który sprawia, że drewno jest szczególnie atrakcyjnym materiałem” – mówi Wojciech Gorzeń z Movens Advisory. Jednocześnie 42 proc. uczestników mówi o spadku podaży tego surowca. „Niektóre obszary geograficzne, takie jak: Szwecja, Niemcy, Irlandia, Stany Zjednoczone i Kanada, musiały tymczasowo ograniczyć lub przerwać swoją standardową działalność produkcyjną. Ponadto, zamknięcie granic w celu zmniejszenia liczby zakażeń Covid-19 ograniczyło transporty handlowe, opóźniając tym samym dostawy” – dodaje Wojciech Gorzeń. Jako przykład ekspert Movens Advisory podaje modrzew syberyjski, który jest towarem bardzo poszukiwanym w Niemczech, ale obecnie deficytowym. Przy wykładniczo rosnącej liczbie zakażeń przy wariancie Delta, respondenci obawiają się teraz również dalszych blokad w Europie, a tym samym kontynuacji silnego popytu, co doprowadzi do nowego rekordowego poziomu cen drewna do grudnia 2021 r. W przypadku stali walcowanej na gorąco ceny za tonę wzrosły od początku 2021 r. już o 60 proc. Branża spodziewa się dalszego wzrostu o 18 proc. do końca roku. „Ze względu na masowe anulowanie zamówień w szczytowym momencie kryzysu związanego z koronawirusem, niektórzy producenci stali zamykali całe zakłady produkcyjne, a przymusową przerwę wykorzystywali na długotrwałe prace konserwacyjne” – twierdzi Danillo Zatta. „Następnie gospodarka odżyła szybciej niż można było ponownie zwiększyć produkcję. Ograniczona podaż jest kompensowana przez klientów, którzy niemal całkowicie wyczerpali swoje zapasy, aby zachować jak największą płynność finansową w czasie kryzysu, a teraz chcą je odnowić” – dodaje ekspert.

Ceny tworzyw sztucznych rekordowo wysokie, tendencja będzie utrzymana

Niespodziewanie szybkie ożywienie gospodarcze spowodowało również gwałtowny wzrost cen tworzyw sztucznych, ponieważ surowiec ten jest potrzebny do produkcji niemal wszystkich trwałych dóbr konsumpcyjnych, na które odnotowano gwałtowny wzrost popytu, m.in.: nieruchomości, samochody, meble czy sprzęt gospodarstwa domowego. Pomimo trendu zrównoważonego rozwoju, duże ilości tworzyw sztucznych są również potrzebne do produkcji dóbr konsumpcyjnych o krótkim okresie przydatności, ponieważ plastikowe opakowania do żywności i produktów na wynos są coraz częściej stosowane ze względów sanitarnych. Ponadto, wąskie gardła w dostawach zostały spowodowane przez ekstremalne warunki pogodowe w USA, gdzie dostawy energii zostały zakłócone przez mroźną aurę. W rezultacie tworzywa sztuczne, takie jak polietylen (PE) czy polipropylen (PP) są droższe niż kiedykolwiek po 2015 roku. Inne towary dotknięte gwałtownym wzrostem cen to: miedź, ruda żelaza, ropa naftowa, pallad i rod. Producenci muszą przyzwyczaić się do nagłych skoków cen i wiedzieć jak na nie reagować.

Według Macieja Krausa, partnera w Movens Capital, nagły wzrost cen towarów będzie nadal na porządku dziennym po pandemii, ponieważ ekstremalne zjawiska pogodowe, zakłócenia infrastruktury, zmiany na rynkach finansowych, konflikty handlowe i problemy logistyczne narastają na coraz bardziej obciążonych szlakach transportowych, a konsekwencje są natychmiastowe i poważne ze względu na wysoki stopień globalizacji.

Pułapka podwyżek i ryzyko upadłości

Producenci znajdą się w pułapce między dostawcami żądającymi wyższych cen a klientami, na których podwyżki nie mogą być natychmiast przerzucone” – twierdzi Maciej Kraus. „Pogorszenie się kondycji finansowej przedsiębiorstw w wyniku kryzysu pandemicznego znacząco utrudnia elastyczne reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe – w tym na wzrost cen materiałów i surowców, których zakup jest niezbędny do kontynuowania działalności. Natychmiastowe przerzucenie podwyżek na MŚP może w znaczący sposób zahamować ich intencje zakupowe – firmy nie będą mogły pozwolić sobie na zakup towarów, których cena przewyższa ich możliwości finansowe, co w konsekwencji może prowadzić nawet do upadłości” – wskazuje Anna Kozłowska z Finiaty. Zdaniem przedstawiciela Movens Capital krótkoterminowe kierunki działania obejmują dostosowanie cen w oparciu o przyszłościowe indeksy cenowe, segmentację podaży w celu zróżnicowania cen oraz stosowanie dopłat. Ekspert radzi, by przy dostosowywaniu cen przestrzegać trzech zasad: po pierwsze, powinny być one planowane w sposób celowy i systematyczny. Po drugie, podwyżki powinny być zróżnicowane i selektywnie przenoszone na klientów, np. według segmentu rynku, kanału dystrybucji czy grupy produktów. Po trzecie, konieczna jest wczesna i przejrzysta komunikacja z klientami. Przynajmniej najważniejsi klienci powinni być wyraźnie poinformowani o podwyżkach cen i ich przyczynach. Bezpośrednie efekty i skutki należy następnie sprawdzić przy pomocy dobrze opracowanego controllingu cenowego, aby w razie negatywnych reakcji klientów móc szybko podjąć środki zaradcze. Z kolei według Anny Kozłowskiej wsparciem dla firm mogą okazać się sami producenci, oferując finansowanie zakupów (np. w formie odroczonych płatności) swoim partnerom biznesowym. Kluczowe w tym procesie jest sprawne wskazanie podmiotów, mogących spłacić otrzymane finansowanie tak, aby zminimalizować ryzyko po stronie producenta. Pomocne w procesie kalkulowania zdolności kontrahentów może być wdrożenie autorskiego algorytmu opracowanego przez Finiatę – Copernicus. Jak podkreśla ekspertka – na sprawnej ocenie ryzyka zyskuje zarówno klient, który dzięki wsparciu producenta może pozwolić sobie na zakup towarów, jak i sam producent – sprzedając swoje artykuły.

O badaniu

W ramach „Międzynarodowego badania rynku dotyczącego wzrostu cen surowców” przeprowadzonego przez firmę doradczą Horváth & Partners we współpracy z Movens Advisory – działem doradczym funduszu VC Movens Capital działającym w Polsce, a świadczącym usługi doradztwa pricingowego dla firm zarówno polskich, jaki międzynarodowych z całej Europy. Badanie przeprowadzone zostało w okresie od marca do lipca 2021 r. Przeprowadzono wywiady z 1 041 przedstawicielami kadry kierowniczej firm produkcyjnych w Europie, tj. z respondentami z Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, Austrii, Holandii, Szwecji, Norwegii, Polski i Danii. Trzy czwarte respondentów to dyrektorzy generalni (CEO), dyrektorzy finansowi (CFO), dyrektorzy ds. sprzedaży (CSO) i dyrektorzy ds. zaopatrzenia (CPO). Branże przede wszystkim objęte badaniem to sektor motoryzacyjny, meble i wyposażenie wnętrz, AGD i inne urządzenia elektroniczne oraz opakowania.