Nie da się ukryć, że ostatnie czasy nie są najlepsze dla branży transportowej. Pandemia, znaczące braki pracowników, wprowadzenie Pakietu Mobilności, problemy z łańcuchem dostaw i… rosnące zadłużenia. To wszystko sprawiło, że branża znalazła się na zakręcie, a nastroje osób z nią związanych są dalekie od optymizmu – pisze Katarzyna Syta, Prezes Zarządu KAES Logistics.
Według badań Bibby MSP Index sprawdzających nastroje polskich przedsiębiorców, w październiku 2021 r. sub-indeks dla branży transportowej zmniejszył się aż o 7,5 pkt w porównaniu z badaniem przeprowadzonym wiosną tego samego roku. Obecnie utrzymuje się na wartości będącej granicy kryzysu – 50,2 pkt.[1] Ten wzrost niepokojów w branży jest spowodowany wieloma czynnikami.
Spis treści:
Rosnące obawy…
Co sprawiło, że obawy w branży transportowej w ostatnim czasie tak bardzo się nasiliły? Nie trudno ukryć, że wiele z nich związanych jest z Pakietem Mobilności, a konkretnie ze znaczącym wzrostem kosztów prowadzenia biznesu – te zmiany mogą kosztować polskich przewoźników nawet 14 mld zł rocznie[2]. Co więcej, pomimo wzrostu płac dla zawodowych kierowców, związanych z nowymi stawkami godzinowymi ich niedobór nie zostanie zredukowany a wręcz przeciwnie – nadal będzie wzrastać. Nie zapominajmy, że koszty uzyskania uprawnień do prowadzenia samochodów ciężarowych wynoszą ok. 10 tys. zł, a to przecież nie wszystko, trzeba również opłacić badania, czy kursy dające dodatkowe uprawnienia. Ogólnie rzecz ujmując, przepisy związane z Pakietem Mobilności zawierają wiele niewiadomych, a także nakładają na branżę TSL nowe obowiązki. Jednak kłopoty finansowe sięgają znacznie dalej. Obecnie wymagany jest rozwój technologiczny, a to pochłania pieniądze, których będzie ubywać. Stanu rzeczy nie poprawia inflacja, z której wzrostem wiążą się wyższe ceny paliw i stopy procentowe. Jeśli dodamy do tego problemy z niedoborem kierowców i znaczącą konkurencję na rynku mamy gotowe źródło, a właściwie liczne źródła, pogorszenia nastrojów w branży. Według raportu Bibby MSP Index do tych źródeł możemy zaleczyć również gorsze prognozy dotyczące sprzedaży oraz przewidywany spadek zatrudnienia w najbliższym czasie. Pojawiają się głosy, że sytuację finansową branży może poprawić planowana przez rząd obniżka VAT. Zgodnie z Tarczą Antyinflacyjną 2.0 od 1 lutego ma nastąpić obniżka podatku VAT za paliwo z 23% do 8%. Niestety, nawet jeśli ten pomysł wejdzie w życie, to koszty transportu nie zmniejszą się w żadnym stopniu. W praktyce obniżka ta oznacza jedynie ulgę dla odbiorców detalicznych, natomiast dla przedsiębiorców jest ona neutralna i nie daje żadnych korzyści, a różnica w cenie paliwa znajdzie się w urzędzie skarbowym. Także zmiana VAT za paliwo nie pomoże rozwiązać żadnych problemów. Ponadto przedstawiciele branży transportowej i magazynowej nadal odczuwają także negatywne skutki pandemii koronawirusa, które w wielu przypadkach znacząco zaszkodziły ich przedsiębiorstwom. W tym wszystkim nie zapominajmy o jeszcze jednym, wręcz głównym problemie całej branży TSL – stale rosnącym zadłużeniu.
…i rosnące zadłużenie
Pomimo zwiększonego zapotrzebowania na usługi branży transportowej zadłużenie firm z tego sektora od lat sukcesywnie wzrasta, a największy skok został odnotowany w czasach pandemicznych. Według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej od początku pandemii do końca 2021 roku wzrosło ono prawie o 27 proc., osiągając zawrotną sumę 1,24 mld zł [3]. W tym czasie powiększyła się również liczba dłużników i obecnie wynosi ona 23,5 tys. podmiotów. Komu branża TSL jest winna te wszystkie pieniądze? Według raportu KRS, największym wierzycielem firm z branży transportowej są instytucje finansowe, które łącznie mają do odzyskania 400 mln zł. Kolejne miejsca na tej liście zajmują firmy leasingowe i faktoringowe (264,2 mln zł), firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne (234 mln zł), a także koncerny paliwowe (116,5 mln zł). Wewnątrz branży tsl największa część tych zaległości finansowych przypada przewoźnikom drogowym, dokładnie 1,1 mld zł długu. Dlaczego te sumy są tak duże? Pamiętajmy, że znaczącym problemem i niestety również poniekąd cechą tego biznesu, są duże zatory płatnicze. Utrzymanie firmy, całej załogi i floty to kosztowne kwestie. Należy również mieć na uwadze konkurencję oraz konieczność rozwoju technologicznego – aby utrzymać się na rynku, trzeba podjąć duże zobowiązania finansowe. Branże charakteryzują także długie, kilkutygodniowe bądź kilkumiesięczne terminy płatności – żeby normalnie funkcjonować w czasie oczekiwania na zapłatę od kontrahenta, często trzeba zaciągnąć kolejne zobowiązania. Nie trudno nie zauważyć, że to samonapędzająca się machina. Dodając koszty poboczne i nieustannie zmieniające się regulacje prawne mamy odpowiedź skąd wziął się ten zatrważający dług.
Wielowymiarowe konsekwencje
Branża transportowa to zdecydowanie jedna z najważniejszych gałęzi gospodarki a jej kondycja ma strategiczne znaczenie dla rozwoju ekonomicznego całego rynku. Dlatego jej problemy mogą znacząco odbić się na wielu innych sektorach gospodarki. Blisko 90% przewożonych przez polskich przewoźników ładunków przypada na samochody ciężarowe i pomimo nieustannie rosnącej liczby przewozów, branża transportowa boryka się problemami, które skutecznie hamują jej rozwój. Wśród największych z nich w przytaczanym powyżej raporcie KRS wymieniono m.in.: niską rentowność, restrykcyjne przepisy, drogie naprawy, czy wysokie koszty zatrudnienia i niedobór wykwalifikowanej kadry. Branży transportowej, w przypadku finansowania zewnętrznego, najbardziej potrzebne jest wsparcie płynności finansowej. Tkwimy w wielkiej pętli długów – zadłużone u branży TSL przedsiębiorstwa często wykorzystują, jak mogą długie terminy płac, a zdarzają się również przypadki, kiedy i tak spóźniają się z regulacjami finansowymi, bądź… nie płacą wcale. Sytuacja jest trudna, nastroje w branży również się pogarszają w związku z nadchodzącymi zmianami i lękiem przed jeszcze mniejszą płynnością finansową. W tej sytuacji nieustannie rosnące koszty działalności i potrzeba kolejnych inwestycji, to wydatek, które mniejsze przedsiębiorstwa mogą nie udźwignąć bez zewnętrznego finansowania.
Niepewna przyszłość
Widmo nadchodzących zmian i narastającego długu oznacza konieczność działania, zanim sprawy zajdą zbyt daleko. Co jest w tej sytuacji najważniejsze? Przede wszystkim uzyskanie należności od zadłużonych u branży TSL kontrahentów. Inflacja i ogólnie pogarszająca się sytuacja finansowa wielu różnych przedsiębiorstw może napędzać nieetyczne zachowania. Okres przedawnienia roszczeń transportowych wynosi 12 miesięcy i zdarza się, że przewoźnicy zaczynają odzyskiwać należności dopiero wtedy, kiedy ten okres się kończy. Kontrahenci celowo wstrzymują płatności, co prowadzi do częściowego przedawnienia się długów, zanim uda się uruchomić proces windykacji. Przedawnienie roszczenia oczywiście nie blokuje drogi do odzyskania pieniędzy, jednak zdecydowanie ją utrudnia i co gorsza, pociąga za sobą kolejne nakłady finansowe. Jaka jest na to rada? Tylko zmiana regulacji prawnych umożliwiająca branży transportowej szybkie działanie w podobnych sytuacjach. Nie da się ukryć, że obecne położenie branży TSL jest trudne i niestety znacząco odbije się w niedalekiej przyszłości zarówno na niej, jak i zależnych od jej funkcjonowania sektorach gospodarki.
Katarzyna Syta, Prezes Zarządu KAES Logistics
[1] https://www.bibbyfinancialservices.pl/o-nas/wiedza-i-aktualnosci/badania-i-raporty/2021/bibby-msp-index-pazdziernik-2021
[2] https://tlp.org.pl/debata-tlp-pakiet-mobilnosci-unijne-i-krajowe-zmiany-beda-kosztowac-przewoznikow-30-mld-zl-rocznie/
[3] https://krd.pl/centrum-prasowe/raporty/2021/obciazenie-ponad-norme-czyli-sytuacja-finansowa-w-branzy-tsl