Czy gospodarkę zaatakowały czarne łabędzie?

Zjawisko czarnego łabędzia to wpływ zdarzeń wysoce nieprawdopodobnych. Informacji o takich zjawiskach jest ostatnio tak wiele, że sytuacja gospodarcza może wydawać się kryzysem na niewyobrażalną skalę. Tak nie jest. Jednak etap prawdy dopiero przed nami.

Dane napływające od maja pokazują, że nie jest tak źle, jak się wcześniej obawiano. Konsumpcja odbija, produkcja odbudowuje się, stopa bezrobocia nie rośnie, choć to byłaby sytuacja typowa dla recesji.

Jednak często jesteśmy bombardowani koszmarnymi projekcjami i bywa, że jest to spowodowane poszukiwaniem sensacji i to może zamącać obraz rzeczywistości.

– Porządkując sytuację, to najlepiej wyglądają dane dotyczące popytu konsumpcyjnego – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Popyt ten wrócił w okolice sprzed pandemii, choć sytuacja w różnych krajach jest różna. W USA sprzedaż detaliczna jest nawet większa niż przed wybuchem epidemii koronawirusa. Natomiast w Polsce wróciliśmy w te okolice.

W II kw. gospodarstwa domowe w USA miały więcej pieniędzy do wydania niż gdyby nie doszło do wybuchu pandemii. To także dlatego, że bardzo zwiększono zasiłki dla bezrobotnych.

Nie zaatakowały nas stada czarnych łabędzi. Na wyciąganie optymistycznych wniosków też jest jednak za wcześnie. Zwłaszcza dlatego, że skala odbicia gospodarek była zależna od tego jak duże były wprowadzone pakiety ratunkowe. I nie jest przypadkiem, że odbicia były największe w USA i Wielkiej Brytanii, bo tam pakiety te były ogromne w relacji do PKB, a na aż takie rozwiązania nie zdecydowała się na przykład Japonia.

– Warto zwrócić uwagę na dane dotyczące inwestycji – komentuje ekspert XTB. – Badania pokazują, że ta chęć do inwestowania nie powróciła. I jest niewiele wyższa niż to było w dołku recesji z lat 2008-2009. Bardzo ważne jest dlaczego firmy nadal powstrzymują się z inwestycjami

Pakiety pomocowe wyczerpują się, a w agresywnej polityce banków centralnych brak już miejsca na jej pogłębianie. Nie da się utrzymywać takiej skali wydatków państwowych bo niedługo cały system ległby w gruzach. To jest oczywiste i negatywne skutki nie byłyby wywołane przez „łabędzie”.

Etap prawdy jest więc dopiero przed nami. I szczególnie istotne okażą się właśnie dane o inwestycjach przedsiębiorstw, a te informacje napływają wolniej niż dane o bieżących wydatkach konsumpcyjnych.