Rok 2016 upłynął pod znakiem dobrej sytuacji na rynku pracy. Najniższa od 25 lat stopa bezrobocia, wyższe płace i rosnące zatrudnienie sprawiały, że w Polsce mamy do czynienia z rynkiem pracownika. Podobnie powinno być również w tym roku, eksperci przewidują dalszy spadek bezrobocia. Dobra sytuacja na rynku pracy będzie wpływała na poprawę aktywności gospodarczej – wskazuje Rafał Sadoch z Domu Maklerskiego mBanku.
– Rynek pracy to ten element, który wygląda najlepiej w polskiej gospodarce – podkreśla Rafał Sadoch, analityk Domu Maklerskiego mBanku. – Stopa bezrobocia spada, jest na najniższych poziomach w ciągu ostatnich 25 lat. Należy oczekiwać dalszego spadku bezrobocia. Wydaje się, że w kolejnych kwartałach, eliminując czynniki sezonowe, końcówka 2017 roku powinna być zdecydowanie lepsza pod względem stopy bezrobocia, oczekiwany jest dalszy spadek – prognozuje.
W 2016 roku bezrobocie systematycznie spadało. W listopadzie, podobnie jak w październiku, wyniosło 8,2 proc. (przy 9,6 proc. w listopadzie 2015 roku). To najlepszy wynik od 25 lat. Jednocześnie w części kraju jest bezrobocie naturalne, tzn. pracują wszystkie osoby, które chcą pracować. W niektórych branżach brakuje zaś rąk do pracy. Raport Manpower Group wskazuje, że blisko połowa pracodawców ma problemy ze znalezieniem odpowiedniej kadry. Obecnie na rynku nieobsadzonych jest ok. 100 tys. miejsc.
– Nowe miejsca pracy kreowane są w bardzo przyzwoitym tempie. Na niską stopę bezrobocia będzie stopniowo oddziaływał efekt coraz mniejszej liczby rąk do pracy. Pojawia się problem, jeśli chodzi o podaż pracy. Wszystko wskazuje na to, że rynek pracy staje się rynkiem pracownika i w najbliższym czasie nie widać elementu, który mógłby zmienić tę sytuację. Wszystko będzie prowadzić do tego, że stopa bezrobocia będzie coraz niższa, a pracownicy będą oczekiwali szybszego wzrostu wynagrodzeń, który również będzie wynikiem przyspieszenia inflacji – analizuje Sadoch.
Średnia pensja w gospodarce narodowej w III kw. 2016 roku wyniosła nieco ponad 4 tys. zł. W skali roku to wzrost o ok. 160 zł, czyli ponad 4 proc. Rzeczywiście jednak wzrost jest większy, biorąc pod uwagę utrzymującą się przez niemal cały rok deflację (oprócz grudnia). Po uwzględnieniu deflacji wzrost sięgnął 5 proc. Przy ujemnej inflacji dynamika realnego funduszu płac kształtuje się na poziomie ok. 10 proc. w skali roku. Ostatnio takie dane notowano w 2008 roku. W 2017 roku można się spodziewać dalszego wzrostu średnich płac. NBP szacuje, że średnie wynagrodzenia wzrosną o 5 proc.
– Rynek pracy będzie jednym z elementów, który przyczyni się do poprawy aktywności gospodarczej. Gdy na wzrost płac nałożymy wzrost zatrudnienia, to mamy do czynienia z sytuacją, w której realny fundusz płac, czyli to, co mają do dyspozycji osoby pracujące w sektorze przedsiębiorstw, jest większy o 10 proc. niż w 2015 roku. To jeden z elementów, oprócz programu Rodzina 500 plus, który będzie oddziaływał na przyspieszenie konsumpcji, polskie gospodarstwa domowe będą wydawały po prostu coraz więcej – tłumaczy Rafał Sadoch.