W przyszłym tygodniu EBC prawdopodobnie obniży stopy procentowe o 25 punktów bazowych, mimo, że w ostatnim czasie otrzymaliśmy gorsze dane inflacyjne a także silniejszy wzrost płac negocjowanych. W tym momencie ciężko będzie europejskim decydentom wycofać się z deklaracji łagodzenia warunków monetarnych już na czerwcowym posiedzeniu. Publikacje z minionego tygodnia mogą jednak wpłynąć na tempo i skalę dalszego cyklu obniżek.
Pierwsza redukcja kosztu pieniądza w strefie euro jest już niemalże przesądzona. Tak wynika z wyceny rynkowej ale również z ostatnich twierdzeń członków Rady Prezesów EBC, nawet tych należących do obozu „jastrzębi”. Rynek nie otrzyma jednak dalszych wskazówek jak będzie przebiegał cały cykl. Prawdopodobnie otrzymamy znane stwierdzenie, że dalsze decyzje będą zależne od napływających danych. W ten sposób EBC nie chce się zobowiązać do określonej ścieżki stóp.
Obóz „gołębi” będzie miał jednak problem z przeforsowanie kolejnego cięcia już w lipcu. Stopa inflacji w strefie euro nie spadł od dwóch miesięcy. W maju nawet wzrosła z 2,4 proc. do 2,6 proc. a wskaźnik bazowy zatrzymał swój trend spadkowy i urósł z 2,7 proc. do 2,9 proc. Jeśli dołożymy do tego silniejszy wzrost płac negocjowanych w I kwartale (4,7 proc.) mamy coraz więcej argumentów za tym, że EBC z kolejną obniżką będzie prawdopodobnie chciał poczekać nieco dłużej. Ostrożnościowe podejście wyrażali ostatnio niektórzy przedstawiciele strony „gołębiej” (Pablo Hernandes de Cos czy Luis de Guindos).
Komentarze i wywiady z ostatnich tygodni sugerują, że większość członków Rady Prezesów EBC opowiada się za podejściem „stopniowym”. W rezultacie decyzje w sprawie stóp procentowych będą prawdopodobnie podejmowane co kwartał i w terminach spotkań z nowymi projekcjami. Niektórzy członkowie Rady, tacy jak Belg Pierre Wunsch i Francuz François Villeroy de Galhau, zasugerowali, że prognozy ekspertów EBC powinny ponownie mieć większą wagę obok twardych danych.
Innym dowodem na to, ze EBC będzie postępował powoli i ze szczególną ostrożnością są słowa Philipa Lane’a – głównego ekonomisty EBC. Lane stwierdził, że celem na 2024 rok nie jest normalizacja polityki pieniężnej a jedynie zmniejszenie jej stopnia restrykcyjności.
Rynek przez ostatnie miesiące nie tylko zmienił nastawienie do Fed-u ale również do dalszych działań EBC. Podczas gdy w styczniu kontrakty terminowe wyceniały sześć obniżek stóp procentowych w tym roku i widziały stopę depozytową na poziomie 2 proc. od połowy 2025 r., obecnie rynek spodziewa się mniej niż trzech pełnych obniżek w 2024 roku i widzi stopę depozytową na poziomie około 2,75 proc. na koniec 2025 roku.
Na tę zmianę wpływ miał rozwój sytuacji makro. Widoczna jest poprawa danych gospodarczych. W I kwartale gospodarka radziła sobie lepiej od prognoz. Tu wzrost nastąpił na poziomie 0,3 proc. PMI dla przemysłu zaczęły odbijać od swoich bardzo niskich poziomów. Usługi mają się wciąż dobrze. Proces dezinflacyny zatrzymał się a ceny zaczęły ponownie rosnąć. Z kolei wynagrodzenia wzrosną średnio o ponad 4 proc. w 2024 roku co będzie napędzać inflację płac.
Nie spodziewam się, żeby najbliższa decyzja EBC w jakiś mocny sposób wpłynęła na kurs euro w relacji do dolara. Obniżka jest już w pełni w cenach. Ważne będzie ustosunkowanie się Lagarde do ostatnich danych ale także istotne będą nowe projekcje makro. Rynek będzie miał co interpretować. Jeśli decydenci zwrócą uwagę na ryzyko inflacji oraz płac, wówczas może to zostać odebrane jako lekko „jastrzębi” ton a tym samym euro może zyskać.
Łukasz Zembik Oanda TMS Brokers