Euroobligacje państw Europy Środkowo-Wschodniej i listy zastawne mogą być dochodowym dodatkiem do portfela obligacji

CEO Magazyn Polska

Polscy inwestorzy szukają sposobów korzystniejszego ulokowania środków niż bardzo nisko oprocentowane lokaty czy obligacje skarbowe. Ciekawą opcją są euroobligacje państw naszego regionu, papiery zmiennokuponowe oraz od przyszłego roku szerzej dostępne listy zastawne.

W Polsce od ponad roku panuje deflacja. We wrześniu, jak podał w szybkim szacunku Główny Urząd Statystyczny, ceny były o 0,8 proc. niższe niż rok wcześniej. Dlatego jeszcze w marcu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe NBP do rekordowo niskiego poziomu. Od tego czasu stopa referencyjna wynosi zaledwie 1,5 proc. Skutkiem jest najniższe w historii oprocentowanie obligacji skarbowych i lokat bankowych. Dziś trudno na nich zarobić choćby 3 proc. rocznie. Inwestorzy szukają więc innych metod pomnażania swoich pieniędzy.

– Dosyć aktywnie uczestniczymy na rynku euroobligacji – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Paweł Gołębiewski, zarządzający BPH TFI. – To są najczęściej obligacje państw z grupy CEE, czyli z Europy Środkowo-Wschodniej, które zdecydowały się wyemitować swoje zobowiązania, czyli obligacje, na rynku szerszym, dostępnym również dla zagranicznych inwestorów, czyli w walucie wspólnej lub w dolarze.

Euroobligacje części państw naszego regionu są znacznie lepiej oprocentowane niż podobne papiery z Europy Zachodniej.

– To państwa takie jak chociażby Czechy, Węgry czy również Chorwacja, Serbia, czyli państwa, które mają nieco większe ryzyko polityczne czy związane z aktywnością gospodarczą, nieco słabszy profil kredytowy, a z tym się wiąże to, że ich obligacje są oprocentowane wyżej ocenia Paweł Gołębiewski. – Uważamy, że to jest cenny składnik naszego portfela i chętnie angażujemy się na tym rynku.

Ponieważ są to papiery obarczone nieco większym ryzykiem, fundusze inwestują w nie w ramach wyznaczonych limitów. Dają one dodatkową stopę zwrotu w portfelu, ale nie są głównym czynnikiem, który tę stopę generuje.

Kolejnymi papierami, na które zwracają uwagę inwestorzy są obligacje, których oprocentowanie zmienia się wraz ze zmianą stóp procentowych. Na razie są one najniższe w historii, ale jeśli inwestuje się w obligację 10-letnie, to warto się zabezpieczyć na wypadek podwyżek stóp.

– Warte uwagi są obligacje poza benchmarkiem, obligacje zmiennokuponowe, czyli takie, które kiedyś, w dłuższej perspektywie czasu i podwyżek stóp procentowych, mogą zachowywać się lepiej niż obligacje stałokuponowe skarbowe mówi zarządzający BPH TFI. Ciekawe są również obligacje indeksowane do inflacji, które w mniejszym stopniu są wrażliwe na zaskoczenia inflacyjne w górę. One pozwalają klientom na zarabianie w sytuacji, gdy inflacja będzie się zwiększała.

Od przyszłego roku pojawią się w Polsce kolejna możliwość inwestowania zwraca uwagę Paweł Gołębiewski, zarządzający BPH TFI.

– Ciekawym rozwiązaniem są w mojej opinii także listy zastawne. Mamy przegłosowaną już zmianę ustawy. Od 1 stycznia 2016 roku te instrumenty będą cieszyły się większym zainteresowaniem, a cały czas widzimy tam bardzo dużą różnicę w wycenie w stosunku do tego, jak jest prawdziwa wartość tego instrumentu.