Fed uległ presji

Bartosz Sawicki, Dyrektor Departamentu Analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers
Bartosz Sawicki, Dyrektor Departamentu Analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers

Brak prognozy podwyżki w tym roku plus jeszcze tylko jedna w 2020 r. Wygaszanie programu redukcji sumy bilansowej do końca III kw. Niższe prognozy gospodarcze, choć z podtrzymaniem optymistycznych perspektyw solidnego wzrostu do końca roku. Brak rewizji ścieżki inflacji. Słowem: Fed wypadł zdecydowanie bardziej gołębio niż rynek zakładał.

Został tym samym wysłany jasny sygnał, że można mówić, że to już kres cyklu zacieśniania polityki. Fed przestaje odstawać od innych banków centralnych, które także przeszły na gołębią stronę. Nic dobrego nie przychodzi z tego dla USD.

Fed ulega presji rynku (a może i Waszyngtonu) i nie zamierza upierać się przy swoim optymizmie, który dawał im pole do kontynuowania podwyżek. Tak można interpretować sprzeczne sygnały z komunikatu i konferencji Powella. Stanowcze złagodzenie stanowiska, a jednak przy tym kwestionowanie niektórych rozczarowań w publikowanych danych (np. tąpnięcie sprzedaży detalicznej).

Powell twierdzi, że stopy procentowe są w granicach stopy neutralnej, a jednocześnie projekcja długoterminowego celu dla stopy procentowej została utrzymana na 2,8 proc. (42 pb powyżej obecnego poziomu). Co interesujące, Powell w ogóle nie skorzystał z okazji, by ocenić pesymizm w rynkowej wycenie (50 proc. szans na obniżkę w tym roku). Jakby taki rozdźwięk rynek vs Fed mu nie przeszkadzał.

Niespójność w komunikacji jest naprawdę mocna. Powell pozytywnie mówi o fundamentach gospodarki, FOMC nie obniża projekcji inflacji, odnotowano niezaprzeczalne poluzowanie się warunków finansowych w gospodarce i jednocześnie odżegnano się od podwyżek stóp w tym roku. Nie wolno też zapominać, że spowolnienie wcześniej było przez rynek i decydentów antycypowane. Scenariuszem bazowym od dawna było przecież wyhamowanie impetu koniunktury pod wpływem wygasania efektów stymulacji fiskalnej oraz rosnącego ciężaru wyższych stóp procentowych.

We wrześniu rynek wyceniał, że w rok stopy wzrosną o 60 pb mocniej niż obecnie jest to zdyskontowane w tym samym horyzoncie. Rentowność długu tąpnęła, w przypadku papierów dziesięcioletnich w kierunku 2,50 proc. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu rosła nawet do 3,20 proc. Stanowisko Fed oczywiście nie sprzyja dolarowi, choć rynkowa wycena zakładająca spadek kosztu pieniądza jest zbyt pesymistyczna. Dużo zależy od czynników związanych z innymi walutami. Innymi słowy: jeśli np. RBA czy RBNZ będą musiały poluzować a Bank Anglii zapomnieć o podwyżce stóp, to tylko w takim wypadku polityka Fed relatywnie wspierać będzie dolara. Wszystko rozbije się teraz o kondycję globalnej gospodarki, jeśli napięcia geopolityczne zostaną rozładowane i zacznie ona przyśpieszać, to waluty ryzykowne i świat EM dalej przyciągać będą kapitał. Największa szansa dolara leży teraz zatem we wzmożeniu awersji do ryzyka i strachu o kondycję ogólnoświatowej koniunktury.

EUR/USD od załamania po posiedzeniu ECB i naruszenia 1,12 właściwie nieprzerwanie mozolnie rośnie i kurs przekroczył 1,14. Rynek po tym rajdzie jest mocno wykupiony, ale tak naprawdę dopiero teraz układ notowań zmienia się na długoterminowo bardziej pozytywny dla wspólnej waluty. Obecnie wydaje się, że 1,1370 zamykać będzie drogę do głębszych spadków. Strefa 1,1480-1,1515 wyznacza w tej chwili opór kluczowy dla dalszej zwyżki. Z jednej strony dolar po swojej stronie nie ma za dużo argumentów, ale to samo można powiedzieć o euro. Chyba, że za argument przyjmiemy stwierdzenie, że gorzej być już nie może… Pamiętać należy też o tym, że rynek w ostatnich miesiącach wykazywał wyraźną bojaźliwość przy próbach wyrwania kursu z dominujących przedziałów wahań…

Bartosz Sawicki
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.