Frankowicze znowu w kropce. Słynny LIBOR odchodzi do lamusa

frank szwajcarski

Niedawno warszawski sąd unieważnił umowę kredytową, która odsyłała do stawki referencyjnej LIBOR publikowanej przez BBA. Stało się tak, bo tego wskaźnika nie ma już od kilku lat. Zdaniem ekspertów, to namiastka problemów, jakie mogą dotyczyć wielu kredytobiorców w Polsce. Za niespełna 2,5 roku ma bowiem zniknąć LIBOR. Banki zapewne będą dążyć do zawarcia aneksów do umów, niekoniecznie korzystnych dla kredytobiorców. Jednak na to rozwiązanie, a także na ugodę czy zmianę regulaminu musi wyrazić zgodę sam klient. Bardzo realna wydaje się również interwencja ustawodawcy, który odgórnie ustali nowe zasady. Ale zastąpienie ww. wskaźnika wcale nie musi być takie proste i oczywiste.  

Sygnał ostrzegawczy

Do końca 2021 roku ma całkowicie zniknąć LIBOR, co oznacza ważne zmiany dla posiadaczy kredytów hipotecznych. Problemy, jakie mogą wówczas wystąpić, uwidocznił ostatnio wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie (XXV C 2879/18), który unieważnił umowę kredytową. Zawarto w niej m.in. zapisy o stawce LIBOR, publikowanej przez British Bankers’ Association (BBA). A jej już przecież nie ma.

– Brak stawki referencyjnej LIBOR, ogłaszanej przez BBA, oznacza niemożliwość wykonania umowy. Stan ten trwa od roku 2014. Zgodnie z art. 475 k.c. umowa odsyłająca do wskaźnika, który przestał być publikowany, wygasa z dniem zaprzestania publikacji. Strony umowy powinny sobie zwrócić to, co otrzymały i nie zostało jeszcze rozliczone – podkreśla radca prawny Mariusz Korpalski z Kancelarii Prawnej Komarnicka Korpalski, pełnomocnik kredytobiorcy ww. sprawie.

W ocenie mecenasa Jakuba Bartosiaka z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office, umowa może być wykonywana bez LIBOR-u. Standardowo jest to jeden ze składników do obliczania oprocentowania. Gdy go nie ma, pozostaje marża banku. Jednak jak zauważa ekspert, obecnie jest to niekorzystne rozwiązanie dla kredytobiorców, ponieważ od kilku lat mamy ujemny LIBOR. Jeżeli sytuacja się zmieni i wskaźnik będzie wysoki, to dopiero wtedy warto powoływać się na tę okoliczność. Podobnie jeśli utrzyma się linia orzecznicza, zgodnie z którą brak LIBOR-u skutkuje nieważnością umowy.

– Według mojej wiedzy, część banków w Polsce do tej pory stosuje zapisy dot. BBA. Trudno ocenić, czy ta praktyka jest wyłącznie skutkiem karygodnego zaniedbania. Nasza kancelaria skierowała do UOKiK skargę o podejrzeniu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. W moim przekonaniu, klienci z takimi wadliwymi umowami od początku 2014 roku płacą raty odsetkowe bezpodstawnie. W podobnej sytuacji znajdą się wkrótce wszystkie banki w związku z likwidacją LIBOR-u – komentuje radca prawny Radosław Górski.

Za zgodą klienta

Wartość portfela kredytów frankowych wciąż pozostaje bardzo duża. Nie należy więc lekceważyć skali zagrożenia dla rynku, co stwierdza Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jak wskazuje ekspert, już mówi się o powołaniu grupy roboczej, która za kilka miesięcy rozpocznie prace nad zmianami. Jeśli nic nie zostanie zrobione odgórnie, to trzeba będzie zmienić treść umów kredytowych . W nich mogłyby się np. pojawić zapisy, że LIBOR jest zmieniany na SARON, który teraz jest wprowadzany w Szwajcarii.

– Ugoda, aneks i zmiana regulaminu wymagają zgody klienta, a ich treść zależy od inwencji banku. Generalnie nie widzę przeszkód, aby klient takie porozumienie z bankiem rozważył i podpisał, żeby utrzymać umowę w mocy. Zakładam, że przy tej okazji bank usunie z niej oczywiście bezprawne odesłania do własnej tabeli kursowej, a także skutki jej stosowania od momentu wypłaty kredytu – mówi radca prawny Mariusz Korpalski.

Z kolei Marek Rzewuski, ze Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, spodziewa się, że banki będą próbowały „przemycać” w aneksach zapisy niekorzystne dla konsumentów. To mogą być np. zapisy zakazujące dochodzenia swoich praw w sądach. Zdaniem wiceprezesa SBB, prawdopodobnie wielu kredytobiorców poczuje się zastraszonych wizją konieczności „natychmiastowej spłaty kredytu” i podpisze taki niekorzystny dla siebie aneks. Tymczasem z większości umów wynika, że gdy stawka LIBOR jest niepublikowana, to wynosi zero. Istnieje także pogląd, że należy uwzględnić ostatnią publikowaną stawkę LIBOR, gdyż nie uległa ona zmianie. Te interpretacje są korzystniejsze niż bezrefleksyjne podpisanie zaproponowanego aneksu.

– Gdy mamy ujemne stopy procentowe w Szwajcarii, to patrząc krótkoterminowo klientom opłacałoby się zawrzeć aneks zamieniający LIBOR na SARON. Bez tego, gdy LIBOR zniknie oprocentowanie kredytu nagle stałoby się wyższe niż obecnie, bo marża nie byłaby pomniejszana o ujemny LIBOR. Jednak w dłuższej perspektywie można podejrzewać, że stopy procentowe wiecznie nie będą na negatywnym poziomie. Klienci, którzy wzięliby to pod uwagę, pewnie nie zgodziliby się na aneks, co oznacza ryzyko sporych strat dla banków. Dlatego konieczne wydaje się wprowadzenie rozwiązania ustawowego – analizuje Jarosław Sadowski.

Czas dla ustawodawcy

Zdaniem radcy prawnego Radosława Górskiego, możliwe są różne scenariusze, tj. ugody, aneksy i zmiany regulaminu. Realna jest też interwencja ustawodawcy. Ekspert jest przekonany o tym, że dojdzie do nieskutecznych względem konsumentów prób narzucenia kredytobiorcom nowych warunków. Z kolei w ocenie mecenasa Jakuba Bartosiaka, wszystko zostanie uregulowane na poziomie ustawowym. Ustawodawca zlikwiduje LIBOR i jednocześnie ustali nowe zasady, takie same dla wszystkich.

– Co do ingerencji ustawodawcy, to przede wszystkim trzeba mieć na uwadze treść unijnego rozporządzenia BMR, które przewiduje przepisy przejściowe oraz terminy końcowe obowiązywania dotychczasowych stawek. Przepisy te podlegają obecnie procedurze nowelizacji. To, czy LIBOR zniknie z horyzontu prawnego, zależy od wielu niewiadomych – informuje radca prawny Korpalski.

Do tej pory banki wielokrotnie argumentowały, że umów wykonywanych nie można zmienić ustawą.   Jednak w tym przypadku zapewne będą próbowały naginać prawo dla realizacji swoich celów i zysków, co prognozuje Marek Rzewuski. Według niego, jeżeli sejm zamierza ustawowo usuwać nieprawidłowości z umów, to powinien przede wszystkim uwzględnić dyrektywę unijną 93/13. To pozwoli usunąć nie tyle braki związane z upadkiem stawki LIBOR, ale przede wszystkim wykreślić niezgodne z prawem zapisy abuzywne.

– Trudno dziś stwierdzić, czy i jak będzie można zastąpić LIBOR. Wymieniany przy tej okazji SARON jest inną stawką, a do tego jednodniową. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ustawodawca w prosty sposób wpisał, że w umowach odsyłających do LIBOR 3M zastosowanie znajdzie SARON 1D. To mógłby też napisać, że w umowach dotyczących Hondy Accord wpisujemy Skoda Octavia i to nie problem. Ale przecież gdzieś są granice autonomii woli stron umowy, których ustawodawca nie może przekraczać – zaznacza ekspert z Kancelarii Prawnej Komarnicka Korpalski.

Jak przekonuje wiceprezes Rzewuski, umowa nie może być zmieniana bez zgody konsumenta i z naruszeniem jego praw, których ramy wyznacza wspomniana wyżej unijna dyrektywa. Natomiast radca prawny Radosław Górski podkreśla, że jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, a ustawodawca nie rozwiąże problemu w drodze ustawy, to prawdopodobnym skutkiem będzie wygaśnięcie tych umów.

– Zanim zmiany wejdą w życie, nie warto opierać pozwu wyłącznie na kwestii LIBOR-u. Jeżeli będzie to jedyny argument,  to ryzykujemy, że sąd, nie mając przepisów ustawowych czy unijnych, będzie musiał samodzielnie rozstrzygnąć, co się dzieje teraz z umową. Ostatnie orzeczenie Sądu Okręgowego jest korzystne dla kredytobiorców, ale trzeba podkreślić, że jeszcze nieprawomocne. Trudno przewidzieć ostateczne rozstrzygnięcie. Po interwencji ustawodawcy i wprowadzeniu odpowiednich zapisów, sytuacja powinna być bardziej przejrzysta – podsumowuje ekspert z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office.