Początek nowego roku to okres pełen zamieszania dla Polski. Wydarzenia związane zarówno z polityką wewnętrzną jak i międzynarodową, dodatkowo niekorzystna sytuacja związana z obniżeniem ratingu Polski z poziomu A- do BBB+ przez agencję Standard & Poor’s . Szczególnie ta ostatnia decyzja agencji jest bardzo głośno komentowana przez wielu ekspertów, polityków, ale także zwykłych obywateli. Istnieją jednak wątpliwości co do zasadności tej obniżki.
Obecna sytuacja gospodarcza Polski nie jest powodem obniżenia ratingu przez agencję S&P. Wiele czynników wskazuje na to, że to nie był główny determinant decyzji. Stopa bezrobocia nie jest już dwucyfrowa, obecnie spadła do poziomu 9,6 proc. Chwilę przed obniżką ratingu Bank Światowy, podwyższył prognozy wzrostu PKB dla Polski na rok 2016 do 3,7 proc., co oznacza najwyższy wzrost gospodarczy w naszym regionie położenia. Wskaźniki makroekonomiczne dla Polski są wciąż atrakcyjne na tle nie tylko najbliższego regionu, ale i całej Europy.
Tym co martwi agencję Standard & Poor’s są działania nowego rządu wokół Trybunału Konstytucyjnego, mediów publicznych i służby cywilnej. Ich zdaniem polityka rządu PiS nie pokrywa się z oczekiwaniami względem tej partii.
Wyraźnie widać, że Standard and Poor’s oceniła zatem Polskę pod kątem prowadzonej polityki. Powyborcze zmiany na stanowiskach w instytucjach publicznych są czymś do czego się przyzwyczailiśmy – poprzednie rządy czyniły podobnie. Stąd też dostrzegamy wyraźne stanowisko rządu, który mówi wprost, że agencja się myli i nie docenia potencjału polskiej gospodarki.
W kontekście Polski niepokoić mogą działania wobec sektora bankowego, które potencjalnie niosą za sobą duże konsekwencje. Podatek bankowy, wprowadzony niedawno w życie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, nie oznacza dużych problemów dla tego sektora. Jednak wciąż niejasna i bez skutecznego rozwiązania pozostaje kwestia kredytów zaciągniętych w szwajcarskim franku.
Ustawa prezydencka, która niedługo zostanie rozpatrzona przez Parlament, zakłada przewalutowanie kredytów po „kursie sprawiedliwym”, który na ten moment jest określeniem dość tajemniczym. Brakuje w tej sprawie konkretnych liczb. Mimo tego sektor bankowy spekuluje się nawet o 30 miliardach złotych potencjalnego obciążenia. Dużo będzie zależeć od ostatecznego kształtu nowej ustawy. Jeśli będzie ona tak niekorzystna dla banków, to roczna strata sektora może wynieść kilkadziesiąt miliardów złotych.
Decyzje agencji ratingowych zawsze budzą kontrowersje. Wystarczy przypomnieć sobie kryzys finansowy z 2008 roku i kryzys europejski, którego nie zdołały przewidzieć. Teraz agencje starają się to nadrobić i być może z tego wynika dalekowzroczność S&P.
Na ten moment tylko jedna z trzech wielkich firm obniżyła ocenę Polski. Specjaliści z Fitch i Moody’s na razie nie widzą takiej potrzeby. Pesymistyczna jest także perspektywa ratingu, która stała się negatywna, a to oznacza, że w przeciągu kolejnych dwóch lat prawdopodobieństwo dalszego obniżenia ratingu wynosi 1/3.
Skokowe osłabienie złotego i wyprzedaż polskich obligacji była naturalną reakcją rynkową, ale jeżeli pozostałe agencje nie zdecydują się na podobne działania, to może okazać się, że decyzja S&P będzie dobrym momentem na zakup złotego. Przede wszystkim względem euro i franka, za które wkrótce ponownie powinniśmy płacić mniej.
Decyzja agencji została wydana w jednak w niekorzystnym momencie, ponieważ trwa ucieczka kapitału z rynków wschodzących. Polski złoty, podobnie jak inne waluty regionu, traciła już przed ogłoszeniem decyzji agencji. Spowolnienie gospodarcze w Chinach pozostaje kluczowe dla naszej waluty, giełdy i obligacji. Popyt na polskie aktywa powinien szybko wrócić, o ile rząd w Pekinie zdoła ustabilizować sytuację.
Tak nagła i ostra decyzja agencji S&P budzi pewne wątpliwości, a raport nieco przypomina artykuł dotyczący działań politycznych w naszym kraju. Komentowanie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i ustawy medialnej powinno zostawić się ekspertom, dziennikarzom, prawnikom i politologom. Z drugiej strony polska gospodarka faktycznie może mieć pewne problemy w przyszłości. Nie należy zatem całkowicie ignorować tego ostrzeżenia i wziąć je pod uwagę przy podejmowaniu decyzji ważnych dla polskiej gospodarki.