W piątek o poranku widzimy odreagowanie wczorajszego inflacyjnego zaskoczenia w USA. Dolar traci, co korzystnie wpływa na złotego. Mieszane dane z Wielkiej Brytanii nie miały bezpośredniego wpływu na notowania GBP. Po południu obraz rynku może się całkowicie zmienić, gdyż poznamy kolejne dane ze Stanów, tym razem o dynamice cen producentów.
Spis treści:
Inflacyjne obawy powracają?
W piątek rano rynek próbuje ochłonąć po wczorajszym zamieszaniu spowodowanym, wzrostowymi (względem oczekiwań) odczytami inflacji z USA. Przypomnę, że czwartkowe dane doprowadziły do chwilowego umocnienia dolara. Notowania EUR/USD po publikacji spadły z 1,0935 USD do okrągłego wsparcia 1,09 USD. Stan ten nie utrzymał się jednak zbyt długo, gdyż dosłownie po osiągnięciu lokalnego minimum nastąpiło gwałtownie odbicie. To może świadczyć o spekulacyjnym charakterze ruchu. Ostatnie godziny notowań wczorajszej sesji to odreagowanie aprecjacji zielonego, czyli oddawanie zysków, które doprowadziły kurs EUR/USD do poziomów sprzed publikacji.
Mimo wszystko na rynku pozostał ślad w postaci obaw o ponowne wzrosty dynamiki cen za oceanem. Zwłaszcza że za nami dwa zwyżkowe tygodnie na rynku ropy. To z pewnością wpłynie na wysokość odczytów inflacyjnych w przyszłych miesiącach. Natomiast jeszcze dziś o godzinie 14:30 poznamy najnowsze dane o inflacji producenckiej w USA, które po raz kolejny mogą zdynamizować notowania eurodolara w przypadku rozbieżności względem prognoz.
„Edek” nie może się zdecydować
W piątek do południa notowania głównej pary walutowej świata delikatnie wzrosły do 1,0945 USD. Z pewnością nie była to konsekwencja finalnych odczytów inflacyjnych z Niemiec, które potwierdziły spadek indeksu CPI do 1,6% oraz HICP do 1,8%. Inwestorzy zwyczajnie nie zareagowali na publikacje, gdyż były one zgodne z odczytami wstępnymi. Ostatecznie dolar do południa tracił na wykresie głównej pary walutowej świata, co zostało wykorzystane przez złotego, który zyskiwał w tym czasie. Kurs EUR/PLN do południa zszedł do 4,29 PLN, a kurs USD/PLN do 3,92 PLN. Co ciekawe, tuż po godzinie 12:00 notowania EUR/USD zmieniły kierunek, co może świadczyć o ustawianiu się rynku pod dzisiejsze dane z USA. Mimo to, PLN pozostał silny. To sugeruje przepływ kapitału w kierunku Polski, co potwierdza kolejna sesja wzrostowa na warszawskim parkiecie.
Dane z Wysp
W piątek o poranku poznaliśmy wyniki produkcji przemysłowej z Wielkiej Brytanii oraz najnowsze publikacje PKB. Produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym wyniosła -1,6% (prognoza -0,5%). Przetwórstwo przemysłowe również znalazło się poniżej kreski, gdyż spadło o -0,3% r/r (prognoza -0,4% r/r). Nieco lepiej wypadły dane porównywane do poprzedniego miesiąca, gdyż tu odnotowano wzrosty wyższe od prognozowanych (produkcja przemysłowa 0,5% m/m, przetwórstwo 1,1% m/m). Ogólny wydźwięk danych PKB pozostał negatywny, gdyż zarówno w ujęciu rocznym 1% (prognoza 1,4%), jak i kwartalnym 0,2% (prognoza 0,3%), dane nawet nie zrównały się z oczekiwaniami. Mieszane rezultaty nie miały bezpośredniego wpływu na funta, który dziś podporządkowuje się sile lub słabości rywali. Kurs GBP/PLN do południa spadł do 5,12 PLN, w związku z ogólnym umocnieniem złotego. Inny kierunek został obrany na tzw. „kablu”. Kurs GBP/USD wzrósł, jednak nie jest to efekt siły szterlinga, a deprecjacji dolara, która o poranku była widoczna chociażby na wcześniej opisywanym „edku”.
Autor: Dawid Górny, analityk walutowy Walutomat.pl