Na rynku ropy widać pewnego rodzaju stabilizację od czasu wybuchu wojny w Ukrainie. Zmienność zdecydowanie spadła, choć wczoraj obserwowaliśmy ponad 3 proc. wzrosty. Z technicznego punktu widzenia notowania znajdują się na ważnym technicznym oporze. Spokojny przebieg notowań w ostatnich tygodniach wynika z faktu, że podaż rosyjskiej ropy nie spada jakoś gwałtownie ze względu na fakt, że Indie cały czas kupują surowiec a popyt rośnie mniej dynamicznie niż jeszcze niedawno oczekiwano. Dodatkowo na rynek napływa ropa z uwalnianych rezerw strategicznych krajów.
Po gwałtownym początku roku, w ostatnich tygodniach na rynku ropy naftowej nastąpiło wyraźne uspokojenie. Na początku marca, tuż po inwazji Rosji na Ukrainę, cena ropy Brent wzrosła do prawie 140 USD, osiągając najwyższy poziom od ponad 13 lat. Od końca marca, poza nielicznymi wyjątkami, cena ta waha się w przedziale od 100 do 115 USD za baryłkę. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku ceny WTI, która w międzyczasie spadła nawet znacznie poniżej poziomu 100 USD.
Spadkom cen ropy naftowej towarzyszyło również wyraźne spłaszczenie krzywej forward. Pod koniec kwietnia różnica między ceną kontraktu terminowego typu „front-month” a ceną następnego kontraktu terminowego typu Brent zmniejszyła się do niecałych 20 centów amerykańskich. Na początku marca różnica ta wynosiła jeszcze ponad 4 USD. Mimo że premie cenowe za ropę dostępną w dostawach krótkoterminowych ostatnio ponownie wzrosły, są one nadal znacznie niższe niż około dwa i pół miesiąca temu, co wskazuje na to, że obawy o zakłócenia w dostawach zmniejszyły się.
Fakt, że obawy związane z podażą wyraźnie zmalały, nie jest wynikiem złagodzenia sytuacji wojennej na Ukrainie. Przeciwnie, wojna trwa już od trzech miesięcy i nie widać jej końca. Dlatego też Zachód uruchamia przeciwko Rosji jeden pakiet sankcji za drugim. Obecnie UE pracuje nad embargiem na ropę naftową, które – według Komisji Europejskiej – powinno wejść w życie do końca roku. Kraje szczególnie silnie uzależnione od rosyjskiej ropy, takie jak Węgry i Słowacja, mają otrzymać dłuższy okres przejściowy, przy czym Węgry jak na razie nie zgadzają się na jego wprowadzenie . Według IEA (Międzynarodowej Agencji Energetycznej) w kwietniu kraje UE importowały z Rosji średnio 3,4 mln baryłek ropy naftowej i produktów naftowych dziennie. Odpowiada to 43% eksportu surowca z kraju agresora. Według ministra gospodarki Habecka, Niemcom udało się jednak zmniejszyć zależność od importu rosyjskiej ropy do 12%, podczas gdy przed wojną udział ten wynosił około 35%.
Jednym z dużych nabywców ropy z Rosji są nadal Indie, które od czasu inwazji pod koniec lutego do początku maja kupiły już o 20% więcej ropy. Chiny również nadal kupują surowiec od Rosji. Według danych firmy Vortexa, specjalizującej się w śledzeniu tankowców, w kwietniu do Państwa Środka przybyło z Rosji o 20% więcej ładunków. Tym samym Rosji udało się wyeksportować drogą morską w kwietniu średnio dziennie o 850 tys. baryłek ropy więcej niż średnio w ubiegłym roku. W pierwszych czterech miesiącach roku Rosja zarobiła na sprzedaży ropy i produktów ropopochodnych aż o 50% więcej niż w roku poprzednim – podaje IEA. Jednak od maja może to stać się trudniejsze. UE planuje zabronić podmiotom handlującym surowcami prowadzenia interesów z rosyjskimi państwowymi koncernami naftowymi. Może to spowodować, że Indie i Chiny będą miały coraz większe trudności z kupowaniem i transportem surowca z kraju Putina.
Większe zakupy w Azji nie mogły w pełni zrekompensować spadku dostaw ropy na Zachód i słabszego popytu w Rosji, dlatego w kwietniu produkcja rosyjskiej ropy wyraźnie spadła. Dane IEA pokazują wynik na poziomie średnio 9 mln baryłek dziennie.
Pojawiają się jednak również oznaki spowolnienia po stronie popytu. W dużej mierze wynika to z prowadzonej prze Chiny strategii „zero-Covid”. Gospodarcza metropolia Szanghaj, zamieszkana przez około 26 milionów ludzi, została całkowicie zamknięta od końca marca. Według lokalnych władz, lockdown ma być stopniowo znoszony do 1 czerwca. Stolica kraju, Pekin, liczący 22 mln mieszkańców, również może zostać objęta restrykcjami. Widoczny jest znaczący spadek przerobu ropy. W kwietniu spadł on do 12,6 mln baryłek dziennie, co jest najniższym poziomem od czasu wybuchu pandemii.
OPEC+ obniżył również swoją prognozę popytu na bieżący rok o prawie 500 tys. baryłek dziennie, a tym samym uważa, że na rynku występuje znaczna nadpodaż surowca. W związku z tym nie oczekuje się, że kartel dostarczy dodatkową ropę, która wykraczałaby poza ogłoszony poziom. Zamiast tego kraje eksportujące nadal trzymają się swojego planu zwiększania produkcji ropy o 430 tys. baryłek dziennie każdego miesiąca, w tym w maju i czerwcu.
Łukasz Zembik, DM TMS Brokers