Kurs euro powyżej 4,70 zł

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat
Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

Na rynku spokój po świętach nie trwał za długo. Polska waluta straciła względem euro już ponad 5 groszy, a wielu analityków uważa, że to może nie być jeszcze koniec tego ruchu.

Gwałtowne odbicie złotego

Polska waluta jeszcze wczoraj rano wyglądała bardzo dobrze. Wraz z kolejnymi godzinami jednak ucieczka od złotego się rozpędzała. W szczytowym momencie polska waluta traciła na wartości nawet 5 groszy względem euro. Dzień finalnie zakończył się w okolicach 4,68 zł, ale dzisiaj od rana ruch był kontynuowany. W rezultacie na moment pisania tego tekstu znajdowaliśmy się w okolicach 4,70 zł za jedno euro, był to najwyższy poziom od 14 grudnia. Analitycy wiążą to nagłe osłabienie z kilkoma czynnikami. Po pierwsze korekta ostatnich umocnień przed świętami dodatkowo wzmocniona wolnym poniedziałkiem, który skumulował ruch w pierwszym dniu po świętach. Do tego dochodzi strach, czy NBP nie próbuje osłabić złotego.

Czy NBP jeszcze namiesza?

Na koniec roku ze zmiany wycen rezerw walutowych powstaje zysk NBP lub też strata, jeżeli polska waluta zyska na wartości. Wielu analityków spodziewa się, że skoro w przyszłym roku mamy wybory, to dodatkowe miliardy na pokrycie wydatków wydają się bardzo pożądanym przez władze tematem. Łącząc to z faktem, że obecny prezes NBP wyraźnie sprzyja władzy, pojawia się lęk, czy pod koniec roku coś się nie wydarzy. Z drugiej strony skoro już teraz inwestorzy wyprzedają złotego, bojąc się tej reakcji, to mamy do czynienia trochę z samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli ruch ten się utrzyma, to NBP osiągnie cel w postaci wyższego zysku, nie podejmując żadnych działań.

Przedłużenie stanu zagrożenia epidemicznego

Wydawać by się mogło, że covid to już zamknięty rozdział w Polsce. Okazuje się jednak, że właśnie przedłużono stan zagrożenia epidemicznego do końca marca 2023 roku. Patrząc na to, co się dzieje w Chinach, jest to zupełnie uzasadnione. Z drugiej strony Chińczycy szczepili się preparatami o znacznie niższej skuteczności niż Zachód. Dodatkowo skuteczna izolacja spowodowała, że chorowali oni znacznie mniej. Pytanie, czy te różnice wystarczają, by zakładać, że pomimo gwałtownych problemów w Chinach, w Polsce jest bezpiecznie. W tle tej zmiany pozostają posiedzenia RPP, miały one wrócić do dwudniowego reżimu z okazji końca trybu pandemicznego. Może to oznaczać, że Rada jeszcze 3 razy spotka się na jednodniowym maratonie, a decyzję dostaniemy o dziwnej porze.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat