Startuje nowy dzień, ale temat pozostaje ten sam: Włochy. Tym razem jednak rynki za dobrą monetę przyjmują deklarację Rzymu, że deficyt budżetowy będzie się kurczył, co daje nadzieję na wczesne zażegnanie sporu z Brukselą. EUR odbija, poprawia się apetyt na ryzyko. Na jak długo?
Rano EUR skoczyło po doniesieniach z włoskiej prasy, według której włoski rząd jest gotowy na ustępstwa wobec krytyki UE i zobowiąże się do obniżenia deficytu do 2 proc. PKB do 2021 r., zamiast podtrzymać deficyt na 2,4 proc. Projekt budżetu ma teraz zakładać 2,4 proc. w 2019 r. i 2,2 proc. w 2020 r. Co na pierwszy rzut oka wygląda na krok w dobrą stronę, jeszcze niczego nie gwarantuje. Poznaliśmy zaledwie zarys planu, nie znamy szczegółów, a co najważniejsze, nie wiemy jakie wzbudzi to komentarze z włoskiej sceny politycznej. Wszak dopiero co wczoraj mogliśmy usłyszeć, że Włochom lepiej byłoby bez UE. Poza tym deficyt na poziomie 2 proc. wciąż jest duży, szczególnie dla kraju z długiem publicznym prawie 140 proc. PKB. I na ile Bruksela uwierzy w zapewnienia Rzymu, albo jaką ma gwarancję, że draft budżetu na lata 2020-2021 nie będzie ponownie przepisany z wyższym deficytem? Ostateczny projekt budżetu ma być przesłany 15 października, a parlament włoski będzie nad nim głosował dopiero w grudniu. Stąd, choć dzisiejsza poprawa nastrojów jest uzasadniona, nie do wykluczenia są nowe, nagłe zwroty akcji. Z perspektywy EUR ważne jest, że EUR/USD nie złamał wczoraj 1,15 i dziś jesteśmy prawie figurę wyżej. Kolejny raz sprzedający dali się „wrobić” w zwiększanie pozycji na niskich poziomach z nadzieją na wyłamanie. Przy braku powrotu spadków, poziom frustracji będzie wzrastać i pokrywanie krótkich pozycji może być prostą siłą do odbicia. Ale nic nie jest pewne, kiedy ryzyko polityczne jest głównym motorem zmienności.
Po polu minowym posianym nagłówkami prasowymi porusza się też GBP. Dziś kończy się doroczny zjazd Partii Konserwatywnej, gdzie premier May będzie bronić tzw. plan Chequers, tj. projekt ustaleń dla opuszczenia UE. Jej zadanie nie będzie proste, gdyż May znajduje się pod presją czasu oraz krytyką, także z własnej partii. Wczoraj były minister spraw zagranicznych Boris Johnson wprawdzie wezwał do poparcia premier May, ale z drugiej otwarcie skrytykował Chequers. Boris wychodzi na osobę chcącą jednoczyć Torysów, co jest sprytną zagrywką w obliczu potencjalnych zamiarów przejęcia przywództwa w partii w niedalekiej przyszłości. Jednocześnie postawił premier May w trudnej sytuacji przed jej jutrzejszym wystąpieniem – May będzie musiała jasno się określić, gdzie stoi w temacie formy Brexitu? May musiałaby znaleźć złoty środek, który zadowoli wszystkich. Problem w tym, że w przeszłości nigdy niczym takim nie zaskoczyła.
Dziś w kalendarzu z Polski mamy decyzję RPP, po której zapewne kolejny raz usłyszymy, że poziom stóp procentowych nie zmieni się do 2020 r. Prawdopodobnie w obliczu słabego PMI i niższego odczyt CPI na początku tygodnia pojawiają się pytania, jak dane zmieniają perspektywy polityki pieniężnej. Wątpimy jednak, aby Rada miała diametralnie zmieniać strategię na podstawie danych z jednego miesiąca, więc status quo jest pozostaje bazowym scenariuszem. Złoty w dalszym ciągu podlega pod nastroje na rynkach zewnętrznych i uspokojenie wokół Włoch daje moment oddechu i przystanek przy 4,29. Ryzyka są jednak asymetryczne z większymi szansami na powrót ponad 4,30.
Poza tym pod lupą będą PMI dla usług z Wielkiej Brytanii, raport ADP o zmianie zatrudnienia i ISM dla usług z USA. Ropa naftowa czeka na raport DoE o zapasach.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.