Logistyka na nowo. Branża TSL „odmraża” się po zastoju wywołanym pandemią koronawirusa

    transport

    W gospodarce, jak i w życiu – nic nie jest dane raz na zawsze. Pandemia koronawirusa spowodowała, że musimy odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Wiele firm nie było gotowych na zmiany, a dynamika ich wprowadzania spowodowała, że przedsiębiorcy branży TSL nie zawsze odnajdują się w rzeczywistości, kiedy następuje powoli „odmrażanie” gospodarki, a jednocześnie nie możemy wrócić do funkcjonowania sprzed pandemii. Jak wiele firm odczuło konsekwencje gospodarcze wywołane pandemią koronawirusa? Jakie sektory branży TSL poradzą sobie najlepiej? Czy możliwe jest by praca zdalna zdominowała branże logistyczną? – Wciąż żyjemy w świecie, gdzie w przestrzeni pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi – mówi Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz. – Musimy jednak działać, działać na bieżąco, ale i planować kolejne miesiące i rozwijać się tak szeroko jak tylko jest to możliwe. Spodziewam się, że logistyka i szeroko branża TSL doczeka się „nowego manifestu” jeżeli chodzi o światowe funkcjonowanie. Zmieni się bowiem naprawdę wiele rzeczy – mówi Prezes Laura Hołowacz.

    • Praca zdalna w branży TSL będzie coraz powszechniejsza. Firmy muszą jednak opracować odpowiednie procedury bezpieczeństwa oraz system weryfikacji obsługi klientów
    • Dywersyfikacja to podstawa. Kryzys lepiej przechodzą firmy o różnorodnym portfelu klientów. Kiedy traci przemysł, zyskuje np. sektor spożywczy
    • Relacje z klientem to rzecz najważniejsza. Musi on czuć, że jesteśmy z nim „na dobre i na złe” – wiele firm nie zdało tego egzaminu, czego dowodem była duża fluktuacja na rynku w czasie trwania pandemii
    • Ważną rzeczą jest finansowanie. Kryzys nauczył nas, że w czasach dobrych, trzeba oszczędzać na czasy złe. Czas pandemii lepiej przeszły firmy, które miały niezachwianą płynność finansową
    • Nie ma co ukrywać – trudny czas jeszcze nie minął, ale firmy nie mogą pozwolić sobie na stagnację

    Firmy wracają do normalnego funkcjonowania. Praca zdalna przyszłością sektora TSL?

    Czy w przypadku branży TSL możemy mówić o czasie stagnacji, zamrożeniu i odmrożeniu? Ten sektor gospodarki na zmiany na światowym rynku jest szczególnie wrażliwy. Problemy z transportem towarów z Azji rozpoczęły się już w 2019 roku, kiedy w Polsce pandemia zaczynała być odczuwalna, w Azji następowało powolne odmrażanie, ale wtedy utrudniony był szlak towarowy z innymi krajami Europy i Stanów Zjednoczonych. Możemy więc powiedzieć, że transport, spedycja i logistyka funkcjonuje na kryzysowych zasadach od wielu miesięcy. Przedsiębiorcy zostali zmuszeni do szybkiej reorganizacji planów działania. Efekty są dzisiaj widoczne, bo wiele firm świetnie sobie radzi. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z sytuacją niespodziewaną.

    – Dzięki temu, że byliśmy w pracy, odbieraliśmy telefony, komunikowaliśmy się na bieżąco z terminalami, pozyskaliśmy kilku klientów. Nasza konkurencja pracowała inaczej, klienci docenili nasze zaangażowanie i szybkie działanie w trudnym czasie. Byliśmy także przygotowani do pracy zdalnej. W informatykę, sprzęt, oprogramowanie należy inwestować. Powołaliśmy spółkę CSL Inspire, która stanowi nasze zaplecze informatyczne. Odbieraliśmy telefony z pytaniami: jak z dnia na dzień dobrze pracować zdalnie i odpowiadaliśmy: z dnia na dzień się nie da. Do przeniesienia procesów logistycznych z biura do sieci potrzeba wielotygodniowego przygotowania, zabezpieczenia i doskonałej organizacji pracy – mówi Prezes Laura Hołowacz. Wiele firm podejmuje decyzje by pozostać na pracy zdalnej na stałe. W Grupie CSL część obowiązków będzie tak wykonywana, ale nie wszystkie. – Cenimy sobie możliwość pracy zdalnej, ale musimy jeszcze się jej nauczyć. Mamy dobre doświadczenia, ale efektywność pracy zdalnej w logistyce musi ulec poprawie i będziemy nad tym pracować – zapewnia Pani Prezes.

    Nauczeni koronawirusem. Dywersyfikacja, płynność finansowa i… relacje. „Klienta nie można zostawić samego”

    Czego uczy nas jeszcze koronawirus? Wniosków jest całe mnóstwo. Kryzys lepiej przechodzą firmy o zdywersyfikowanym portfelu zamówień. Jeżeli przedsiębiorstwo branży CSL zajmuje się zarówno spedycją morską jak i lądową oraz jeżeli wśród swoich klientów ma zarówno firmy automotive jak i firmy z branży spożywczej, rolniczej czy przetwórczej, to nie ma szans by kryzys dopadł ją w tak szerokim stopniu jak firmy, które są mocno wyspecjalizowane: – Dywersyfikacja przynosi szansę na rozwój. Zawsze jest tak, że gdy jednak branża rośnie, to druga maleje. W przypadku ostatnich miesięcy spadły zyski wynikające z obsługi branży automotive czy elektroniki, ale znacząco wzrósł przeładunek celulozy czy produktów spożywczych – mówi Prezes Laura Hołowacz. – Obsługujemy jednego z największych w Polsce producentów piwa i przyznajemy, że ostatnie miesiące przyniosły tu wręcz podwojenie ilości zamówień. Wszystkim firmom więc polecamy rozbudowanie portfela klientów i pracę nad możliwie uniwersalnym portfelem zleceń, tego powinien nauczyć nas koronawirus – mówi Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz.  – Kolejna rzecz to finansowanie. Musimy gromadzić pieniądze i aktywa, w czasach dobrej prosperity musimy szykować się na ciężkie czasy. Grupa CSL podejmowała bardzo szybkie decyzje odnośnie współpracy z bankami i dzięki temu nasza działalność nie była zagrożona. Każda firma powinna wypracować swoje procedury i wyciągnąć indywidualne wnioski. Najgorsza jest jednak stagnacja i nie robienie niczego, z tego nie wyjdzie nam nic dobrego, szczególnie na tak dynamicznym rynku jak TSL – dodaje Prezes Laura Hołowacz.

    Czas pandemii przynosi także kolejną naukę – relacje z klientem to rzecz najważniejsza. – Nasi klienci wiedzą, że jesteśmy z nimi na dobre i na złe. Niezależnie od sytuacji odbieraliśmy telefony, odpowiadaliśmy na maile, kształciliśmy się, uczestniczyliśmy w webinariach. Nie może być tak, że lockdown będzie czasem demobilizacji, odwrotnie, to musi być czas wielkiej mobilizacji. Mamy nadzieję, że niebawem uda nam się wrócić całkowicie do czasu sprzed pandemii – mówi Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz.

    Nie zapominajmy:  sytuacja jest trudna. Pracujmy jednak najlepiej jak umiemy

    Niektórzy analitycy rynku TSL sytuacje w logistyce i spedycji nazywają wprost: „Krajobraz po bitwie”. Jest wiele gałęzi gospodarki, które bardzo boleśnie odczuły ostatnie pół roku – starty w eksporcie i imporcie, zerwane łańcuchy dostaw, zatory płatnicze, zrywane umowy długoterminowe, problemy kierowców, którzy nie mogli przedostać się z kraju do kraju po ładunki. Nie da się ukryć, że funkcjonujemy w czasie bardzo trudnym dla całej gospodarki i na pewno najbliższe miesiące będą czasem weryfikacji, kto sobie poradził, a dla kogo koronawirus stał się grabarzem firmy.

    – Czas pandemii wykorzystaliśmy także na marketing. Było wiele firm, które postanowiło do nas wrócić, gdyż nie znalazły one wsparcia w swoich firmach, takich firm jest pięć. Na rozwój sytuacji wciąż czekamy, bo jest wiele branż, które nadal czeka na odmrożenie i reakcje rynkowe. Część naszych klientów stara się działać i nie narzeka np. importerzy ryb. Zakupy są mniejsze, trasy towarów są krótsze, czujemy jednak, że na rynku jest trochę więcej optymizmu niż jeszcze kilka tygodni temu – dodaje Prezes Laura Hołowacz.