Niejednoznaczne sygnały dla polskiej gospodarki

Maciej Pieczkowski, Dyrektor Generalny Oddziału Inbank w Polsce`
Maciej Pieczkowski, Dyrektor Generalny Oddziału Inbank w Polsce

Ostatnie dni i tygodnie przyniosły sporo sygnałów dotyczących stanu i perspektyw polskiej gospodarki, jak również sytuacji kredytobiorców oraz posiadaczy oszczędności. Obraz jest niejednoznaczny, ale większych zagrożeń nie widać.

Koncentrując się na najnowszych danych z ostatniej dekady maja można było dowiedzieć się, że w kwietniu dynamika produkcji przemysłowej spowolniła do 13 proc., z 17,3 proc. w marcu. To wciąż bardzo wysokie tempo, a jego lekki spadek można interpretować optymistycznie jako stopniową normalizację sytuacji po sporych turbulencjach z poprzednich dwunastu miesięcy.

Schłodzenie rozpędzonej gospodarki jest zjawiskiem korzystnym także z punktu widzenia ograniczenia  szalejącej inflacji. Równowaga wskaźników makroekonomicznych w dłuższym horyzoncie jest wartością większą niż chwilowe bicie rekordów. Wartość produkcji sprzedanej polskiego przemysłu i tak już osiągnęła poziom wyższy niż przed pandemicznym załamaniem, czym nie mogą się jeszcze pochwalić największe i uznawane za najbardziej prężne gospodarki europejskie. W ślad za wysoką inflacją, która w kwietniu sięgnęła 12,4 proc. – czyli wykazała się dynamiką najwyższą od ponad dwudziestu lat – silnie rosną także płace, które w kwietniu poszły w górę w porównaniu do kwietnia ubiegłego roku o 14,1 proc., zatem również najmocniej od ponad dwóch dekad. Wyścig cen i płac uznawany jest przez większość ekonomistów za jedno z największych zagrożeń dla równowagi makroekonomicznej, napędzające inflację i niekorzystnie wpływające na wzrost gospodarczy.

Prognozowane spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, spowodowane także przez inne czynniki a także wysoka inflacja, wpływająca na ograniczenie konsumpcji, będą przeciwwagą – łagodzącą, czy wręcz hamującą wspomnianą spiralę cenowo płacową. Już teraz widać obniżenie się popytu zarówno na kredyty hipoteczne, jak i konsumpcyjne. Co prawda w kwietniu sprzedaż detaliczna w cenach realnych wzrosła w porównaniu do kwietnia ubiegłego roku aż o 19 proc., ale też należy mieć na względzie, że ten trzeci najwyższy w tym stuleciu wynik był spowodowany wpływem wielu nietypowych i przejściowych czynników, takich jak choćby wynik napływu uchodźców z Ukrainy, czy też zwiększonych zakupów Polaków związanych z pomocą dla wschodnich sąsiadów. Ponadto dołożyły się do tego efekty statystyczne i sezonowe. W kolejnych miesiącach dynamika sprzedaży detalicznej z pewnością będzie zdecydowanie niższa, a skłonność do konsumpcji mniejsza. Ta ostatnia jest wypierana przez zwiększającą się skłonność do oszczędzania, za którą stoją z jednej strony niepewność co do kondycji gospodarstw domowych w przyszłości oraz rosnące stopy procentowe i idące w ślad za tym istotne podwyżki oprocentowania lokat przez banki.

Ten ostatni proces niedawno mocno przyspieszył, głównie za sprawą inicjatyw rządowych, czyli nacisków na banki będące pod kontrolą Skarbu Państwa, jak również wskutek zapowiedzi wyżej oprocentowanych obligacji skarbowych. Inbank bacznie obserwuje zarówno tendencje rynkowe, jak i inicjatywy rządowe i konsekwentnie na nie reaguje, najczęściej będąc w czołówce instytucji finansowych w tym zakresie” – analizuje Maciej Pieczkowski, Dyrektor Generalny Oddziału Inbank w Polsce.