P. Kuczyński: Podwyżka stóp procentowych w USA najwcześniej we wrześniu. Warunkiem są jednak dobre dane z gospodarki

Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion
Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion
Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion
Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion

Gospodarka Stanów Zjednoczona urosła w I kwartale bieżącego roku zaledwie o 0,2 proc., a przed piątkowym drugim odczytem ekonomiści spodziewają się nawet spadku. Słabe dane znacząco oddalają perspektywę podwyżek stóp procentowych za oceanem. W przypadku poprawy koniunktury nastąpi ona najwcześniej we wrześniu. Przeciwny scenariusz grozi powrotem Fed do dodruku pieniądza i wojną walutową między najważniejszymi bankami centralnymi na świecie.

Protokół opublikowany po ostatnim posiedzeniu FOMC, czyli komitetu nadzorującego politykę pieniężną w Stanach Zjednoczonych, potwierdza, że podwyżka stóp procentowych w czerwcu jest mało prawdopodobna. Komunikat wskazuje na słabe dane makroekonomiczne płynące z największej światowej gospodarki, przyjmując, że spowolnienie może mieć charakter jedynie przejściowy.

Widać to nie tylko w protokole z ostatniego posiedzenia. Z danych makro, które były publikowane wcześniej, już wynikało, że o czerwcowej podwyżce możemy zapomnieć. Według mnie to jest wysoce nieprawdopodobne. Może wrzesień, jeżeli dane makro będą w miarę dobre – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Inwestor Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.

Według pierwszych danych za pierwsze trzy miesiące bieżącego roku dynamika PKB w Stanach Zjednoczonych wyhamowała prawie do zera, notując wzrost o zaledwie 0,2 proc. w ujęciu zanualizowanym (dana pokazuje, o ile w całym roku urosłaby gospodarka, gdyby rozwijała się w takim tempie, jak w danym kwartale wobec kwartału poprzedzającego). Nie jest to odczyt ostateczny; w piątek podana zostanie jego zrewidowana wartość, a ekonomiści spodziewają się wręcz spadku. Ostateczny odczyt zostanie przekazany do publicznej wiadomości pod koniec czerwca.

W opinii Piotra Kuczyńskiego w przypadku, gdyby dane makroekonomiczne za II kwartał okazały się równie słabe, możliwe jest, że podwyżka stóp procentowych zostanie przełożona jeszcze o rok. Realny jest także scenariusz, w którym Fed po raz kolejny zacznie drukować pieniądze w ramach programu skupu aktywów.

– W tej chwili mieliby konkurencję z Europejskim Bankiem Centralnym i z Bank of Japan, bo wtedy wszyscy by drukowali i wtedy ta wojna walutowa rzeczywiście by rozgorzała. Na razie Amerykanie są wstrzemięźliwi, dolar się umacnia, bo pozwolili na to, co biło w ich gospodarkę, m.in. stąd to osłabienie w I kw., to nie tylko efekt zimy – tłumaczy Piotr Kuczyński.

Dolar umacniał się niemal nieprzerwanie od połowy ubiegłego roku do połowy marca. Obecnie jest mocniejszy wobec euro o niemal jedną czwartą niż rok temu. Z kolei ogłoszony w styczniu, a rozpoczęty w marcu przez Europejski Bank Centralny program luzowania ilościowego, który zakłada skup obligacji państw strefy euro w kwocie blisko 1,1 biliona euro, sprzyja osłabianiu wspólnej waluty. Program potrwa do września 2016 roku. Podobna operacja realizowana jest także w Japonii.

– Gdyby tak włączyły się znowu drukarki i w Stanach, Europa musiałaby jeszcze mocniej drukować, Japonia również, i nie wiem, na czym by się to skończyło. Na pewno na dużej inflacji kiedyś – przewiduje główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.

W Japonii program luzowania ilościowego trwa od końca 2012 roku. W tym czasie jen osłabił się do dolara o 35 proc. Natomiast główny indeks japońskiej giełdy, Nikkei 225, wzrósł w tym czasie o niemal 140 proc.

– Taki scenariusz o dziwo na razie pomaga giełdom, dlatego że twierdzi się, że skoro podwyżki stóp są odsunięte w siną dal, to może nawet zwiększone zostanie poluzowanie ilościowe, czyli druk, bo to napędza indeksy, które rosną – tłumaczy Piotr Kuczyński

Analityk Domu Inwestycyjnego Xelion określa to zjawisko mianem inflacji na rynku akcyjnym. Ekspert zaznacza jednak, że musi istnieć pewien punkt, w którym dodruk pieniądza nie będzie w stanie zrekompensować pogarszającego się stanu realnej gospodarki.

– Kiedyś może przyjść taki moment, w którym te dane będą już za słabe, wtedy zaczęto by się lekko bać. Ale za chwilę znów by się pojawiło myślenie: acha, jak one są takie słabe, to Fed znowu włączy drukarki i znowu będzie szło do góry. Trudno opanować taki proces, on został uruchomiony kilka lat temu – mówi wypowiedź Piotr Kuczyński.