Poczta Polska planuje debiut na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie

poczta

163 mln zł – taki wynik finansowy brutto w ubiegłym roku wypracowała Grupa Poczta Polska. Spółka szuka nowych źródeł przychodu, tnie wydatki – zredukowała koszty o 170 mln zł i inwestuje w rozwój usług i pracowników. Zarząd ma nadzieję, że intensywna restrukturyzacja wkrótce pozwoli myśleć o giełdowym debiucie.

Choć prezes Poczty Polskiej Jerzy Jóźkowiak nie chce podawać konkretnych dat wejścia na GPW, to ma nadzieję, że po kolejnym roku restrukturyzacji spółka będzie gotowa na rozpoczęcie przygotowań. Zależy to jednak od wykonania określonych w strategii działań.

Zapewnia, że plany debiutu giełdowego nie wynikają z problemów finansowych spółki ani konieczności uzyskania finansowania zewnętrznego.

– Dziś dla tej skali działalności, jaką ma Poczta Polska, w zupełności wystarczy nam finansowanie wewnętrzne – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Jerzy Jóźkowiak. – Nie wykluczam również kolejnych nowych projektów, bo dziś remontujemy dom od fundamentów, ale już w tym domu świadczymy bardzo nowoczesne usługi, bo nie mamy innego wyjścia, rynek nam ucieka. Bardzo chętnie chciałbym skorzystać z zewnętrznego źródła finansowania, jeżeli będą projekty, a na pewno je widzimy, które będą generowały bardzo wysoką stopę zwrotu – dodaje Jóźkowiak.

Jak podkreśla, są to duże projekty związane z usługami cyfrowymi, e-commerce, z rozwojem sieci kurierskiej, obecnością w internecie czy z e-administracją.

– To są elementy, które zrobiły już inne poczty, bo tu nie jesteśmy liderem. Akurat Poczta Polska była na szarym końcu, jeżeli chodzi o zmiany, była najgorzej zarządzaną i postrzeganą pocztą, ale z drugiej strony zmiany, które przez dwa lata udało się zrobić, pokazują, że to jest dla nas temat interesujący i atrakcyjny, i na bazie tego można zbudować silną, konkurencyjną polską grupę kapitałową – zapewnia prezes Poczty Polskiej.

Drugim powodem planowanego giełdowego debiutu Poczty jest dążenie do zachowania standardów korporacyjnych.

– Chodzi o to, by standard i ład korporacyjny, który dotyczy Poczty Polskiej był ładem porównywalnym z innymi spółkami giełdowymi. W takiej firmie jest to niezbędne, ponieważ elementy dotyczące sprawozdań finansowych, porównywalności, weryfikowalności, sposobu zarządzania, ustawiają spółkę na zupełnie innych torach – mówi Jóźkowiak.

Koszty liberalizacji rynku nie takie znaczące

Zdaniem Jóźkowiaka liberalizacja rynku pocztowego nie była znaczącym powodem pewnego zmniejszenia przychodów przedsiębiorstwa.

– Jesteśmy jedyną pocztą w Europie, która w momencie liberalizacji rynku ma już na pokładzie istniejącą konkurencję – mówi Jóźkowiak. – To dlatego, że w Poczcie Polskiej nie zarządzono kwestiami kuriera, druków bezadresowych, oddano znaczną część rynku, jeśli chodzi o korespondencję biznesową z dużymi klientami. Oddajemy więc przychody od 2008 roku.

Spadki przychodów wynikają także z cyfryzacji procesów pocztowych, czyli przechodzenia klientów biznesowych na komunikację i wyciągi elektroniczne.

– Z drugiej strony, jeśli popatrzymy przez pryzmat dochodu i wyniku Poczty Polskiej, to okaże się, że wynik biznesowy jest bardzo dobry. W stosunku do 2010 roku wzrósł kilka razy. Jest tak, ponieważ potencjał Poczty nie był przez wiele lat wykorzystywany – twierdzi Jóźkowiak.

Pocztę Polską czeka kontynuacja modernizacji i poszerzania działalności. W ubiegłym roku spółka zaczęła oferować usługi cyfrowe, odświeżyła kurierskie, a także zmodernizowała transport pakunków o małej wielkości.

W maju prezes Jerzy Jóźkowiak został wybrany na kolejną kadencję. Rozpocznie się ona jeszcze w tym miesiącu – po zatwierdzeniu sprawozdania finansowego przez walne zgromadzenie – i potrwa 3 lata.