Podwyżka VAT pretekstem do wzrostu cen?

podatki

Zdaniem klientów ING, sprzedawcy podnieśli w tym roku ceny, korzystając z okazji związanej z niedawną podwyżką stawek VAT. Fakt, że nie obawiali się o spadek sprzedaży w wyniku wzrostu cen, można odczytać jako sygnał poprawy dochodów Polaków.

Trzech na czterech klientów biorących udział w naszej ankiecie uznało, że podwyżki cen były wyższe niż wynikałoby to ze zmiany stawek VAT. Traktujemy to jako sygnał, że dochody gospodarstw domowych poprawiają się i pojawia się miejsce dla przyspieszenia inflacji.

Chociaż teoretycznie ceny można podnosić kiedy się chce, to najlepiej poczekać na czas, kiedy podwyżki będą łatwiejsze do zaakceptowania i mniej negatywnie odbiją się na sprzedaży. Początek roku tradycyjnie kojarzy się ze wzrostem cen – to przecież czas, kiedy wszystko drożeje (np. energia, opłaty komunalne). Dzięki takiemu przekonaniu konsumentów, ich tolerancja dla podwyżek jest w styczniu większa. W tym roku, z uwagi na zmianę stawek VAT, pokusa do noworocznych podwyżek cen była więc wyjątkowa.

Według badania przedsiębiorstw za 4 kwartał ub.r., przeprowadzonego przez NBP, ponad połowa firm zadeklarowała całkowite lub częściowe przeniesienie zmiany VAT (i jej kosztów) na klientów. Równocześnie połowa przedsiębiorstw, które zadeklarowały, że nie przeniosą wzrostu stawek VAT na swoje ceny, przyznało, że zamierza przeprowadzić podwyżki z innych powodów. Faktyczna zmiana cen w styczniu w porównaniu z grudniem wyniosła 1,2%. Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 1,7%, ale w kategorii „wyposażenie mieszkania i prowadzenie gospodarstwa domowego” ceny wzrosły o 0,6%. Odzież i obuwie potaniały o 2,5%.

Tymczasem dochody gospodarstw domowych rosną, nawet po uwzględnieniu wzrostu cen kupowanych za nie dóbr i usług. W drugiej połowie ubiegłego roku średnie tempo ich realnego wzrostu wyniosło ponad 3%, w styczniu tego roku już 5%. Gleba dla inflacji jest więc żyzna, nawet jeśli przyjmiemy, że część dochodów jest przeznaczana na oszczędności.