Polskie bakalie i płatki śniadaniowe podbijają świat. Perspektywy na najbliższe lata są jeszcze lepsze

rp_c4e366fdfe_1874531810-bakalland-eksport.png

CEO Magazyn Polska

Firma Bakalland, producent m.in. bakalii i produktów śniadaniowych, stawia na rozwój eksportu. Choć napięta sytuacja polityczna może negatywnie wpłynąć na sprzedaż do Rosji, bakalie trafiają nie tylko do krajów europejskich, lecz także na rynek azjatycki i afrykański, gdzie sprzedaż dynamicznie rośnie. W Polsce firmy przemysłu spożywczego narzekają na rentowność i zmieniającą się strukturę konsumpcji, plusem są za to rozwinięte linie produkcyjne i dobra baza surowcowa, np. owoców, warzyw czy produktów mlecznych.

Bakalland jest liderem na rynku bakalii w Polsce. Obecnie stawia na eksport, przede wszystkim płatków śniadaniowych oraz batonów bakaliowo-zbożowych. Sektor spożywczy jest wrażliwy na czynniki zewnętrzne, dlatego ważna jest dywersyfikacja eksportu.

Jesteśmy obecni na kilkudziesięciu rynkach eksportowych, kilka rynków rozwija się bardzo ciekawie. W jednym z krajów europejskich notujemy kilkusetprocentową dynamikę. Ale nie można zapominać o innych rynkach, na przykład Afryce, gdzie w jednym z krajów także mamy bardzo dobrą dynamikę obrotu – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marek Moczulski, prezes Bakallandu.

Polskie bakalie można znaleźć m.in. w RPA i Nigerii, niedawno trafiły także do Chin. Jak zaznacza prezes zarządu firmy, o ile za sprzedaż odpowiada producent, to istotny wpływ przy wchodzeniu na nowe rynki ma też wsparcie od państwa.

Odpowiedzialnością administracji rządowej jest, aby w ramach swoich możliwości nie tylko nie przeszkadzać, lecz także na pewno ułatwiać taką działalność. I tu na pewno jest wsparcie, można tylko mówić o tym, na ile jest ono efektywne, czy coś można poprawić – zaznacza Marek Moczulski.

Sytuacja w eksporcie może się jeszcze poprawić, podobnie jak w całym segmencie rolnospożywczym. Eksperci szacują, że w ciągu kilkunastu lat Polska w tym segmencie może nawet podwoić eksport. Przemysł spożywczy został dofinansowany. Jak podkreśla Moczulski, nie ma już luki technologicznej i polskie firmy od dawna dorównują tym na zachodzie Europy.

– Mamy znakomitą bazę surowcową, jeśli chodzi o wiele gałęzi przemysłu, chociażby owoce, warzywa czy bazę mleczarską. Ale jednocześnie różnie bywa pod względem rentowności i konsumpcji na polskim rynku, która zmienia swoją strukturę – ocenia Moczulski.

Napięta sytuacja polityczna na wschodzie Europy może negatywnie odbić się na rynku spożywczym. Według prezesa Bakallandu trudno na razie mówić o skutkach, jakie ta sytuacja przyniesie.

– Są to czynniki ze sobą powiązane, bo jeśli mamy do czynienia z jakimikolwiek zawirowaniami, które są ryzykowne, odbija się to na gospodarce. W tym okresie nie znamy jeszcze pełnych skutków, ale na pewno będą utrudnienia – przyznaje Marek Moczulski.

Ze wschodu Bakalland importuje też dużą część surowców.