Wprowadzenie ustawy o pracowniczych planach kapitałowych (PPK) będzie wyzwaniem zarówno dla osób o niższych zarobkach, jak i dla osób liczących swoje wynagrodzenie wyłącznie netto. Wprowadzenie PPK oznacza zmniejszenie dochodu netto do dyspozycji pracownika kosztem dzisiejszej konsumpcji i zrezygnowanie np. z biletów do kina w celu budowania swojej emerytury. Ktoś musi ponieść ten koszt. Pracodawca ponosi koszt dokładając 1,5% z własnej kieszeni, a pracownik – kosztem dzisiejszej konsumpcji – będzie odkładał na emeryturę.
– Dla wielu osób – w szczególności dla osób o niższych wynagrodzeniach – zrezygnowanie ze swoich 2% będzie miało znaczenie, dlatego bardzo możliwe jest przyjście tych osób do swoich pracodawców po podwyżkę – powiedział agencji eNewsroom.pl Marcin Wojewódka, radca prawny, członek zarządu Instytutu Emerytalnego – Po wprowadzeniu reformy możemy spodziewać się presji płacowej lub występowania takich osób z PPK, ponieważ pracodawcy odmawiając podniesienia wynagrodzenia nie będą w stanie przenosić całego kosztu zmian na siebie. Wyzwaniem dla PPK będzie pogodzenie rzeczywistego spadku dochodów do dyspozycji netto z potrzebą oszczędzania na emeryturę. Musimy patrzeć długoterminowo – brak oszczędności przy ciągłej konsumpcji oznacza minimalną i głodową emeryturę za kilkadziesiąt lat. Przyszli emeryci znowu zwrócą się do Państwa o pomoc, a ono zwróci się do przedsiębiorców i nałoży wyższe podatki. Koło się zamyka, a przyjdzie moment, kiedy trzeba będzie wyjść z tego kręgu – podsumował Wojewódka.