Liczba zadłużonych rolników, według danych Krajowego Rejestru Długów, zmalała w ciągu ostatniego roku o blisko 4 proc. do 3734, ale łączne zadłużenie wzrosło o 6 proc. i obecnie wynosi 272,7 mln zł. Wzrosło też i tak już wysokie średnie zadłużenie przypadające na jednego rolnika-przedsiębiorcę – z 66,4 tys. zł do 73 tys. zł. Oznacza to, że pogarsza się sytuacja finansowa rolników, którzy już wcześniej mieli kłopoty ze spłatą zobowiązań. Aktualnym problemem producentów rolnych są natomiast wysokie koszty produkcji i spadające ceny skupu.
Jak wskazują eksperci z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ceny skupu produktów rolniczych spadają szybciej niż ceny środków produkcji rolnej. Według wrześniowych danych GUS, ceny skupu podstawowych produktów rolnych spadły w sierpniu 2023 r. zarówno w stosunku do miesiąca poprzedniego (o 3,2 proc.), jak i w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku (o 18,7 proc.). Jednocześnie, według raportu GUS na temat koniunktury w gospodarstwach rolnych, w I półroczu br. co drugi właściciel gospodarstwa rolnego (52,4 proc.) negatywnie oceniał swoją sytuację ekonomiczną w stosunku do poprzedniego półrocza.
Wydaje się, że w najbliższym czasie liczne programy rządowego wsparcia powinny choć częściowo zrekompensować właścicielom gospodarstw trudy pracy na roli. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w ramach Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027 zaplanowała 60 interwencji rozwojowych, sektorowych i inwestycyjnych, z których część już została rolnikom wypłacona. Do innych nabór wniosków jeszcze trwa. W tegorocznej kampanii o dopłaty ubiega się ponad 1,24 mln rolników, a przeznaczona na to wsparcie pula środków wynosi blisko 17 mld zł.
Spis treści:
Rolnik rolnikowi nierówny
Nie znaczy to jednak, że w Polsce jest blisko 1,3 mln aktywnych rolników. Według szacunków izb rolniczych, faktyczna liczba aktywnie prowadzonych gospodarstw wynosi ok. 400 tys., a 80 proc. osób, które wnioskują o dopłaty bezpośrednie, nie prowadzi działalności rolniczej i nie produkuje na rynek.
Również gdy mówimy o rolnikach w kontekście ich zadłużenia w Krajowym Rejestrze Długów, należy przez to rozumieć wyłącznie rolników-przedsiębiorców, a nie osoby mieszkające na wsi.
– Takich dłużników z sektora rolniczego jest w rejestrze obecnie ponad 3700, a ich łączny dług wynosi blisko 273 mln zł. Większość tego długu należy do rolników prowadzących działalność mieszaną: uprawy rolne połączone z hodowlą zwierząt. Nieco mniej dłużników prowadzi działalność usługową wspomagającą rolnictwo i następującą po zbiorach. A najmniej zadłużone są gospodarstwa rolne specjalizujące się tylko w uprawie roślin lub chowie zwierząt – komentuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Problemem pozostaje jednak bardzo wysokie średnie zadłużenie przypadające na jednego rolnika, czyli 73 tys. zł. Wyższe kwoty, jak na przykład 77 tys. zł, obserwowaliśmy ostatnio jedynie w 2017 r., kiedy to kwietniowe przymrozki spowodowały szkody w uprawach rolnych, drzew, krzewów owocowych i truskawek, a w sierpniu rolnicy ponieśli duże szkody w wyniku nawałnic. Bieżący rok nie był trudniejszy pod względem warunków pogodowych, więc przyczyn rosnącego zadłużenia należy szukać gdzie indziej – jak choćby – w coraz mniej opłacalnej produkcji rolnej.
Ta praca coraz mniej się opłaca
Przeciętny dochód z pracy w indywidualnych gospodarstwach rolnych w 2022 r. wg GUS wyniósł 5549 zł. Jednocześnie coraz więcej właścicieli przyznaje, że produkcja rolnicza jest nieopłacalna. Na koniec I półrocza 2023 r. wskazywało tak blisko 41 proc. rolników. To najwięcej na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Dla porównania, tylko co 10. badany przez GUS rolnik deklaruje, że produkcja jest opłacalna. Z kolei najnowszy raport „Polska Wieś i Rolnictwo 2023” zrealizowany na zlecenie: MRiRW, ARiMR, KOWR i KRUS, pokazuje, że ok. 30 proc. gospodarstw rolnych nie jest w stanie utrzymać się wyłącznie z pracy na roli.
Pod względem łącznego zadłużenia w KRD prym wiodą rolnicy z województwa mazowieckiego. Mają do spłaty w sumie 42,7 mln zł. Najwięcej dłużników rolnych jest jednak w Wielkopolsce – 562 zadłużone gospodarstwa rolne. Najwyższy średni dług przypadający na jednego rolnika znajdziemy w województwie kujawsko-pomorskim – 98,9 tys. zł. Stamtąd też pochodzi dłużnik-rekordzista, który ma 6,4 mln zł przeterminowanych zobowiązań finansowych wobec m.in. dostawcy energii, firmy wynajmującej maszyny i urządzenia rolnicze oraz funduszu sekurytyzacyjnego.
Stratny rolnik problemem dla całej gospodarki
Najwięcej od rolników muszą odzyskać firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne – 85 mln zł. Są to najczęściej długi wtórne, odkupione od banków i firm leasingowych. Największym problemem rolników jest spłata zaciągniętych kredytów na sprzęt rolniczy – nieuregulowane raty kredytowe i leasingowe to ponad 76 mln zł. Kolejni wierzyciele to: firmy zaopatrujące rolnictwo w maszyny i urządzenia, nasiona, środki ochrony roślin i pasze – 65,5 mln zł oraz dostawcy energii elektrycznej – 4,2 mln zł.
Rolnicy mają też swoich dłużników, których to jednak niechętnie wpisują do biur informacji gospodarczej. Według danych KRD, dłużnicy są im winni 33,4 mln zł. Eksperci rynku zarządzania wierzytelnościami mówią o błędnym kole, w którym funkcjonują zarówno rolnicy, jak i ich kontrahenci.
– Z naszych obserwacji wynika, że jeśli rolnik-wierzyciel zleca windykację profesjonalnej firmie, to z reguły na wysokie kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. I to nie jest korzystna sytuacja. Stratny rolnik jest bowiem ryzykownym kontrahentem dla pozostałych przedsiębiorców, którzy z nim współpracują, ponieważ nie płaci za nawozy, środki do produkcji, leasing maszyn czy urządzeń rolniczych. W konsekwencji cierpią wszyscy powiązani z branżą rolniczą. Z naszego doświadczenia w odzyskiwaniu należności od przedsiębiorców rolnych wynika, że nierzadko dostają oni mocno wydłużone terminy płatności, sięgające nawet sześciu miesięcy, np. przy zakupie ziaren do wysiewów na polach czy środków ochrony roślin. Mimo tak dogodnych warunków nie płacą za otrzymane towary. W rozmowach z naszymi negocjatorami, którzy kontaktują się z nimi, aby odzyskać należności w imieniu wierzycieli, tłumaczą, że nie zdecydowali się na zebranie plonów, albo że musieli zapłacić za paliwo lub czekają na dopłaty do działalności. W ich odczuciu to wystraczające powody, by nie rozliczyć się z dostawcami. W ten sposób koło zaległości płatniczych w tej branży się zamyka – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.