Skokowe podwyżki cen energii, drożejące paliwo i rosnąca inflacja – to kluczowe czynniki, które w opinii ekspertów PMR Restrukturyzacje wkrótce doprowadzą do niewypłacalności – w zależności od sytuacji pandemicznej – od 2 do 4 tysięcy przedsiębiorstw w Polsce. Wzrost kosztów działalności może sprawić, że liczba restrukturyzacji znów osiągnie rekordowy poziom, który już teraz jest najwyższy w historii.
Według firmy Coface, w trzech pierwszych kwartałach bieżącego roku ponad 1,8 tys. firm w Polsce dotknęła niewypłacalność, co było wynikiem o 131 proc. wyższym, niż w roku poprzedzającym. Na niechlubne statystyki złożyły się przede wszystkim pozasądowe uproszczone postępowania o zatwierdzenie układu, które stanowiły 66 proc. wszystkich przypadków. Równolegle do rosnącej liczby restrukturyzacji, zmniejszyła się jednak liczba upadłości firm – od stycznia do września br. było ich o 27 proc. mniej niż przed rokiem.
– Cieszyć może fakt, że firmy coraz częściej walczą o swój byt i zamiast upadać, decydują się na naprawę swojego biznesu. Liczba postępowań jest jednak przygniatająca i niewiele dziś wskazuje, by w najbliższym czasie tendencja wzrostowa miała się odwrócić. Czynnikiem, który w najbliższych miesiącach może doprowadzić kolejne firmy na skraj bankructwa są gwałtownie rosnące koszty pracy, które w bliskiej perspektywie najmocniej odczują małe i średnie firmy, często nie posiadające żadnego zaplecza finansowego – twierdzi Małgorzata Anisimowicz, prezes zarządu PMR Restrukturyzacje i kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny.
Zdaniem Małgorzaty Anisimowicz, skalę zjawiska spotęgować może potencjalna decyzja o wprowadzeniu kolejnych obostrzeń gospodarczych, o których coraz częściej mówi się w kontekście rosnącej liczby potwierdzonych zachorowań na koronawirusa. – Coface w swoim ostatnim raporcie jasno wskazywał, że najliczniej reprezentowanym sektorem wśród niewypłacalnych firm były usługi, co wynikało z wielomiesięcznego zamknięcia branży HoReCa, szkoleniowej czy eventowej. Te branże nie mają już „marginesu” na kolejny lockdown i jeśli taki nastąpi, liczba firm które utracą płynność może sięgnąć nawet kilku tysięcy – wskazuje Anisimowicz.
Spis treści:
Jest drogo, a może być jeszcze drożej
Według danych Eurostatu w drugim kwartale br. Polska była jednym z krajów, w których koszty pracy rosły najszybciej w Unii Europejskiej. Podczas gdy godzinowe koszty pracy w strefie euro spadły o 0,1 proc. rdr, w Polsce wzrosły one aż o 7,9 proc. rdr. (w przemyśle o 7,1 proc., w budownictwie o 8,4 proc., zaś w usługach o 7,2 proc.).
Firmy w Polsce mierzą się dziś ze wzrostem wydatków niemal w każdej przestrzeni działalności. Jednym z nich są skokowo rosnące ceny energii. W ostatnich tygodniach kolejne firmy energetyczne zapowiedziały drastyczne podwyżki cen taryf – w przypadku głównych operatorów mogą one sięgnąć nawet rzędu 20-30 proc. dla pojedynczego gospodarstwa domowego. Pomimo tych wzrostów osoby fizyczne są jednak częściowo zabezpieczone – głównie dzięki instytucji Urzędu Regulacji Energetyki, określającej obowiązujące limity. Takiego komfortu nie mają przedsiębiorstwa, które mogą liczyć się z jeszcze większym wzrostem kosztów.
Podwyżki cen paliw uderzą po kieszeni wszystkich
W opinii ekspertów PMR Restrukturyzacje dużym obciążeniem dla firm stają się także rosnące ceny paliw. – Problemem jest w tym przypadku nie tyle koszt bezpośredni, co pośredni. Droższe paliwa przekładają się na droższe koszty dostaw, co z kolei skutkuje wyższymi wycenami usługi podwykonawców. Firmy działające w sieci dostaw, korzystające z szerokiej gałęzi usługodawców, bardzo szybko odczują to na swoim budżecie – tłumaczy Małgorzata Anisimowicz. W opinii analityków firmy e-Petrol w najbliższych miesiącach nie powinniśmy spodziewać się spadków cen, a nie można wykluczyć, że czekają nas dalsze wzrosty. Tego samego zdania są analitycy Goldman Sachs, którzy zapowiadają, że do końca bieżącego roku cena ropy wzrośnie o kolejne 13 dolarów za baryłkę.
Od stycznia przyszłego roku czynnikiem potęgującym koszty pracy będzie także wzrost wysokości wynagrodzenia minimalnego, które będzie wynosić 3 010 zł – o 210 zł więcej niż dotychczas. Wraz z nowym rokiem zmieni się także minimalna stawka godzinowa, która urośnie do 19,70 zł brutto. – To wszystko w połączeniu z rekordową inflacją, która zarówno w sierpniu, jak i we wrześniu br. przekroczyła 5 proc. w skali roku, stanowi dla firm w Polsce ogromne wyzwanie. Nawet przy utrzymaniu wysokiego popytu na konsumpcję, przedsiębiorcom trudno będzie zrekompensować ogromny wzrost kosztów. Szczególnego znaczenia w takim momencie nabiera rozsądne zarządzanie budżetem i reagowanie w porę, zanim firma utraci płynność finansową i popadnie w długi – podkreśla Małgorzata Anisimowicz.
Szybka reakcja może uchronić firmy przed upadłością
W opinii Małgorzaty Anisimowicz dużym problemem wielu polskich przedsiębiorców wciąż pozostaje obawa przed podjęciem działań naprawczych i zwlekanie z decyzją do ostatniej chwili. – Gwałtowny wzrost liczby restrukturyzacji przy jednoczesnym spadku liczby upadłości wskazuje, że dojrzałość polskich przedsiębiorców z roku na rok jest coraz większa. Według naszych szacunków około 60 proc. firm wciąż nie podejmuje jednak działań naprawczych we właściwym czasie lub w ogóle nie decyduje się na restrukturyzację, która mogłaby uchronić je przed bankructwem. Przyczyną jest słaba znajomość dostępnych narzędzi, ale równie często także poczucie wstydu i niechęć w przyznaniu się do biznesowej porażki. To niewłaściwe podejście i stereotyp, który warto obalić. Problemy finansowe firmy nie muszą bowiem świadczyć o złej strategii finansowej i braku umiejętności przedsiębiorcy, a bardzo często są od nich wręcz całkowicie niezależne. Dlatego tak ważne jest zwiększanie świadomości w tym aspekcie – mówi ekspert PMR Restrukturyzacje i dodaje, że sam wybór rodzaju postępowania zależy od stopnia kryzysu w firmie oraz szczegółowo określonej przez doradcę restrukturyzacyjnego architektury działania.
Największą „popularnością” wśród przedsiębiorców nie bez powodu cieszy się wspomniane na początku uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, które obala mit, jakoby restrukturyzacja była procesem skomplikowanym, bardzo długim i uciążliwym dla przedsiębiorcy. Jej uproszczona wersja – wprowadzona w czerwcu 2020 roku wraz z tarczą antykryzysową 4.0 – toczy się niemal w całości poza sądem. Ponadto, przedsiębiorca samodzielnie wybiera doradcę restrukturyzacyjnego i podpisuje z nim umowę o sprawowanie nadzoru nad przebiegiem postępowania. Po zawarciu umowy, przedsiębiorca sam zamieszcza stosowne obwieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, a dzień jego publikacji automatycznie staje się dniem otwarcia postępowania i to bez oczekiwania na decyzję sądu. Od tego momentu rozpoczyna również bieg czteromiesięcznego terminu na zawarcie układu z wierzycielami. – Nowa formuła realnie chroni majątek przedsiębiorstwa, ponieważ bezpośrednio po otwarciu postępowania zawieszeniu ulegają wszczęte wcześniej postępowania egzekucyjne. Chronione są również kluczowe dla przedsiębiorstwa umowy. Bez zgody nadzorcy układu niedopuszczalne jest np. wypowiedzenie umów najmu lub dzierżawy, leasingu, ubezpieczeń majątkowych, umów rachunku bankowego czy umów poręczeń. A to tylko początek listy zabezpieczeń, z których może skorzystać restrukturyzowany podmiot. W połączeniu z właściwie obraną strategią i przemyślanym planem naprawczym, przedsiębiorca uzyskuje silne fundamenty, by szybko uzdrowić swój biznes, spłacić wierzycieli i powróć na właściwe tory – podsumowuje Małgorzata Anisimowicz.