Rynki liczą na „gołębi” Fed i mogą się przeliczyć

Krzysztof Pawlak, dealer walutowy Internetowykantor.pl i Walutomat.pl
Krzysztof Pawlak, dealer walutowy Internetowykantor.pl i Walutomat.pl

Główna para walutowa świata nadal w fazie wyczekiwania, rozruszać kursu nie pomogły nawet dane o PKB z USA za IV kwartał. Giełdy nie dają za wygraną i próbują wykorzystać wzrostowe momentum. Wracamy do stwierdzenia znanego przed wybuchem wojny na Ukrainie: „spokojny, niczym EUR/PLN”.

Nadal z zarzuconą kotwicą na 1,09

Nie za dużo dzieje się na notowaniach EUR/USD. Wciąż balansujemy wokół poziomu oporu 1,09 i tak naprawdę pasmo odchyleń jest niewielkie. Brakuje póki co argumentów za tym, by kontynuować trend wzrostowy, ale też by zainicjować korektę. Wpadliśmy więc w fazę wyczekiwania przed najważniejszymi wydarzeniami przyszłego tygodnia, czyli decyzjami banków centralnych. I nie można temu się dziwić, skoro oczekiwania rynkowe znacznie rozmijają się z tym, co mówią bankierzy centralni, szczególnie ci z Fed. Inwestorzy liczą, że amerykańscy decydenci owszem podejmą decyzję o podwyżce stóp o 25 pkt bazowych, ale będzie ona przedostatnia w tym cyklu i już w drugiej połowie roku bank centralny z USA przyjmie stanowisko wait&see. Fala spekulacji narasta tym bardziej po wczorajszym posiedzeniu Banku Kanady (który bardzo często zgadza się z decyzjami Fed) kiedy podjęto decyzję o podwyżce stóp o 25 pkt bazowych i zakończono cykl podwyżek. Rynek nie wierzy, że stopy w USA dotrą do poziomu 5% w tym roku, mimo że decydenci z Fed taki scenariusz sondują. Mamy więc znaczną różnicę stanowisk, a weryfikacja przyjdzie w przyszłą środę, co niemal gwarantuje dużą zmienność.

Gospodarka USA rośnie

Co ciekawe, dolarowi nie pomogły nawet bardzo dobre dane PKB za IV kwartał z tamtejszej gospodarki. Urosła ona o 2,9% przy oczekiwaniach na poziomie 2,6%. Przypomnijmy w III kwartale było to 3,2%, a więc mamy znaczne odbicie gospodarki amerykańskiej w drugiej połowie roku i brak widoków na pojawienie się recesji. Do tego pojawił się odczyt inflacji PCE, który okazał się o 0,1% niższy od oczekiwań analityków. Mamy więc mix czynników, które jeszcze bardziej komplikują sytuację przed posiedzeniem Fed. Bo z jednej strony dobra sytuacja gospodarcza w połączeniu z silnym rynkiem pracy daje zielone światło FOMC na kontynuację jastrzębiego stanowiska. Z drugiej strony niższa inflacja powoduje, że Fed nic nie musi i spokojnie może poczekać na efekty swoich działań. Patrząc na giełdy, widzimy, że inwestorzy przyjęli to drugie stanowisko i próbują wykorzystać wzrostowe momentum na indeksach. Bardzo ważne rozstrzygnięcia pojawiają się na indeksach amerykańskich, S&P500 wczoraj zamknął dzień powyżej długoterminowej linii spadkowej, co może sygnalizować dalsze wzrosty.

Szukamy pozytywów dla PLN

Na rynku złotego widzimy znaczną równowagę sytuacji. W końcu wróciliśmy do spokojnych notowań pary EUR/PLN, która od wybuchu wojny na Ukrainie zaskakiwała bardzo dużymi ruchami, a te utrudniały życie polskim eksporterom. Kurs zakotwiczył przy poziomie 4,70 i obserwujemy raptem kilku groszowe odchylenia. Nadzieją dla krajowej waluty jest odblokowanie środków z KPO, ale umówmy się, idzie to bardzo topornie, a znaków na szybkie rozwiązanie konfliktu z Brukselą nie widać. Inwestorzy wyglądają też szczytu inflacji w naszym kraju, co również mogłoby dać pozytywny impuls PLN i pozwoliło zejść w relacji do euro do poziomów bliższych 4,60 niż obecnych 10 groszy wyżej.

Krzysztof Pawlak, analityk walutowy Internetowykantor.pl