Spread w kredytach frankowych, czyli nieuczciwa opłata za usługę kantorową

W sądach pojawia się pytanie, czy spread, który pobierały banki przy okazji kredytów frankowych, odbiegał od kursu ustalonego na rynku międzybankowym. Wątpliwości budzi, czy banki w relacjach z kredytobiorcami mogły w ogóle go pobierać. Art. 11 ust. 1 pkt. 4 Prawa Bankowego stanowi o tym, że banki publikują tabelę w miejscu wykonywania czynności. Chodzi o uregulowany w art. 5 Prawa Bankowego obrót dewizowy. Gdyby zestawić te dwa przepisy, spread należy się na wykonanie usługi kantorowej. W kredytach denominowanych oraz indeksowanych taka czynność w ogóle się nie pojawiała. Tymczasem banki pobierały spread. Świadkowie zeznający w sprawach frankowiczów tłumaczą to koniecznością, jako że banki same musiały go zapłacić na rynku międzybankowym w obrocie frankiem szwajcarskim. Spread w banku był jednak wyższy. Jednocześnie rzeczywisty obrót walutą, czyli usługa kantorowa miała miejsce jedynie w drugim przypadku. W umowach z kredytobiorcami nie była wykonywana.

– Sądy powinny zastanowić się nad tym, czy uczciwym jest pobieranie wynagrodzenia bez wykonania jakiejkolwiek usługi, w szczególności polegającej na wymianie walutowej – powiedziała agencji eNewsroom.pl Barbara Garlacz, radca prawny – Kolejnym pytaniem jest wiedza kredytobiorcy w momencie zaciągania kredytu odnośnie konieczności zapłaty tego wynagrodzenia w danych okolicznościach. Kwestionowana jest zatem znajomość przyczyn pobierania spreadu w jego umowie kredytowej. Mów o tym orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 lutego 2018 roku w sprawie C126/17. Wskazuje, że jeżeli umowa nie określa zasad ustalania kursu, a on sam w sobie jest nietransparentny, to taki warunek jest nieuczciwy. Jeżeli kredytobiorca nie wiedział, dlaczego bank pobiera spread – to już z tego punktu widzenia przewidująca to wynagrodzenie klauzula jest nieuczciwa – wskazała Garlacz.