Część największych miast rozrasta się wolniej od okalających je miejscowości – wynika z danych GUS. W najnowszym raporcie Narodowy Bank Polski wskazuje wręcz na zmianę preferencji budujących mieszkania. Dlaczego tak się dzieje oraz gdzie taką zmianę widać najbardziej?
Według analityków Narodowego Banku Polskiego (NBP) o zmianie preferencji budujących może świadczyć fakt, że w 2020 r. wyraźnie, bo z 65% do 70% wzrósł udział pozwoleń na budowę mieszkań i domów w tzw. pozostałej Polsce. Pozostałe 30% przypadało na 16 miast wojewódzkich plus Gdynię.
Na gwałtowny spadek aktywności inwestorów wskazują dane GUS m.in. dla Warszawy, Wrocławia i Łodzi. Np. w stolicy mieszkań objętych pozwoleniami budowlanymi było aż o jedną trzecią mniej niż w 2019 r.!
– Najprawdopodobniej jest to skutek malejącej dostępności gruntów nadających się pod zabudowę mieszkaniową oraz niewydolności niektórych urzędów – uważa ekspert portalu GetHome.pl Marek Wielgo.
Dane NBP potwierdzają, że rozwój budownictwa mieszkaniowego w największych miastach hamują bardzo wysokie koszty zakupu i zagospodarowania gruntu. Np. w Warszawie ich udział w cenie metra kwadratowego mieszkań wzrósł w ostatnich pięciu latach z ok. 16% do 21%. Za rogatkami największych miast grunty są tańsze, a w efekcie niższe są ceny mieszkań. Nie brakuje na nie chętnych, więc lokalni deweloperzy starają się zaspokoić popyt. Wydane w ubiegłym roku pozwolenia na budowę wskazują, że w okolicach Warszawy najwięcej mieszkań powstanie w powiatach wołomińskim, piaseczyńskim i mińskim.
Na uwagę zasługuje zwłaszcza powiat miński, który zyskał na atrakcyjności dzięki połączeniu z Warszawą drogą ekspresową S2 i autostradą A2. W ciągu ostatnich 10 lat deweloperzy budowali w powiecie mińskim średnio 338 mieszkań rocznie. Tylko na podstawie pozwoleń wydanych w ubiegłym roku powstanie ich przeszło trzykrotnie więcej.
Z danych portalu GetHome.pl wynika, że obecnie w Mińsku Mazowieckim trzy miejscowe firmy deweloperskie oferują mieszkania w cenie 6-6,5 tys. zł za m kw. Dla porównania, w sąsiadującej z tym powiatem warszawskiej dzielnicy Wesoła średnia cena nowych mieszkań wynosi 7,7 tys. zł za m kw.
Z kolei w okolicach Wrocławia na celownik firm deweloperskich trafiły powiaty świdnicki i oławski, bo tam GUS odnotował duży wzrost liczby mieszkań deweloperskich objętych pozwoleniami na budowę. Dla potencjalnych nabywców mieszkania we Wrocławiu ciekawą alternatywą wydaje się być oddalone o ok. 26 km miasteczko Oława. Ceny w ofercie tutejszych deweloperów sięgają 6,5 tys. zł za m kw. Dla porównania we Wrocławiu najtańszą dzielnicą jest Fabryczna, gdzie średnia cena nowych mieszkań przekracza 8,3 tys. zł za metr.
W okolicach Łodzi wzrost aktywności deweloperskiej widoczny jest zaś zwłaszcza w powiecie pabianickim, gdzie wydano pozwolenia na budowę 359 mieszkań. Rok wcześniej było ich tylko 120. W Pabianicach mieszkania na rynku pierwotnym kosztują najczęściej od 4,9 tys. do 5,5 tys. zł za m kw. Natomiast w Łodzi średnia cena metra kwadratowego wynosi ok. 7 tys. zł.
Warto też zwrócić uwagę, że w 2020 r. deweloperzy uzyskiwali pozwolenia na budowę mieszkań w miejscowościach, w których wcześniej nie budowali oni wcale lub budowali pojedyncze budynki. Spore ożywienie widoczne jest m.in. w powiatach: nyskim, łańcuckim, szczycieńskim, poddębickim czy jaworskim.
Np. w powiecie nyskim na podstawie pozwoleń wydanych deweloperom w ubiegłym roku powstanie 680 mieszkań, czyli 2,5 razy więcej niż łącznie przez ostatnich 11 lat.
– Te dane nie uwzględniają jeszcze wpływu pandemii koronawirusa na rynek mieszkaniowy. Może się jednak okazać, że wskutek upowszechnienia się pracy zdalnej, wzrośnie popyt na mieszkania i domy w miejscowościach okalających duże miasta – komentuje ekspert GetHome.pl.