Test przedsiębiorcy. Jak rząd zbiera pieniądze na swoje obietnice

Cezary Kaźmierczak – Prezes ZPP
Cezary Kaźmierczak

„Test przedsiębiorcy”, niezależnie czy jego wprowadzenie będzie miało charakter zmiany legislacyjnej, czy też zmiany sposobu stosowania prawa, może mieć fatalne skutki zarówno dla gospodarki, jak i dla dużej części przedsiębiorców – to podstawowy wniosek z raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pt. „Test przedsiębiorcy. Jak rząd zbiera pieniądze na swoje obietnice”.

„Test przedsiębiorcy” miał być narzędziem służącym do weryfikacji, czy dany podmiot prowadzi rzeczywistą działalność gospodarczą, a co za tym idzie ma prawo do rozliczania się za pomocą liniowego PIT, a także korzystania z preferencji w zakresie składek na ubezpieczenia społeczne. Eksperci ZPP wskazują, że polityka informacyjna rządu w tym zakresie, zdefiniowana jest przez totalny chaos.

Cezary Kaźmierczak
Cezary Kaźmierczak

– Najpierw test pojawia się w jakiejś nieformalnej wypowiedzi wiceministra Świtały – przypomina Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – Później resort dementuje tę informację i twierdzi, że nie ma w tej sprawie żadnego projektu. Następnie „test przedsiębiorcy” pojawia się w projekcie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa po to, by być zastąpionym „uszczelnieniem klasyfikacji przychodów do źródła pozarolnicza działalność gospodarcza” w ostatecznym brzmieniu Planu. W międzyczasie minister Emilewicz i premier Morawiecki zarzekają się, że testu nie będzie. Przedsiębiorcy nie mają pojęcia czego się spodziewać.

Katalog niewiadomych nie zamyka się jednak wyłącznie w tym, czy test będzie wprowadzony. Wątpliwości budzi również potencjalna jego formuła, planowana przez pomysłodawców, czyli resort finansów. Z uwagi na mnogość zmian zarówno w medialnych przekazach przedstawicieli rządu, jak i w samym Wieloletnim Planie Finansowym Państwa, nie sposób jest dzisiaj stwierdzić, czy planowane jest (było?) wprowadzenie jakichkolwiek zmian legislacyjnych, czy „jedynie” zmiana sposobu stosowania już obowiązującego prawa. Podczas gdy minister Emilewicz twierdzi, że nie planuje się żadnych zmian legislacyjnych, w Wieloletnim Planie wprost napisane jest, że narzędziem które planuje się wykorzystać do uszczelnienia klasyfikacji przychodów do źródła „pozarolnicza działalność gospodarcza” jest m.in. zmiana ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Eksperci ZPP podkreślają, że niezależnie od wybranej metody, wprowadzenie testu będzie wiązało się z poważnymi konsekwencjami gospodarczymi i prawnymi.

Można stwierdzić nawet, że brak zmiany legislacyjnej byłby jeszcze groźniejszy, niż wprowadzenie nowych regulacji – twierdzi Jakub Bińkowski, sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji Związku – W przypadku uchwalenia nowych przepisów, obowiązywałyby one od momentu ich wejścia w życie, bez możliwości zastosowania ich do okresów wstecznych. Podlegałyby ponadto procesowi konsultacji społecznych. Jeśli wybrany byłby wariant zmiany sposobu stosowania już obowiązujących regulacji, część przedsiębiorców mogłaby spodziewać się podważania ich deklaracji za okres do pięciu lat wstecz.

Zagrożenia związane z testem przedsiębiorcy niestety nie kończą się na samych konsekwencjach podatkowych i konieczności dopłacenia różnicy, między podatkiem obliczonym zgodnie ze skalą podatkową, a podatkiem liniowym. Stwierdzenie, że dany podmiot, kontrahujący z innym podmiotem, nie prowadził działalności gospodarczej, rodzi poważne skutki w zakresie podatku VAT, czy składek na ubezpieczenia społeczne, nie byłoby również obojętne z punktu widzenia karnoskarbowego. Gdyby zdecydowano się podważać rodzaj stosunku prawnego między dotychczasowymi kontrahentami i ustalać, że stosunek ten miał charakter stosunku pracy, test rodziłby również niemożliwe do przewidzenia komplikacje w zakresie prawa pracy.

– Pojawiłaby się konieczność rozliczania nieudzielonych urlopów, a „pracodawca”, czyli dotychczasowy kontrahent, odpowiadałby np. za nieodprowadzone składki i zaliczki na podatek, jako płatnik – podkreśla Cezary Kaźmierczak Skala zagrożeń jest ogromna, podczas gdy prawdopodobieństwo osiągnięcia zakładanego skutku finansowego oceniam jako niewielkie. Rząd twierdzi, że uzyska 1,2 mld zł, jednak wziąwszy pod uwagę deklarowany do tej pory kształt testu można łatwo wymyślić co najmniej kilka sposobów uniknięcia go. Przykład brytyjski pokazuje, że ściągnięcie w ten sposób pieniędzy z podatników wcale nie będzie tak proste, jak to sobie wyobrażają decydenci.