W kontaktach z Rosją Trump może zapewnić Europie więcej korzyści

Według prof. Antoniego Kamińskiego, zapowiedź Trumpa o ściągnięciu sankcji z Rosji może być zarówno dobrą, jak i złą wiadomością dla Polski oraz całej UE. Wszystko zależy od tego, na jakich warunkach zostałoby to osiągnięte. Istnieje m.in. szansa na to, że Federacja Rosyjska wycofa swoje siły ze wschodniej Ukrainy.

W mowie inauguracyjnej Donald Trump zapowiedział, że USA „będzie chronić stare sojusze i tworzyć nowe”, a także zjednoczy „cywilizowany świat przeciwko radykalnemu islamskiemu terroryzmowi”. Natomiast w ostatnich dniach przed zaprzysiężeniem stwierdził, że jest gotowy znieść sankcje wobec Rosji pod warunkiem, że wesprze ona Stany Zjednoczone, m.in. w walce z terroryzmem. W opinii prof. Antoniego Kamińskiego z Instytutu Studiów Politycznych PAN, ta zapowiedź może mieć, jako efekty uboczne, pozytywne skutki dla Europy. Istnieje taka szansa, choć polityka amerykańska podporządkowana jest jej interesom tak, jak rozumie je obecna administracja republikańska. Korzyści dla Starego Kontynentu będą zależeć od warunków, na jakich ewentualnie zostaną zniesione sankcje. Będzie to też test na zdolność Europejczyków wpłynęcia na stosunki amerykańsko-rosyjskie.

– Przewiduję, że w pierwszej kolejności prezydent Trump będzie starał się doprowadzić do ograniczenia zbrojeń nuklearnych. Po drugie, powinien zmierzać do zredukowania napięcia polityczno-militarnego w Europie. Kluczowa będzie tu sytuacja na Ukrainie. Kwestia rosyjskiej okupacji Krymu zapewne znajdzie się w „dyplomatycznej zamrażarce”, podobnie jak – Abchazji, Południowej Osetii i Naddniestrza. Z Krymu Rosja nie zrezygnuje, ale może wycofać poparcie wojskowo-polityczne dla separatystów ukraińskich. Następną sprawą byłoby uzyskanie współpracy rosyjskiej w zażegnaniu kryzysu bliskowschodniego – przypuszcza w rozmowie z serwisem agencyjnym MondayNews, prof. Antoni Kamiński.

Pokój i stabilność na kontynencie europejskim niewątpliwie należy do priorytetów Ameryki. Tu szczególnie ważna jest sytuacja na Ukrainie. Zdaniem eksperta, separatyzm we wschodniej Ukrainie będzie trwać dopóty, dopóki Rosja pozostanie zaangażowana w jego tworzenie i utrzymywanie. Jednak, w ocenie prof. Kamińskiego, Donald Trump może doprowadzić do zmiany polityki, realizowanej przez Federację Rosyjską. Odprężenie w Europie przyniosłoby korzyść całej Unii Europejskiej, w tym również Polsce. Nasz kraj jest nadal traktowany jako bliski sojusznik USA. Warto jednak zauważyć, że poza dziedziną polityczno-militarną i stosunków bilateralnych, wspólne interesy łączą nas przede wszystkim z UE, jako całością.

– Rosjanie byli mocno zaangażowani w wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA. Być może prawdą jest, że posiadają  kompromitujące go materiały, zdobyte podczas jego pobytu w Moskwie w 2015 roku i liczą na ich możliwe wykorzystanie. Kolekcjonowanie tzw. „kompromatów” jest specjalnością rosyjskich służb. Nie wiemy jednak, czy jest to prawdą, czy też wrogą plotką, a Trump ma przecież wielu przeciwników. Ponadto, tego typu „hak” nie zawsze jest skuteczny, a użycie go często bywa ryzykowne – mówi prof. Antoni Kamiński.

Według eksperta, można też przyjąć, że Putin uznał, iż dotychczasowa polityka zagraża jego pozycji. Pogłębia się regres gospodarczy, izolacja w polityce międzynarodowej i rośnie ryzykowna zależność od Chin. W tej sytuacji potrzebny jest partner do rozmów z Zachodem, a może nim być tylko prezydent USA. Rosjanie uznali z jakiś względów, np. braku doświadczenia w polityce międzynarodowej, że korzystniejszy byłby dla nich Donald Trump. Rosyjskie zaangażowanie w jego kampanię było szeroko komentowane. Wiadomo też, że zwycięstwo Trumpa zostało dobrze w Moskwie przyjęte. Może to oznaczać gotowość do rozmów i – potencjalnie – do ustępstw dalszych, niż byłaby w stanie osiągnąć Hilary Clinton i administracja demokratyczna.

– Można mieć tylko nadzieję, że nowy prezydent USA i jego ekipa są dobrze przygotowani do poważnych negocjacji. W każdym razie, będzie to długi proces, którego efektów obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wszystko ostatecznie zależeć będzie od tego, czy Donald Trump umiejętnie wykorzysta wszystkie posiadane atuty. Jego wizerunek „przyjaciela” Rosji, pozwoli Moskwie interpretować na użytek publiczny swe ewentualne ustępstwa. Wtedy, Putin mógłby przedstawiać je jako wspólny sukces i wyraz konstruktywnej rosyjsko-amerykańskiej współpracy, w dążeniu do znalezienia rozwiązania trudnych problemów współczesnego świata. W chwili obecnej trudno jednak przewidzieć, jaki kierunek przyjmie oraz jakie efekty przyniesie polityka nowej administracji waszyngtońskiej – podkreśla prof. Kamiński.