Walka z inflacją trwa

forex giełda

Brytyjczycy po raz kolejny podnoszą stopy procentowe, ale funt nie reaguje na to pozytywnie. Kolejne przykłady z Europy wskazują, że walka z wysoką dynamiką cen nie będzie łatwa. Prezes NBP nie wyklucza obniżek kosztu pieniądza pod koniec roku.

Stopy na Wyspach w górę

Bank Anglii zgodnie z oczekiwaniami podniósł stopy procentowe o 25 pb, tym samym wprowadzając główną na poziom 4,5%. Decyzja nie była jednogłośna, 2 z 9 decydentów postulowało utrzymanie kosztu na niezmienionym poziomie. Jednak trudno się dziwić większości w BoE, skoro inflacja na Wyspach pozostaje najwyższą wśród rozwiniętych krajów tzw. Zachodu i przekracza 10%. Z komunikatu po posiedzeniu możemy się dowiedzieć, że władza monetarna jest gotowa do kolejnych ruchów, jeśli presja inflacyjna nie będzie maleć. Było to już 12. podwyżkowe posiedzenie z rzędu i koszt pieniądza jest najwyższy od 2008 r. Co ciekawe, decyzja BoE nie wzmocniła pozycji szterlinga (w teorii wyższe stopy powinny być zachętą do zakupu danej waluty), który po jej ogłoszeniu zaczął słabnąć. W piątkowy poranek widać stabilizację na parach funtowych, a kurs GBP/PLN przekracza 5,20 zł. Impulsu nie przyniosła paczka brytyjskich danych makro. PKB w pierwszym kwartale ledwo rósł o 0,2%, a spadek marcowej produkcji przemysłowej (-2%) jest już 8. z rzędu.

Inflacja w górę

Dostajemy kolejny argumenty za tezą, że proces dezinflacyjny w Europie nie będzie łatwy, przyjemny i jednotorowy. Dzisiejsze finalne odczyty wskaźników CPI w ujęciu rocznym za kwiecień z Francji (5,9%) i Hiszpanii (4,1%) potwierdziły, że dynamika cen w największych gospodarkach UE powróciła do wzrostów. Czy będzie to tylko potknięcie w podążaniu do celów inflacyjnych, pokaże czas. Jeśli jednak potwierdzą się trudności w tym marszu w kolejnych odczytach, to nie pozostawi to wielkiego wyboru EBC, który będzie zmuszony do kontynuacji cyklu podwyżek stóp. Kurs EUR/USD po wczorajszym mocnym tąpnięciu w piątkowy poranek próbował wrócić do wzrostów, ale o godz. 10 gwałtownie zawrócił w kierunku 1,09$.

Świat oczami szefa NBP

Pewną świecką tradycją jest oczekiwanie z napięciem na konferencję prezesa NBP po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Jednak tym razem show prof. Glapińskiego mógł zawieść oczekiwania. Co prawda wystąpienie trwało ponad 90 minut, ale trudno z niego wyciągnąć coś, co rzeczywiście zapadnie w pamięć na dłuższy czas. Zwyczajowo zostały przeprowadzone ataki na polityków, ekspertów i dziennikarzy, którzy mają inne poglądy od szefa banku centralnego. Sytuacja w Polsce została przedstawiona jako stabilna, a wręcz prawie pozytywna. Dodatkowo ma być tylko lepiej, bo np. wskaźnik PKB do siły nabywczej ma się u nas zbliżyć już w ciągu kilku lat do głównych europejskich gospodarek. Inflacja nie jest najwyższa w Europie, a płace realne (czyli stosunek wzrostu wynagrodzeń do dynamiki cen) spadły nieznacznie w porównaniu do większości UE. Natomiast hasło „drożyzny” to propagandowy wytrych, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Kursy walutowe nie spędzają snu z powiek szefowi NBP, ale równocześnie, jeśli dobra pozycja PLN się utrzyma, to może to wpłynąć nawet na 1% spadek średniorocznej inflacji. Chociaż mogliśmy usłyszeć, że cykl podwyżek nie został zakończony (formalnie), to nie można wykluczyć obniżek stóp pod koniec roku. Na koniec wypada tylko życzyć wszystkim tak dobrego nastroju, jaki towarzyszy prof. Glapińskiemu, który zarabia rocznie ponad 1 mln złotych.

Adam Fuchs, analityk walutowy InternetowyKantor.pl