Wielka Brytania – ceny na rynku nieruchomości znów zaczynają rosnąć

Londyn

Sytuacja w Wielkiej Brytanii powoli się zmienia. Gospodarka stale rośnie. W okresie między kwietniem i czerwcem zaobserwowano wzrost na poziomie 0,6 proc. Po raz pierwszy od prawie trzech lat we wszystkich znaczących sektorach brytyjskiej gospodarki odnotowano wzrost w tym samym czasie. OECD przewiduje, że całkowity wzrost w 2013 roku wyniesie 1,5 proc. Jest to liczba dwukrotnie wyższa od początkowych prognoz.

W najtrudniejszym okresie kryzysu rząd brytyjski wprowadził najsurowszy od pokoleń program oszczędnościowy w celu zredukowania deficytu krajowego. Początkowo krok ten doprowadził do pogorszenia sytuacji w brytyjskiej gospodarce. Aby zminimalizować negatywne skutki działań, bank centralny inwestował pieniądze w gospodarkę. Jednak nie przyniosło to szybkich rezultatów. Z tego powodu stan budżetu państwa pogorszył się – wzrosła inflacja. Jednak dobre nastroje wśród konsumentów już powracają. Rynek nieruchomości jest najlepszym wskaźnikiem tej zmiany – w czerwcu odnotowano największy od siedmiu lat wzrost cen nieruchomości.

Na te zmiany mają wpływ trzy czynniki. Sytuacja w objętej kryzysem strefie euro, która jest kluczowym partnerem handlowym Wielkiej Brytanii, ustabilizowała się. Wydatki publiczne zwiększyły się w ostatnich czterech kwartałach, co przyczyniło się do zwiększenia popytu. Sytuacja banków polepsza się. Po długim okresie stagnacji, liczba udzielanych kredytów zwiększyła się. Jednak perspektywa rzeczywistej poprawy stanu gospodarki jest jeszcze dość odległa. Dotychczasowe pozytywne zmiany wynikają z konsumpcji oraz zwiększonych wydatków publicznych. W celu osiągnięcia zrównoważonego stanu ożywienia gospodarczego, należy zwiększyć poziom eksportu oraz inwestycji. Obecnie oba wskaźniki utrzymują się na bardzo niskim poziomie, ich wartość spada. Deficyt bilansu płatniczego jest najwyższy od ponad 20 lat, mimo że wartość funta obniżyła się w ostatnich czterech latach o ok. 25 proc. w stosunku do walut wykorzystywanych przez kluczowych partnerów handlowych. Rząd będzie więc zmuszony wprowadzić bardziej restrykcyjne działania oszczędnościowe. Nie oczekuje się wzrostu dochodów, tak więc – w perspektywie długoterminowej – konsumenci nie będą w stanie wydawać więcej, niż obecnie zarabiają.