Według obserwatorów jednym z najważniejszych wydarzeń, które zdeterminuje w najbliższym czasie rytmy ekonomiczne Unii Europejskiej są marcowe wybory do włoskiego parlamentu. Dzięki sondażom można przypuszczać, że największe szanse na zwycięstwo ma partia populistów, która zapowiada opuszczenie strefy euro. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że po nieudanym referendum sytuacja jest przesądzona, ale czy na pewno? Sytuację analizuje Krzysztof Sadecki, polski finansista i ekspert w dziedzinie zachowań rynków inwestycyjnych.
Obserwatorzy włoskiej sceny politycznej zwracają uwagę, że nie ma znaczenia czy Ruch Pięciu Gwiazd założony przez znanego we Włoszech komika utworzy rząd. Samo działanie tej partii jest wystarczającym bodźcem dla wskaźników rynkowych. Im większą siłę ma ugrupowanie, które chce opuścić strefę euro tym większym strachem reagują rynki. Ruch Pięciu Gwiazd dopiero zaczyna prowadzić w sondażach, ale nie jest w nich sam. Przewaga ugrupowania Beppe Grillo jest niestabilna, w związku z powyższym nic nie jest jeszcze przesądzone.
– Zwycięstwo Ruchu Pięciu Gwiazd jest brane pod uwagę. Nie oznacza to jednak poważnych zmian na rynkach europejskich. Rynkom nie jest oczywiście na rękę populistyczne zachowanie liderów tej partii. Jak na razie reaguje na nie giełda włoska i inwestorzy, którzy muszą się liczyć z programem wyborczym Ruchu. Populiści zapowiadają przebudowę systemu bankowego, wyjście z Europejskiego Mechanizmu Stabilności, rezygnację z programów pomocowych dla europejskich gospodarek, wspomina się również o referendum w sprawie wyjścia ze strefy euro. Skoro nie zapowiada się na koalicję Ruchu Pięciu Gwiazd z kimkolwiek, w przeciwieństwie do możliwości porozumienia między Partią Demokratyczną a Forza Italia, to ważniejsze od waluty będą gospodarcze problemy Włoch – twierdzi Krzysztof Sadecki.
Włochy borykają się z problemem sporego długu publicznego i koniecznością jego obsługi systemem pożyczek, których możliwości uzyskania w razie zwycięstwa populistów zostaną mocno ograniczone. To konkretny problem przy radykalnym sprzeciwie wyborców wobec polityki oszczędzania, która pozwoliłaby dług ten zredukować. Bezrobocie we Włoszech jest wyższe niż Polsce, a wzrost gospodarczy oscyluje wokół minimum. Odwrócenie się od UE może Włochom wyłącznie zaszkodzić tym bardziej, że ich gospodarka bazowała do tej pory na dobrych relacjach z Francją i Niemcami.
– Jak na razie nie ma mowy o zagrożeniu dla procesów ekonomicznych na całym kontynencie, a tym bardziej w Polsce. Eksperci zdają sobie sprawę z umownego podziału Włoch na Północ i Południe. Północ postrzega samą siebie jako pracowitą i kumulującą cały przemysł, a przy tym proeuropejską. Południowcy żyjący głównie z turystyki oraz rolnictwa i jako jedyni mogliby uwierzyć populistycznym hasłom. Prędzej więc doszłoby do rozłamu między samymi Włochami aniżeli do jakichś poważniejszych tąpnięć pomiędzy Włochami a Unią Europejską i strefą euro. Wybory we Włoszech zasługują więc na uwagę, ale na pewno nie na tak duże lęki jakimi na progu nowego roku próbuje nas elektryzować medialne forum – podsumowuje analityk biznesowy.