Żaden trend nie przebiega w prostej linii

forex

Nie hamuje korekta wakacyjnej słabości dolara, na czym cierpią zarówno waluty G10, jak i rynków wschodzących. Trwa debata, na ile mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej pozycji krótkich w dolarze, a na ile jest to cos większego. Komentarze z EBC podsycają zamieszanie. Niezależnie od sytuacji na FX rynek akcji kontynuuje rajd.

Zerwanie korelacji słabości USD z siłą rynku akcji sugeruje, że w ostatnich 48 godzinach nie mamy do czynienia z klasycznym załamaniem apetytu na ryzyko i wzrostem zainteresowania bezpiecznymi przystaniami. Tak samo należy też podchodzić do spadku cen surowców… wyrażonych w dolarze. Czy wrzesień jest już tym momentem, by kwestionować skalę przeceny dolara? Wygląda na to, że póki sierpień był pozbawiony świeżych impulsów, wygodnym było podtrzymanie dotychczasowego schematu „USD jest zły”. Jednak wraz z (teoretycznym) powrotem normalnej płynności można już dyskontować potencjalne czynniki ryzyka czyhające w kolejnych tygodniach. Czynniki, które tak łatwo były bagatelizowane w poprzednim miesiącu, a które pojawiały się w komentarzach (także i moim) głównie z braku innych tematów do poruszania. Wyliczałem te ryzyka, ale też wymieniałem powody, dla których były one (słusznie) bagatelizowane. Jeśli nagle teraz mają one (wybory w USA, siła ożywienia USA, brexit) być warte dyskontowania, to co to mówi o efektywności informacyjnej rynków? I jak to odnieść do założeń polityki Fed, która dzięki zmianom w strategii pozostanie bardzo gołębia i będzie ciążyć na USD w długim terminie?

Kiedy brak jasnych odpowiedzi i zaczynają piętrzyć się wątpliwości, łatwiej jest podciągnąć nowe fakty pod stare ruchy. Korekta USD trwa od poniedziałku (pod pretekstem lepszego od oczekiwań odczytu ISM dla przemysłu), a dziś rano nową presję na spadek EUR/USD przysparza raport Financial Times, według którego wzrost euro grozi zahamowaniem ożywienia gospodarczego w strefie euro i prawdopodobnie będzie wymagał od EBC dalszego obniżenia prognoz inflacji. Nie jest tajemnicą, że kurs EUR ma duże znaczenie gospodarcze – handel zagraniczny (jako suma eksportu i importu dóbr i usług) generuje prawie 90 proc. PKB strefy euro. Rajd EUR/USD o 11 proc. od maja (choć tylko ok. 6 proc. od początku roku) i skok nominalnego kursu efektywnego do poziomów niewidzianych od 2009 r. nie mogły ujść uwadze decydentów z EBC. Werbalne interwencje to najtańsza forma obrony przed aprecjacją waluty, ale kryzys COVID-19 i starania wsparcia ożywienia mogą być dobrą przykrywką dla działań na rzecz osłabienia waluty poprzez zwiększanie ekspansji monetarnej. EBC ma narzędzia i choć może nie być w stanie przebić deklaracji Fed o nielimitowanym skupie aktywów, tak w temacie głębokości cięć stóp procentowych to EBC wykazuje większą śmiałość (stopa depozytowa -0,50 proc.). Pytanie tylko, czy determinacja władz EBC będzie na tyle silna, szczególnie biorąc pod uwagę opory niektórych członków Rady Zarządzającej do przesadnego luzowania polityki. Sądzę, że aktualnie bilans czynników dalej przemawia za wyższym poziomem EUR/USD, ale najpierw kula śnieżna domykanych krótkich pozycji w USD musi wytracić pęd. Żaden trend nie przebiega w prostej linii.

Wystrzał EUR/PLN do 4,42 jest idealnym potwierdzeniem często powtarzanej przeze mnie tezy, że dla złotego liczy się tylko kierunek, jaki obiera EUR/USD (jak się kształtuje pozycja dolara). Inwestorzy spłycili analizę warunków dla walut rynków wschodzących i o ile nie ma dodatkowych czynników (jak np. potencjalne sankcje na Rosję), dominował prosty handel zbieżny z wahaniami risk-on/risk-off. Przetasowania w pozycjonowaniu inwestorów krótkoterminowych stanowią ryzyko mocniejszego odejścia EUR/PLN od 4,40, ale wzrosty zostaną zatrzymane, jak tylko zakończy się korekta na EUR/USD. Głębsza analiza przyczyn jest bezcelowa.

Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.