W czerwcu pojawiła się decyzja rządu o zwiększeniu o ponad 21 miliardów złotych wartości Programu Budowy Dróg Krajowych. To bardzo dobra informacja – biorąc pod uwagę, że część ważnych odcinków drogowych czekało na realizację w formule PPP. Dobrze, że przechodzi się na tradycyjną budowę odcinków kluczowych. Jest to przede wszystkim trasa S6 – od Słupska w kierunku Trójmiasta, łącznie z jego nową metropolitalną obwodnicą. Przetargi będą tu ogłaszane w drugiej połowie roku. Bardzo obciążony jest także fragment trasy S10 – między Bydgoszczą, a Toruniem. Zadecydowano, że on także będzie realizowany z pieniędzy państwowych. Wartość Programu Budowy Dróg urosła już do 160 miliardów złotych. Pojawiło się kilka opóźnień – w wyniku czyszczenia placów budowy po firmach, które ze względu na brak potencjału nie wywiązywały się z harmonogramu prac.
– Na szczęście w żadnym przypadku nie ma zagrożenia dla wykorzystania środków unijnych – jeżeli takie są zaangażowane w daną inwestycje. Niemniej niecierpliwią się już kierowcy, w oczekiwaniu na otwarcie nowych tras – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes zespołu doradców gospodarczych TOR. – Tymczasem naprzód idzie budowa inwestycji Via Baltica. Dofinansowanie z Unii Europejskiej otrzymał kolejny odcinek – między Rzeszowem a Lublinem – trasy Via Carpatia. Prace przygotowawcze trwają na odcinku do Białegostoku. Tutaj rząd będzie podejmował starania, aby cały ten ciąg drogowy wszedł na mapę nowych sieci transeuropejskich i w całości mógł uzyskiwać środki unijne. Ważne przedsięwzięcie, którego nie chciano podjąć od lat, to wejście od strony północnej do Krakowa. Wszystkie odcinki trasy S7 mają już wybranych wykonawców albo umowy zostaną niebawem podpisane. Trwa również budowa północnej obwodnicy miasta. Z Chin ma wkrótce dotrzeć do Polski tarcza, która będzie drążyć tunel pod Świną – a więc połączy rozerwaną tkankę miejską Świnoujścia. Tam więc, gdzie powstają opóźnienia w zdecydowanej większości przypadków wpływają na nie powody obiektywne bądź wybór niewłaściwego wykonawcy przed kilkoma laty. Optymistyczne jest to, że inwestycje kolejowe i drogowe oparły się pandemii. Zarówno pod względem zachorowań – żadna inwestycja nie stanęła przez wprowadzenie kwarantanny dla pracowników, jak i braku pieniędzy. Tutaj jest zgoła przeciwnie – rząd dokłada środków na ich realizację. Do tego trwa jeszcze oczekiwanie na decyzję w sprawie unijnego funduszu odbudowy w związku z epidemią koronawirusa i dużych środków także na infrastrukturę dla Polski – wyjaśnia Furgalski.