Ceny ropy naftowej rosną. W Polsce czekają nas duże podwyżki cen paliw

Rosnące ceny ropy naftowej wywołują obawy banków centralnych o wzrost inflacji i powstrzymują je przed obniżkami stóp procentowych. Ceny na polskich stacjach są wbrew sytuacji na światowych rynkach, wzrosną i to jest nieuniknione.

Do połowy września w ciągu miesiąca ropa naftowa brent podrożała o ponad 6%, co oznaczało jej wzrost o 10 USD za baryłkę. W kolejnym tygodniu ropa nadal drożała, miesięczna zmiana ceny przekroczyła 10%, a nowe maksimum z 30 dni to 95,81 USD, przy minimum 82,06 USD.

– Zmiana jest bardzo duża, a wynika z tych czynników, które już były obecne na rynku i związane są ograniczeniem podaży przez grupę OPEC+ – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Jest to kontynuacja ruchów, które miały miejsce na początku wakacji, a polegały na dobrowolnym ograniczeniu produkcji o 1 mln baryłek dziennie przez Arabię Saudyjską i ograniczeniu eksportu przez Rosję o 300 tys. baryłek, i zostały przedłużone do końca roku.

O ile wcześniej spodziewano się deficytu na światowych rynkach 2 mln baryłek na dzień, to teraz ten deficyt może być znacznie większy. Mogło być gorzej, ale jednocześnie popyt nie jest tak duży, jak niedawno oczekiwano, przede wszystkim ze względu na słabsze wyniki chińskiej gospodarki. Jednak nie należy spodziewać się światowej recesji, prawdopodobna jest natomiast stagnacja gospodarcza.

– Nie można jednak zapominać, że popyt jest obecnie historycznie rekordowy, gdy podaż jest mocno ograniczona – komentuje ekspert XTB. – Przekroczenie granicy 100 USD za baryłkę nie jest nieuniknione, ale stało się bardzo prawdopodobne.

Warto przypomnieć sytuację z 2007 i 2008 roku, wtedy deficyt też wynosił 1-2 mln baryłek dziennie, co wywindowało ceny ropy nawet do 150 USD za baryłkę. Tym razem relacje podaż popyt są jednak inne i nie należy oczekiwać aż takich wzrostów.

Ceny ropy to jeden z powodów, że inwestorzy obawiają się tego, że Fed utrzyma jastrzębi ton i dalej będzie wskazywał na możliwość dalszych podwyżek stóp procentowych. Oceniano, że sama podwyżka lub jej brak będą miały umiarkowane znaczenie przy dalszych wytycznych, które będą podpierane przez prognozy makroekonomiczne. Co pokazały poprzednie prognozy z czerwca? Bankierzy z Fed wskazywali, że mediana stóp procentowych na 2023 rok pokaże stopy na poziomie 5,6%. Z racji, że jest to „środek” przedziału, można byłoby oczekiwać poziomu stóp 5,75%, co oznaczałoby jeszcze jedną podwyżkę do końca tego roku. Na przyszły rok Fed widzi już obniżki do „środka przedziału” na poziomie 4,6%, czyli dokładnie tyle ile oczekuje rynek.

20 września Rezerwa Federalna utrzymała stopy procentowe bez zmian podczas. Główna stopa procentowa pozostała na niezmienionym poziomie 5,5%. Fed utrzymał perspektywę możliwości jeszcze jednej podwyżki w tym roku, ale dosyć istotnie podniósł oczekiwania na stopy w roku przyszłym! Mediana prognoz z tzw. „dot-plot” podskoczyła z 4,6% na 5,1% na 2024 rok. Jeśli Fed miałby podnieść stopy procentowe w tym roku jeszcze raz, to sugerowałoby to, że w przyszłym roku Fed mógłby obniżyć stopy jedynie dwukrotnie o 25 pb.

Fed chce utrzymania stóp procentowych na wysokim poziomie przez dłuższy czas. Warto oczywiście przytoczyć tutaj przykład z Polski, gdzie stopy procentowe były utrzymywane na wysokim poziomie bez zmian niemal przez 12 miesięcy. Fed z kolei chce w niewielkim stopniu stopy dostosować w przyszłym roku, ale utrzymać je na restrykcyjnym poziomie. Zdecydowanie ciekawiej robi się w prognozach w kolejnych latach. Mediana na 2025 spadła do 3,9%, ale rozstrzał oczekiwań wśród bankierów jest ogromny! Bankierzy są niezdecydowani, gdyż część widzi stopy na poziomie 2,6%, a część na 5,6%. W 2025 roku teoretycznie Fed widzi osiągnięcie celu inflacyjnego.

Reakcja rynkowa była jednoznaczna – dolar się umocnił, a indeksy giełdowe dosyć wyraźnie spadły. Natomiast ceny ropy brent obniżyły się bardzo nieznacznie, w okolicach 10 centów za baryłkę.

Inne banki centralne też są wstrzemięźliwe w zapowiadaniu obniżek stóp procentowych w tym roku, nadal jednoznacznie chcą walczyć z recesją, tu akurat NBP należy do wyjątków, tym bardziej, że skala ostatniej obniżki stóp procentowych była 3-krotnie wyższa od oczekiwań, przy inflacji 4-krotnie wyższej od celu inflacyjnego.

Z obniżkami cen na polskich stacjach paliw mamy do czynienia, gdy ropa na świecie drożeje, a wcześniej nie było obniżek, które oddawałyby obniżki cen surowca na światowych rynkach. Nasz narodowy koncern zyskał tak wiele na wysokich marżach, że teraz może podzielić się zyskami z konsumentami, sytuacja na polskim rynku jest więc teraz bardzo specyficzna.

– Prędzej czy później czynniki fundamentalne powinny mieć wpływ na to, co dzieje się na stacjach – dodaje M.Stajniak z XTB. – Jeżeli ropa będzie kosztować 100 USD za baryłkę, a złoty pozostanie osłabiony po decyzjach RPP o cięciu stóp procentowych, to jest duża szansa, że pod koniec roku ceny na stacjach paliw przekroczą 7 zł/l za Pb98.