Coraz więcej problemów na granicy polsko-niemieckiej. Lekarze skarżą się na zatory i utrudniony dojazd do pacjentów

Kontrole na granicy polsko-niemieckiej coraz mocniej utrudniają pracę lekarzom. „Czasem kontrola trwa 5 minut, czasem ponad pół godziny”.

Najpierw kontrole mobilne, potem kontrole stacjonarne, a obecnie kontrole stacjonarne o sporej intensywności. Przekraczanie granicy polsko-niemieckiej od września stało się sporym wyzwaniem. Powodem jest fala migrantów, która od wielu miesięcy jest realnym problemem na polsko-niemieckim pograniczu. Strona niemiecka zintensyfikowała kontrole, ale ich efekt to często poważne problemy dla przedsiębiorców oraz mieszkańców pogranicza.

„Coraz trudniej wpisać sobie te kontrole do planu dnia”

Sprawą zajmują się także lekarze z Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Dlaczego? Bo kontrole graniczne mocno komplikują codzienną pracę medykom, którzy mieszkają w Szczecinie, a na co dzień wykonują pracę w placówkach medycznych m.in. w Schwedt, Pasewalku czy Prenzlau.

– O tym, że sytuacja jest kłopotliwa dowiadujemy się od coraz większej ilości medyków pracujących w szpitalach po stronie niemieckiej. Co ważne, wiemy, że podobny problem ma personel medyczny, pielęgniarki, a nawet farmaceuci, którzy pracują niedaleko Szczecina, ale już po stronie niemieckiej. Obecny stron rzeczy zdaje się niestety zmierzać w stronę niekorzystną, bo kontroli jest więcej, są dłuższe i coraz ciężej wpisać je sobie do standardowego planu dnia – mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.

Temat ten poruszył Rafał Krysztopik, przewodniczący Komisji ds. Lekarzy Praktykujących za granicą Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

– Ta sytuacja pokazuje, że strefa Schengen, którą znaliśmy do tej pory nie działa już jak kiedyś, co mocno wpływa na nasze poczucie wolności i bezpieczeństwa. Fakt, że nasza komunikacja między Polską, a Niemcami była płynna, była swojego rodzaju spełnieniem naszych aspiracji dążenia do bycia krajem obecnym mocno w Unii Europejskiej, został nieco podważony. Sytuacja w ostatnich latach mocno się zmieniła i jest to niepokojące – mówi dr Krysztopik.

Jak dodaje Przewodniczący Komisji ds. Lekarzy Praktykujących za granicą Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie kłopotliwa sytuacja ma miejsce na niemal wszystkich przejściach granicznych między Polską, a Niemcami.

– To nam wydłuża dojazd do pracy często nawet o kilkadziesiąt minut. Na dodatek kłopotliwa jest nieprzewidywalność czasu trwania tych kontroli. Czasem zatoru nie ma, a czasem czekamy  kilkadziesiąt minut czasu na przejazd – dodaje Rafał Krysztopik.

Opinie lekarzy: „Można się przyzwyczaić, ale nie jest to ani prosta, ani przyjemna sprawa”

Problem ten dotyczy sporej grupy lekarzy, lekarzy dentystów oraz farmaceutów.

– Co drugi dzień jadąc do pracy jestem kontrolowany. Mijam granicę w Warniku i zdarza się, że kontrole są intensywne i zajmują sporo czasu. Jeżdżę tzw. „blaszakiem” czyli większym samochodem bez okien. Taki samochód generuje podejrzenia o to, że przewożę uchodźców, co jest oczywistą nieprawdą. Kontrole mają różną dynamikę, czasem to 5 minut, czasem 20. Zdarzyło się, że zostałem już wzięty za przemytnika – mówi Grzegorz Niedziela, lekarz praktykujący w Pasewalku.

  Jak się więc okazuje większych rozmiarów, białe auto, może być dla niemieckich pograniczników pojazdem generującym podejrzenia.

  – Oczywiście, że można się do tego przyzwyczaić, ale to nie jest prosta i przyjemna sprawa. W tym czasie mógłbym przygotować się do przyjmowania pacjentów, więcej z nimi porozmawiać czy choćby wypić kawę w spokoju – mówi Grzegorz Niedziela.

  Sprawa kontroli na granicy polsko-niemieckiej zainteresowała także organizacje zajmujące się na co dzień gospodarką, w tym Północną Izbę Gospodarczą czy Unię Izb Odry i Łaby.