Firmy zabiegają o ochronę prawną sygnalistów. Osoby zawiadamiające o nieuczciwości współpracowników mogą uratować spółki przed miliardowymi stratami

Marcin Gomoła

CEO Magazyn Polska

Firmy chcą otoczyć prawną opieką pracowników, którzy informują przełożonych o nieprawidłowościach w przedsiębiorstwie, muszą jednak mieć do tego odpowiednie przepisy. Dzięki doniesieniom pracowników spółki mogą oszczędzić miliony, więc chcą chronić ludzi ujawniających błędy lub nieuczciwość współpracowników. W niektórych krajach płacą za to wynagrodzenie.

– W tej chwili wyzwaniem dla środowiska compliance jest to, by prawnie ochronić tych ludzi, którzy zdecydowali się mówić – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Marcin Gomoła, chief compliance officer w T-Mobile Polska. – Nie tylko ochronić, ponieważ oni są narażeni na szykany środowiskowe, często też na szykany prawne: pozwy o ochronę dóbr osobistych, naruszenie tajemnicy osobistej, korespondencji, wreszcie naruszenie dobrego imienia pracodawcy. Mogą zostać wyrzuceni pod byle pretekstem, więc tych przeszkód na ich drodze jest bardzo, bardzo dużo i praktycznie nie ma żadnych regulacji, które by zapobiegały takim działaniom.

W niektórych krajach osoby, które informują o oszustwach współpracowników są chronieni, a niekiedy też nagradzani z mocy prawa. Takie rozwiązania obowiązują w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, nawet na Słowacji, gdzie od 1 stycznia weszła ustawa, która zakłada wynagradzanie takiego informatora, z angielska nazwanego whistleblowerem, jeżeli informacja okaże się prawdziwa. Z drugiej strony wiele krajów takiego prawa wprowadzać nie chce.

Niemcy również nie mają takiej ustawy i niechęć do wprowadzenia tam takiej ustawy jest duża ze względu na spuściznę nazistowską, a potem na spuściznę Stasi, gdzie wszyscy na wszystkich donosili mówi Marcin Gomoła.  Jest dość duży kulturowy opór przeciwko wprowadzeniu takich regulacji, natomiast oczywiście korporacje, które są nastawione na zysk, odkryły, że instytucja whistleblowera i jego ochrona się po prostu zwyczajnie opłaca, bo zwiększa dochodowość firmy.

W polskim prawie nie ma takiej instytucji, jak jest w prawie karnym, czyli instytucji świadka koronnego czy świadka incognito. W ocenie chief compliance officer w T-Mobile Polska, potrzebne są regulacje, które wprowadzą do polskiego systemu prawnego ochronę osoby, która w dobrej wierze informuje o nieprawidłowościach.

Z drugiej strony warto jednak pamiętać o tym, że w przypadku donosów różnie bywa z ich prawdziwością oraz intencjami donosiciela, dlatego rolą compliance officera miałaby być nie tylko ochrona sygnalisty w razie potwierdzenia doniesień, lecz także zapobieżenie fałszywym oskarżeniom.

– Zdarzają się też bardzo często nadużycia tej praktyki, tej instytucji, ludzie załatwiają sobie swoje prywatne sprawy, to są często kwestie porachunków, często też porachunków małżeńskich, gdzie żona np. donosi przeciwko mężowi i vice versa, takie jest życie, więc compliance officer musi odfiltrować to, co jest prawdą, od tego, co jest pretekstem i jakimś elementem rewanżu, zemsty czy zawiści – podsumowuje Marcin Gomoła, chief compliance oficer w T-Mobile Polska.