Na giełdzie nastroje wciąż pesymistyczne

GPW budynek wejscie

Dynamiczne spadki, jakie w ostatnich dniach przetoczyły się przez światowe giełdy, nie ominęły także warszawskiego parkietu. Panika nie ominęła żadnego z segmentów naszego rynku i w niemal identycznej skali ścięła wartość wszystkich indeksów.

Taka „demokratyczna” przecena z pewnością nie jest sprawiedliwa ani dla poszczególnych spółek, ani dla ich grup. Wyraźnie zadziałała tu więc zasada, że fala unosi wszystkie łodzie, choć należałoby powiedzieć, że tym razem wszystkie zatopiła.

Od pierwszych dni sierpnia do „czarnego poniedziałku” po około 9 proc. w dół poszedł zarówno WIG20, jak i wskaźniki małych i średnich firm. Wśród tych ostatnich, akcje niektórych spółek potaniały po kilkanaście procent, w tym także tych, co do których fundamentów nie można mieć zastrzeżeń i których notowania jeszcze kilka dni wcześniej mocno zwyżkowały, w nadziei na dalszą ich poprawę.

Nastroje na rynku uległy dramatycznemu pogorszeniu, ale jednocześnie mocno spadły wyceny spółek. To oczywiście szansa dla tych, którzy nie ulegają nastrojom, lecz dokonują chłodnych kalkulacji. „Uśredniona” wartość wskaźnika ceny do zysku na akcję w przypadku walorów wchodzących w skład mWIG40 obniżyła się tylko od połowy maja z ponad 20 do prawie 18, osiągając poziom najniższy od półtora roku.

Choć oczywiście, jak to bywa w przypadku silnych korekt, niebezpieczeństwo pogłębienia przeceny zawsze istnieje, a sytuacja na globalnych rynkach przestrzega przed możliwością bardziej trwałego pogorszenia giełdowej koniunktury, trudno nie dostrzegać pojawiających się okazji.

Jeśli zwrócić uwagę na dynamiczny wzrost obrotów, zarówno w trakcie poniedziałkowej mocnej przeceny, jak i wtorkowej sesji, na której po początkowym pogłębieniu wyprzedaży, miała miejsce zmiana kierunku ruchu indeksu średnich firm, widać, że chętnych do korzystania z tej okazji nie brakowało.

Wolumen akcji w tych dniach skoczył do poziomy najwyższego od prawie roku, a konkretnie od połowy września ubiegłego roku, czyli od momentu, gdy mWIG40 ustanawiał lokalny szczyt po imponującym kilkutygodniowym rajdzie. Choć następując po nim spadkowa korekta trwała niemal cztery miesiące, to „kosztowała” utratę jedynie 8 proc. wartości indeksu, a epizod ten był pierwszym sygnałem silnego i zyskownego trendu, trwającego od stycznia do maja tego roku. Mniej więcej taki sam koszt poniósłby inwestor, który zdecydował się kupić akcje średnich spółek w pierwszych dniach tygodnia, gdyby założyć, że indeks zejdzie do poziomu dołków ze stycznia, marca i sierpnia ubiegłego roku, wyznaczających dolne ograniczenie trwającego od sierpnia 2013 r. do sierpnia 2014 r. trendu bocznego, z którego mWIG40 rok temu ruszył do wyznaczenia wzrostowej fali o zasięgu przekraczającym 20 proc.

————

Michał Stanek
Dyrektor ds. Komunikacji Inwestycyjnej AgioFunds TFI S.A.