Polscy eksporterzy stali się ofiarami największej od lat fali oszustw

eksport

Z najnowszych analiz Euler Hermes Collections wynika, że polskie firmy mają niespotykane od lat problemy z odzyskaniem należności z tytułu eksportu.

– Obserwujemy bardzo szybko rosnący popyt na odzyskiwanie należności polskich eksporterów – i nie jest to kwestia tylko ostatnich tygodni, czy nawet miesięcy. Przez cały 2012 rok wartość i ilość zleceń od polskich eksporterów na odzyskanie ich należności była większa o blisko 50 proc. w porównaniu do 2011 roku (podczas gdy analogicznie polski eksport w 2012 r. vs. do 2011 r. liczony w euro wzrósł o niecałe 4 proc., a denominowany w złotych wg. cen bieżących wzrósł o ok. 7 procent) – mówi Tomasz Delman, Dyrektor Handlowy w Euler Hermes Collections.

Wzrost ten jest więc większy niż wzrost eksportu w tym okresie – jest to jednoznaczne potwierdzenie pogorszenia płynność finansowej na wielu, głównie europejskich rynkach. Struktura zleceń windykacji na rzecz polskich firm za granicą, jakie otrzymuje Euler Hermes Collections odpowiada strukturze polskich hitów eksportowych: nabywców znajduje, ale jednocześnie ma problemy z samodzielnym odzyskaniem należności, m.in. polski przemysł spożywczy (m.in. mięso) czy meblowy.

Oszustwa – narastający problem za granicą, a można przecież ich uniknąć…

– Oszustwa nie dotykają tylko dostawców z za granicy, generalnie cały rynek jest zdestabilizowany, najczęściej w branży mięsnej – mówi Agnieszka Sztyber, Dyrektor Windykacji Międzynarodowej w Euler Hermes Collections. Źródłem problemu nie są przy tym dostawcy z nowych krajów członkowskich, jak się usiłuje nieraz wskazać – np. branża mięsna w Wielkiej Brytanii jest także w skali lokalnej branżą podwyższonego ryzyka z dużą liczbą opóźnień płatności i nieprawidłowości (w tym oszustw). – Mamy z nimi do czynienia w bardzo zróżnicowanej formie – np. poprzez powoływanie firm, które z góry maja służyć tylko do wyłudzania towaru podczas swojej krótkiej działalności. Często, np. we Francji napotykaliśmy przypadki podszywania się od początku do końca – od złożenia zamówienia do odbioru towaru pod legalnie działającą, szanowaną firmę. Nierzadko też zamówienie składa rzetelny, sprawdzony kontrahent, ale oszustwo ma miejsce na samym końcu transakcji – przy dostawie, gdy ktoś nieuprawniony, a dobrze o niej poinformowany przejmuje towar (stosunkowo częste z kolei w Wielkiej Brytanii).

– Trudno powiedzieć, dlaczego polscy przedsiębiorcy wciąż maja mylne wyobrażenie o większym bezpieczeństwie, przejrzystości rynków zagranicznych – dając tym samym zagranicznym odbiorcom kredyt zaufania na wyrost – dodaje Agnieszka Sztyber z Euler Hermes Collections.

– Panuje chyba jakieś złudne wyobrażenie, iż prośba o dodatkowe wyjaśnienia może urazić kontrahenta, co wydaje się niewłaściwe w sytuacji szukania dodatkowych kanałów sprzedaży. Fatalne jest jednak pozbycie się towaru bez uzyskania zapłaty, stanie się ofiarą oszustwa, którego łatwo uniknąć, niespotykane już – a na pewno nie na taka skalę na rynku krajowym. Rzetelny kontrahent nie powinien mieć nic przeciwko próbom uzyskania dodatkowych informacji – wszyscy obecnie rozumieją dużą rolę bezpieczeństwa transakcji w tak trudnych dla biznesu czasach.