Od końca 2021 r. obowiązuje unijna dyrektywa w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa w przedsiębiorstwach i instytucjach publicznych. Przepisy wymagają implementacji na krajowym rynku. Jednak polski organ ustawodawczy nie spieszy się z procedowaniem wymaganej ustawy. Powinna ona obowiązywać już od 11 miesięcy. Za jej brak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma prawo nałożyć na nas karę finansową, która w roku wyborczym byłaby bardzo nie na rękę rządzącym. Na ustawę czekają pracodawcy i pracownicy. Czeka także branża wdrażająca oprogramowanie przeznaczone do zgłaszania nieprawidłowości. Inwestycja w infrastrukturę techniczną i zabezpieczenia była ogromna. Jak długo przedsiębiorstwa będą zmuszeni funkcjonować w próżni prawnej?
Państwa członkowskie powinny wdrożyć unijną dyrektywę do 17 grudnia 2021 r. Polska, nie zrealizowała tego obowiązku. Od tego czasu Komisja Europejska zdążyła już do nas skierować dwukrotne ponaglenia: w styczniu i w lipcu 2022 r. Jeśli Unia Europejska uzna, że reakcja danego państwa nie jest zadowalająca, ma prawo złożyć skargę przeciwko niemu do Trybunału Sprawiedliwości UE. A ten może nałożyć na niego karę finansową.
Pierwotny projekt ustawy został opublikowany w październiku 2021 r. i był kilkukrotnie modyfikowany w związku z konsultacjami międzyresortowymi i społecznymi.
„Obecna, czwarta wersja projektu nie jest jeszcze zaakceptowana przez rząd. Od rozpoczęcia procedowania przez Sejm do prawomocnego uchwalenia przepisów minie kilka miesięcy. Dziś mówi się w kuluarach, że być może ustawa będzie opublikowana pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku. Ale to już kolejny termin, który był obiecywany polskim przedsiębiorcom. Firmy takie jaka nasza, które w ostatnich dwóch latach przygotowywały narzędzia służące bezpiecznemu wdrożeniu przepisów odczuwają brak polskiej regulacji.. Już dziś mierzymy się z konsekwencjami opóźnień podobnie jak przedsiębiorcy, którzy woleliby wiedzieć, kiedy przepisy zaczną ich obowiązywać.. Na te przepisy przede wszystkim jednak czekają polscy pracownicy, którzy potrzebują gwarancji, ochrony i bezpiecznego systemu zgłaszania nieprawidłowości w firmach” – tłumaczy mec. Katarzyna Abramowicz, prezes zarządu Specfile, wydawcy Sygnanet – szyfrowanej platformy do przyjmowania zgłoszeń od sygnalistów.
Kontrowersyjne zapisy ustawy opóźniają wdrożenia
Na opóźnienia w procedowaniu ustawy mają wpływ rozwiązania, które budzą spory. Chodzi m.in. kwestie związane z możliwością dokonania zgłoszenia zewnętrznego, czyli nie do pracodawcy, ale do organu publicznego, który m.in. przyjmie zgłoszenie o naruszeniu prawa, wstępnie je zweryfikuje i przekaże do urzędu/służby, która będzie właściwa do podejmowania działań wyjaśniających, następczych. Zgodnie z ostatnią opublikowaną wersją projektu (z lipca 2022 r.) rolę tę ma pełnić Rzecznik Praw Obywatelskich, ale rozważano też inne podmioty (m.in. Państwową Inspekcję Pracy). Realizacja takiej procedury dla sygnalistów to nowe, czasochłonne zadanie, które będzie wymagało dużego wysiłki organizacyjnego, finansowego i kadrowego.
„Mimo braku fizycznej ustawy mamy wielu klientów, którzy już dziś korzystają z naszych rozwiązań. Zdecydowali się na wdrożenia nie czekając na prawny przymus, ponieważ istotne jest dla nich bezpieczeństwo przedsiębiorstwa i pracowników. Szkoda dla organizacji może mieć formę finansową, prawną lub reputacyjną. Wybierając szyfrowany system ochrony sygnalistów ograniczamy narażenia na ryzyko finansowe np. w wyniku nieodkrytej korupcji, czy sankcji za brak odpowiednich narzędzi i regulacji, złamania RODO w stosunku do ochrony zgłoszeń. Jednocześnie dzięki używaniu wewnętrznego kanału chronimy reputację firmy. Wreszcie to potężne narzędzie komunikacji wewnętrznej ograniczające ryzyko operacyjne. Używając takich narzędzi pracodawca tworzy także bezpieczne środowisko pracy poprzez zmniejszenie zachowań dyskryminujących. Nie da się zatem przecenić wartości jaką daje wdrożenie systemu chroniącego sygnalistów, a przykłady wielkich upadków światowych koncernów, które zignorowały, bądź zbyt późno zareagowały na zgłaszane problemy powinny być dla wszystkich z nas ważnym ostrzeżeniem” – komentuje mec. K. Abramowicz.
Branża whisteblowingu pod ścianą
Branża whistleblowingu w Polsce to kilkaset przedsiębiorstw, które skupiły się na przygotowaniu systemów zabezpieczeń sygnalistów oraz szkoleń dla pracodawców i pracowników w zakresie ich ochrony. To zróżnicowana grupa, która skupia potężne korporacje doradcze z tzw. „wielkiej czwórki”, ale także kilkunastoosobowe przedsiębiorstwa które w całości skupiają się na ochronie sygnalistów. To także wiele kancelarii prawnych, które specjalizują się w tej tematyce.
Brak ustawy w znaczący sposób wpływa na ich funkcjonowanie. Polskie firmy mierzą się z szeregiem wyzwań. Zawiła administracja, coraz wyższe koszty prowadzenia działalności oraz niemożność realnego prognozowania wyników finansowych z powodu długiej ścieżki administracyjnej sprawiają, że branża whisteblowingu może się załamać. Nadzieją jest fakt, że mamy rok wyborczy, a widmo kar nałożonych przez TSUE staje się coraz bardziej realne.