Polska gospodarka po pandemii – PKB wzrośnie o 4,5%

Po ponad roku od wybuchu pandemii koronawirusa w Polsce pewne jest to, że wiele zmian gospodarczych będzie nam towarzyszyć już na stałe. Przedsiębiorstwa musiały zmodyfikować własne struktury, aby przetrwać ten trudny okres. Na przestrzeni ostatnich miesięcy w trakcie trwania pandemii wsparcie fiskalne polskiej gospodarki było dosyć duże. Wydaje się, że pole do dalszego wsparcia jest już ograniczone. Co więcej, w przypadku wprowadzania nowych danin, firmy raczej nie będą mogły korzystać z takich środków wsparcia jak poprzednio. Nawet gdyby okazało się, że kolejna fala pandemii będzie groźniejsza dla gospodarki. Ekonomiści twierdzą, że środki przeznaczone na pomoc dla przedsiębiorców zostały już w dużej mierze wyczerpane i nie będzie dalej możliwości ich zwiększania. Początek 2021 roku dał nadzieję na poprawę sytuacji polskiej gospodarki. Jednak druga połowa obecnego roku przyzwyczaiła nas nie tylko do wzrostu cen żywności, ale także podwyższenia kosztów surowców – które są niezbędne do rozwoju silnika napędowego gospodarki, jakim jest przemysł. Czynniki te przyczyniły się do znacznego wzrostu inflacji, z którą Polska będzie mierzyć się w następnych miesiącach. Eksperci zapowiadają jednak, że ewentualna fala pandemii, która nadejdzie w najbliższym czasie, nie dotknie już tak drastycznie polskich firm – a rosnący wskaźnik zaszczepień dodatkowo nastraja pozytywnie. Jednocześnie zwracają uwagę na zagrożenia, jakimi są rosnące koszty produkcji, bariery podażowe czy chociażby to, jak szybko firmy mogą zdobyć surowce potrzebne do produkcji.

– Polska gospodarka wchodzi na coraz bardziej zdecydowane tory w kierunku odbudowy i ożywienia się. Zgodnie z naszymi prognozami, druga połowa 2021 roku powinna być okresem przyśpieszenia i wyjścia z letargu spowodowanego pandemią. Nasze ostatnie prognozy wzrostu PKB zakładają, że gospodarka wzrośnie o 4,5% w obecnym roku. Natomiast rok 2022 ma przynieść wzrost gospodarki na poziomie 5,1% – powiedział serwisowi eNewsroom Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface. – Jeśli chodzi o silniki napędzające gospodarkę, to mamy do czynienia przede wszystkim z przemysłem i eksportem. Wraz z poprawą koniunktury na świecie i wzrostem globalnej wymiany handlowej, zaczęły one odreagowywać już w drugiej połowie zeszłego roku. Na początku 2021 roku dosyć pozytywnym zaskoczeniem była większa skłonność inwestycyjna wśród Polskich przedsiębiorstw – co z kolei przyczyniło się do szybszego wyjścia z recesji. Wówczas okazało się, że w obliczu zwiększonego popytu oraz lepszej sytuacji na rynkach światowych firmy zaczęły więcej inwestować. Natomiast mamy w tej sytuacji pewne zagrożenie, jakim jest niewątpliwie inflacja, która w lipcu osiągnęła aż 5%. W przeszłości takie sytuacje skłaniały banki do podniesienia stóp procentowych. Tu oczywiście należy zadać pytanie – jak długo utrzyma się inflacja? W styczniu przyczyną podwyższenia inflacji był wzrost cen żywności oraz wyższe ceny energii. W tym momencie głównym czynnikiem wzrostu są coraz większe koszty produkcji, które ponoszą firmy. Nie dość, że komponenty i surowce stale drożeją, to jeszcze zaczyna ich brakować. W czerwcu obecnego roku ceny produkcji przemysłu wzrosły o 7%, wówczas inflacja była na poziomie 4,4%. Widzimy więc, że firmy rzeczywiście ponoszą wyższe koszty i ciężko jest mówić o tym, aby przedsiębiorstwa poświęciły swoje marże. Firmy zaczęły przenosić koszty na finalnych konsumentów danych dóbr. Wydaje mi się, że w kolejnych miesiącach zobaczymy inflację utrzymującą się na wyższych poziomach niż w poprzednich latach – ocenia Sielewicz.