Rządowy program pomocy kredytobiorcom utrudni walkę z inflacją

Rząd bardzo chętnie pożycza pieniądze od obywateli na takich warunkach, że na tym tracimy z powodu rekordowej inflacji. Zmieniając WIBOR pod pretekstem ochrony kredytobiorców osłabi skuteczność walki z inflacją prowadzonej przez RPP.

Przy bliskich zeru rekordowo niskich stopach procentowych kredyty mieszkaniowe podpisało 530 tys. kredytobiorców, a chodzi o okres maj 2020-wrzesień 2021. Można szacować (za BIK), że kłopoty ze spłatą, ze względu na kolejne podwyżki stóp procentowych w konsekwencji rekordowej inflacji może mieć 90 tys. osób. To przede wszystkim osoby, które zaciągnęły kredyt samodzielnie i mają inne zobowiązania kredytowe. Problem jest więc indywidualny, a nie systemowy, może być łagodzony poprzez Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.

Jednak pojawiają się pomysły, aby wprowadzić właśnie rozwiązania systemowe, bez wyjaśniania, że zapłacą za nie podatnicy. I nie jest to sposób na ograniczanie inflacji i przeciwdziałanie kolejnym podwyżkom stóp procentowych, które uderzą także w tę grupę kredytobiorców.

– Takie pomysły powinny być poprzedzone zrozumieniem tego, jak działa polityka pieniężna i w jaki sposób bank centralny może wpływać na inflację – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Aby zmniejszyć inflację trzeba osłabiać popyt, podstawowym instrumentem, którym jest stopa procentowa. Bank centralny powinien zmierzać do osiągnięcia celu inflacyjnego 2,5%, a w takiej sytuacji podwyżki stóp powodują, że musi rosnąć WIBOR, który jest rynkową stopą procentową na różne okresy, a te najpopularniejsze stawki dotyczą okresu 3 i 6 miesięcy.

NBP podnosi stopy, aby ograniczyć popyt, gdy jednocześnie rząd zwiększa wydatki stymulujące popyt (to np. trzynaste i czternaste emerytury). Działania te są ze sobą sprzeczne.

Co się stanie, jeżeli zostanie „zamrożony” WIBOR, albo zastąpiony innym rozwiązaniem, które w sposób sztuczny nieznacznie obniży koszty spłaty kredytów?

– To byłoby odebranie RPP jedynego narzędzia, którym dysponuje ona do tego, aby sprowadzić inflacje na akceptowalne poziomy – wyjaśnia ekspert XTB. – Oczywiście, można dyskutować na ile obniżenie popytu w gospodarce ma się odbywać poprzez wzrost kosztów kredytu obniżający wydatki konsumpcyjne zadłużonych osób, jednak nie można odbierać bankowi centralnemu jedynego narzędzia umożliwiającego skuteczne działanie.

Mamy też problem, że przy rosnących stopach procentowych powinny bardziej rosnąć oprocentowania lokat w bankach, co także osłabiłoby popyt konsumpcyjny. Jednak oprocentowanie rośnie niemal symbolicznie, ponieważ polskie banki mają nadpłynność finansową i nie chcą pozyskiwać depozytów.

Nadpłynność banków jest spowodowana nie tylko słabym zainteresowaniem przedsiębiorstw inwestycjami produkcyjnymi z powodu poczucia wysokiej niepewności, a wśród jej przyczyn jest zmienność polskiego prawa, szczególnie pogłębiona wprowadzaniem Polskiego Ładu. Ta nadpłynność jest przede wszystkim konsekwencją tego, że rząd finansuje swoje wydatki poza oficjalnym długiem rządowym, poprze emisję obligacji przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju. Ekspozycja polskiego sektora bankowego na takie obligacje jest już obecnie bardzo wysoka.

– Aby przeciwdziałać tej sytuacji rząd mógłby zwiększyć oprocentowanie obligacji detalicznych, opierając je właśnie o stawkę WIBOR i dzięki temu wspierając RPP w działaniach zmierzających do obniżenia inflacji – wyjaśnia P.Kwiecień. – Przede wszystkim brakuje obligacji rządowych krótkoterminowych, 3 i 6 miesięcznych opartych właśnie o WIBOR.