Sztuczna Inteligencja – nie jest tym, czym nam się wydaje

sztuczna inteligencja

Obecnie Sztuczna Inteligencja (SI) jest dobrym pomocnikiem człowieka. Jednak wiele osób – i fantaści, i uczeni, i szerokie społeczeństwo – zadaje sobie pytanie: jeśli jutro stanie się ona mądrzejsza od człowieka, to co wtedy?

Właściwie mówiąc, nic. Tu pojawia się trudność w zdefiniowaniu „mądrzejsza”. Na razie współczesne komputery zasadniczo niczym się nie różnią od swoich przodków na karty perforowane, w których „zero” to brak sygnału a „jedynka” to początek sygnału. Komputer nie potrafi wykonywać kilku procesów równolegle, tylko sekwencyjnie, poprzez system przerwań. W rezultacie, jakich zadań by nie postawić przed komputerem – od systemu rozpoznawania obrazów do gry w szachy – wszystko sprowadza się do mechanicznej obróbki wariantów i wybrania z nich optymalnego. I co bardzo ważne, optymalnego z punktu widzenia algorytmu i funkcji celowej, którą zadaje człowiek. W ogóle nie należy porównywać inteligencji człowieka i maszyny. To zasadniczo różne procesy.

Swoją drogą, moc obliczeniowa maszyny jest mocno przesadzona. Owszem, jako arytmometr człowiek nie może rywalizować z komputerem. Ale co pochłania najwięcej zasobów maszyny? Każdy gracz powie – przetwarzanie obrazu. A człowiek nie ma z tym żadnych problemów. Obróbka i analiza danych obrazu przewyższa możliwości maszyny o rząd wielkości, a jeśli wziąć pod uwagę, że równocześnie przetwarzane są i dźwięki, i powonienie, i dotyk, i koordynacja ruchowa – i wszystko to w trybie online…

Rozpoznawanie obrazów jest dla maszyny zadaniem o wiele trudniejszym. Nawet jeśli mowa o, na przykład, zwykłej szklance. Niewątpliwie myli ją z doniczką lub po prostu ze ściętym stożkiem. Ponieważ związek obrazu z funkcjonalnym przeznaczeniem przedmiotu, stojącego za obrazem, jest dla maszyny zadaniem niezwykle trudnym. W końcu jak można porównywać ciepłe z miękkim?

Tutaj warto poruszyć ważną kwestię. Mówiąc o SI, obywatel intuicyjnie wyobraża sobie w głowie nie „inteligencję”, a „rozum”. A to dwie różne rzeczy. Inteligencja – umiejętność dobrowolnego rozwiązywania postawionych zadań. A rozum? Odrębnej definicji nie ma do dziś. Do określenia sztucznego rozumu (którego, nawiasem mówiąc brak na horyzoncie) w informatyce wykorzystuje się termin „silna sztuczna inteligencja”, tym samym wykraczając poza termin „rozum”.

Uważa się, że cechy rozumu – świadomość (jeszcze jeden niejasny termin, najczęściej przedstawiający obecność abstrakcyjnego myślenia), samoświadomość (uświadomienie siebie, jako oddzielnego „Ja”, refleksja), wola samodzielnego stawiania sobie celu, zdolność do nauki i samokształcenia, racjonalne zachowanie, intuicja. Właściwie możemy to wszystko odnieść, na przykład, do domowego kota: naturalnie, nie wiemy, jak się on identyfikuje, z powodu braku u niego ośrodka mowy, chociaż ludzie głuchoniemi robią to bardzo dobrze, nie angażując tego ośrodka ani razu przez całe życie. Sytuacja wygląda jeszcze lepiej, jeśli chodzi o owady społeczne: mrówki, termity, pszczoły. Skomplikowany język (pszczoły nie posiadają mózgu a jedynie zwoje nerwowe, mimo to są w stanie przekazać, gdzie znajdują się najlepsze kwiatostany i inne interesujące rzeczy), skomplikowana hierarchia, idealnie dostosowana do warunków środowiska, a jeśli rozważać oddzielną jednostkę jak swego rodzaju „tranzystor” – bez wątpienia występuje kolektywny rozum ula. Tyle tylko, że nie jest on ludzki.

Powiedziałbym, że główną różnicą ludzkiego rozumu jest wola do irracjonalnych działań. Na przykład podbicie kosmosu. Najjaśniejszy przykład. Próba wykroczenia poza przedziały środowiska życia – czy istnieje coś bardziej irracjonalne? Albo poszukiwanie ludzie podobnie myślących. Nie tylko jest to nierozsądne, ale i niebezpieczne. Potwierdzi to wam każda mrówka.

A teraz wróćmy do sztucznej inteligencji. Jest to narzędzie. Pożyteczna sztuka. Tak silna sztuczna inteligencja (rozum) jest na razie nader hipotetyczna. Niektórzy są skłonni dopatrywać się jego wystąpienia wraz z pojawieniem się komputerów kwantowych (które też, na razie w pełnym rozumieniu nie występują), ale i tutaj nie wszystko jest tak jednoznaczne. Będzie to rozum wspomnianego kota, mrówki (usposobienie racjonalności), człowieka, czy też nie wiadomo kogo? Odpowiedzi brak.

Są jeszcze entuzjaści spekulacji na temat przyszłej syntezy ludzkiego rozumu i sztucznej inteligencji.

No więc, na razie takiej syntezy się nie przewiduje. Jest ona możliwa tylko w przypadku oparcia jej wyłącznie na biologicznej podstawie, to jest, nie na modelowaniu sieci neuronowej, a właśnie na wyhodowaniu sieci neuronowej na podstawie DNA z równoczesnym programowaniem. Spotykałem się z takimi u fantastów. To jeśli mowa o biologicznej syntezie. A synteza socjalna już nastąpiła. Komputery same komponują muzykę i grają w gry, zajmują się rekrutacją (doborem pracowników) i analizą naszych rezonansów z wydawaniem diagnoz i rekomendacji leczenia, prognozowaniem zachowania konsumenta w internecie w celu stworzenia reklamy kontekstowej tylko dla was… Rutyna.

Dlatego ta SI, którą się teraz rozwija, oczywiście, w jakimś sensie jest rywalem człowieka. Na rynku pracy jest ona rywalem. W przemyśle motoryzacyjnym (klasyczny przykład: zautomatyzowana linia produkcyjna montażu samochodów wyparła z rynku pracy miliony ludzkich rąk), u lekarzy, u tych właśnie urzędników od dobierania personelu; uciska etatowych psychologów… Więcej jej nie przyświeca. Gdy pojawi się silna sztuczna inteligencja i zażyczy sobie czegoś dziwnego, to wtedy porozmawiamy.