Dla jednoosobowych firm składki na ubezpieczenia społeczne stanowią pokaźną część kosztów. Bywają też powodem zamykania działalności. Istniejące ulgi dla początkujących przedsiębiorstw pomagają doraźnie, a z tzw. małego ZUS-u nie wszyscy mogą skorzystać. Eksperci postulują wprowadzenie opłat od dochodów lub przychodów. Takie rozwiązanie dla indywidualnych działalności gospodarczych i małych spółek gwarantowałoby, że nie zbankrutują. Skłoniłoby też rzeszę osób do wyjścia z szarej strefy, a jednocześnie zapewniłoby im świadczenia emerytalne w przyszłości. Podobne regulacje stosuje szereg państw Unii Europejskiej. W Polsce system przywilejów i odmiennego traktowania różnych grup zawodowych pochłania ok. 20 mld zł rocznie i zasadniczo utrudnia wprowadzenie kompleksowych zmian.
ZUS dla niewielkich
Obowiązujące w Polsce ulgi w składkach dla początkujących firm i tzw. mały ZUS dla przedsiębiorców o niewielkich dochodach z reguły mają charakter doraźny. Wojciech Nagel, ekspert ds. ubezpieczeń społecznych i pracy z Business Centre Club (BCC), przypomina, że dyskusja zrównania praw i obowiązków ubezpieczonych trwa od czasu wprowadzenia emerytur pomostowych, a nasiliła się po zmianach w OFE. Nie wypracowano jednak dobrych alternatyw, ponieważ system emerytalny wciąż podlega presji politycznej. Poszczególne grupy zawodowe są traktowane w rozmaity, nierówny sposób.
– Przedsiębiorcy zabezpieczają się na przyszłość we własnym zakresie. I właśnie ta grupa powinna być jako pierwsza objęta pełną reformą emerytalno-rentową. Oznacza to, że składka na ZUS musi wynosić tyle, ile potrzeba, aby zagwarantować minimalne wsparcie socjalne na czas emerytury. Nie powinno się wymagać od przedsiębiorców opłacania wysokich składek społecznych, tylko dbać o to, by jak najwięcej pieniędzy zostawało w ich portfelach – uważa Andrzej Lazarowicz, prezes Web INnovative Software, spółki udostępniającej narzędzia księgowości internetowej.
Z kolei Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), twierdzi, że nie jest możliwe znalezienie optymalnego wspólnego mianownika dla tak dużej i niejednorodnej grupy, jak prawie 1,6 mln osób prowadzących działalność gospodarczą, zgłoszonych do ubezpieczenia emerytalno-rentowego w ZUS. Obecne składki dla części jednoosobowych firm nie stanowią istotnego obciążenia, lecz dla pozostałych są dość poważnym ciężarem. Dlatego też ich wysokość nie powinna być ustalana kwotowo, lecz procentowo w relacji do wypracowanego wyniku finansowego.
– Minimalne opłaty powinny być ustalane w takiej wysokości, aby nie obciążały za bardzo miesięcznego budżetu przedsiębiorcy i pozwoliły mu na rozwój firmy. Z drugiej zaś strony należy pamiętać o tym, że wpłacone do ZUS składki społeczne wpływają na późniejsze świadczenia, w tym na zasiłek chorobowy czy macierzyński, a także na rentę lub emeryturę. Dla danego rozwiązania ustalana jest minimalna podstawa, od której należy je opłacać. Można jednak podnieść sobie tę bazę, tj. kwotę w 2019 r. maksymalnie do 11107,50 zł, by uzyskać w przyszłości wyższe świadczenia z ZUS-u – mówi Aneta Socha-Jaworska, ekspert kadrowo-płacowy w firmie inFakt.
Zdaniem głównego ekonomisty FPP, składki powinny być obligatoryjnie powiązane z realnym efektem ekonomicznym prowadzonej działalności gospodarczej oraz wynikającymi z tego rzeczywistymi możliwościami finansowymi firmy. Stała i równa dla wszystkich wysokość jest głównym źródłem kontrowersji związanych z rozliczeniami indywidualnych przedsiębiorców z ZUS. Dla przykładu, podatek dochodowy zależy od tego, co przedsiębiorcy uda się wypracować, natomiast obowiązkowe ubezpieczenia społeczne są oderwane od jego działalności. I to należy zmienić.
Trudne zadanie
– Nie jest łatwo znaleźć rozwiązanie sprawiedliwe i odpowiadające wszystkim przedsiębiorcom. Możliwość opłacania składek od przychodu jest dobrym krokiem do obniżenia ich kosztów. Możliwe byłoby też ich ustalanie na podstawie przychodu, a może nawet dochodu z poprzedniego miesiąca. Zmuszałoby ono jednak do comiesięcznego przesyłania odpowiednich dokumentów, ale byłoby uzależnione od faktycznych zarobków przedsiębiorcy. Należałoby też ustalić zawsze opłacane minimum, by zniechęcić do ewentualnego zaniżania przychodów – uważa Aneta Socha-Jaworska.
Andrzej Lazarowicz wskazuje, że część firm osiąga wysokie przychody przy także wysokich kosztach, co obniża ich dochody. W takiej sytuacji składki od przychodu nie muszą być dobrym rozwiązaniem. Nawet ponoszone straty nie wpływają na możliwość przystąpienia do już istniejącego tzw. małego ZUS-u. Osoby prowadzące działalność handlową ze względu na ciągły obrót pieniądzem mają niewielkie szanse na skorzystanie z takiego przywileju.
– Docelowo powinniśmy dążyć do budowy systemu, którego konstrukcja nie wymaga wprowadzania szeregu odstępstw od generalnych reguł i ustanawiania szczególnych preferencji dla wybranych grup. Ogólnie obowiązujące zasady powinny umożliwiać właściwe funkcjonowanie i rozwój wszystkim przedsiębiorcom – informuje Łukasz Kozłowski.
Jak zauważa Aneta Socha-Jaworska, obecnie przy maksymalnym skorzystaniu z ulg można przez prawie 67 miesięcy opłacać niższe składki. Jednak później przedsiębiorcy z niewielkimi przychodami mogą mieć duży problem. Już utrata jednego klienta może doprowadzić do spadku obrotów. Dlatego warto pomyśleć nad takimi rozwiązaniami, które pozwolą kontynuować mały biznes lub przeczekać trudniejszy okres, bez konieczności ponoszenia wysokich opłat z tytułu składek na ZUS.
– Podstawa wymiaru składek może być bowiem ustalana w oparciu o dane finansowe, które i tak już są raportowane przez przedsiębiorców na potrzeby rozliczeń podatkowych. Podobne rozwiązania funkcjonują w wielu państwach UE, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Austrii, Belgii, Czechach czy we Włoszech. Można stwierdzić, że opłacanie składek przez przedsiębiorców proporcjonalnie do dochodu jest standardem w rozwiniętych gospodarkach – komentuje Łukasz Kozłowski.
Korzyści dla ZUS
Z kolei prezes Web INnovative Software proponuje wyłączenie przedsiębiorców z dzisiejszego systemu emerytalno-rentowego (w przypadku składek społecznych). Sugeruje, że być może dobrym rozwiązaniem okazałoby się powrócenie do systemu poboru jednego zobowiązania podatkowego, w którym zawierałby się od razu ten minimalny społeczny ZUS zapewniający zabezpieczenie socjalne na czas niezdolności do pracy.
– Obecne stawki prowadzą do tego, że działalność gospodarcza jest często zamykana po wygaśnięciu okresu, w którym możliwe jest płacenie obniżonych składek. Drobna przedsiębiorczość funkcjonuje poza formalnym obrotem gospodarczym. Natomiast wprowadzenie proporcjonalnych składek zamiast kwotowych może przynieść różny efekt, w zależności od przyjętej wysokości stawki oraz reguł obliczania podstawy wymiaru. Szacujemy, że proponowana przez nas reforma zwiększyłaby roczne wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o ok. 7,8 mld zł – przekonuje główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Natomiast według ekspert inFaktu, obniżenie składek dla drobnych przedsiębiorców z pewnością przyniosłoby ZUS-owi korzyści. Dalsze prowadzenie firmy będzie się bowiem opłacało, a osoby działające w szarej strefie mogą stwierdzić, że omijanie prawa nie jest dla nich korzystne. Jeśli obciążenia nie będą za duże, zdecydują się na ich opłacanie, jednocześnie zapewniając sobie prawo do zasiłków, renty czy emerytury. A ubezpieczyciel zyska kolejne środki regularnie zasilające jego budżet.
– By stworzyć długoterminowe i stabilne rozwiązanie dla przedsiębiorców, należy zrównać uprawnienia i obowiązki wszystkich pracujących w Polsce osób. Do tej pory w kraju obowiązuje rozgałęziony system przywilejów emerytalnych, które pochłaniają ok. 20 mld zł rocznie. Z tego powodu nie da się wypracować i wdrożyć rozwiązań systemowych. Te bowiem kosztują, a pieniądze są wydawane tam, gdzie zapewniają pewne polityczne względy – podsumowuje Wojciech Nagel z Business Centre Club.