Jak epidemia wpłynie na wartość polskiej waluty

Co do zasady mówi się, że prognozowanie walutowe jest niemożliwe i nie należy tego robić – jednak biznes musi zakładać pewne scenariusze rozwoju. W tej chwili mówią one, że po osłabieniu, które mogliśmy już zaobserwować złoty nie powinien w najbliższym czasie znacząco stracić. Kiedy gospodarki światowe będą stopniowo wchodziły w okres odmrażania, powinna nastąpić lekka odwilż i być może lekkie umocnienie polskiej złotówki. Trudno jednak powiedzieć, kiedy osiągnięty zostanie poziom sprzed początku kryzysu gospodarki światowej. Duzi, międzynarodowi gracze zawsze, gdy robi się niebezpiecznie, wracają z środkami na swoje rynki bazowe. Na rynkach takich, jak polski powoduje to odpływ kapitału skutkujący osłabieniem waluty. Nie jest ono jednak żadnym wyznacznikiem gwałtownego spadku zaufania do danego kraju, ale naturalnym przejściem na rodzime, bezpieczne warunki – aby mieć fundusze pod ręką. Gdyby jednak w gospodarce światowej pojawiły się duże zawirowania, ruch ten mógłby się nasilić.

– Wtedy nie byłoby stałych przepływów środków w obie strony – do kraju i odwrotnie, co bardziej osłabiłoby polską walutę.  Na razie taki scenariusz jest mało prawdopodobny i należy mieć nadzieję, że się nie ziści – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Dla nas to szczególnie istotne, bo polska gospodarka staje się coraz bardziej otwarta na świat i jest mocno uzależniona od zakupu wielu dóbr z zewnątrz. Są one potrzebne bezpośrednio do konsumpcji – kupujemy wiele rzeczy zza granicy, ale także półprodukty potrzebne do dalszej produkcji. Myśląc o walucie i kosztach zewnętrznych chodzi przede wszystkim o paliwo, ale są to także inne komponenty i surowce, których ceny mogą wzrosnąć. Tym samym w przypadku osłabienia złotówki zwiększą się koszty wytwarzania. Dodatkowo w kontekście poziomu inflacji należy zaznaczyć, że wtedy producenci krajowi – ponosząc większe koszty – nie mieliby silnej konkurencji z zewnątrz. Doszłoby więc do podnoszenia cen w kraju przez rodzimych wytwórców, produkujących towary na polski rynek. W ten sposób kompensuje się rosnące koszty. Taki mechanizm nie jest jednak obecnie uważany za wysoce prawdopodobny. Na razie oczekiwane jest utrzymanie obecnej sytuacji, a z czasem – odrobienie strat – prognozuje Soroczyński.