Lekarze ze Wschodu – reanimacja polskich procedur na CITO

tłumaczenia medyczne

Polski rynek pracy otworzył się na personel medyczny ze Wschodu pod koniec ubiegłego roku. Ustawa ułatwiająca transfer kadry medycznej spoza UE i jej zatrudnianie na uproszczonych zasadach miała być dla Polski ratunkiem. Zainteresowanie kandydatów z Ukrainy czy Białorusi było widoczne. Niestety, połowa z nich – mimo że posiada pełne i zweryfikowane kompetencje do wykonywania zawodu – rezygnuje, bo zderza się z biurokratycznym murem oraz brakiem responsywności nie do pokonania.

Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej w naszym kraju brakuje ok. 68 tys. medyków różnych profesji. Gdy w ostatnich dniach grudnia 2020 r. prezydent podpisał ustawę – z dnia 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych – wielu kandydatów ze Wschodu zaczęło zgłaszać chęć udziału w procesie rekrutacji na stanowiska medyczne. Zainteresowanie pracą w Polsce ze strony personelu medycznego z Białorusi i Ukrainy jest spore. Sprzyja temu niewielka odległość między naszymi krajami, bliskość kulturowa, a także aspekt finansowy.

Niewidoczna popularność

Popularność Polski wśród medyków ze Wschodu nie odzwierciedla się jednak w liczbie zatrudnionych w naszym kraju lekarzy czy pielęgniarek z Ukrainy czy Białorusi.  Z danych MZ wynika, że od stycznia 2021 r. wpłynęły 473 wnioski dot. zatrudnienia zagranicznych lekarzy w uproszczonej procedurze. Pozytywnie rozpatrzono połowę (236). Ta liczba dziwi, biorąc pod uwagę, że placówki medyczne – mimo początkowych obaw – coraz chętniej chcą zatrudniać personel medyczny zza wschodniej granicy. Jak wynika z danych Grupy Progres, już w styczniu zgłoszone tylko tej firmie zapotrzebowanie na lekarzy i pielęgniarki dotyczyło ponad 80-ciu wykwalifikowanych osób.

Od początku roku otrzymywaliśmy zapytania od placówek medycznych dotyczące możliwości sprowadzenia personelu medycznego z Ukrainy i Białorusi. Sygnały płynące z rynku były tak silne, że zdecydowaliśmy się wspierać ten sektor w szukaniu pracowników – mówi Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres. – Wcześniej zweryfikowaliśmy, czy takie zainteresowanie etatem w Polsce wśród służb medycznych w ogóle występuje, jak duże ono jest oraz na jaki czas specjaliści z zagranicy byliby gotowi rozpocząć pracę w polskich placówkach medycznych. Podjęte działania unaoczniły nam, że zarówno na Ukrainie, jak i na Białorusi jest bardzo dużo osób chętnych, by przyjechać do Polski i wesprzeć w pracy naszych medyków – zaznacza Cezary Maciołek.

Ostra weryfikacja

Ustawa wzbudziła szereg wątpliwości wśród polskiej służby zdrowia m.in. tych związanych z weryfikacją kwalifikacji, czy znajomość języka. Dlatego, już od pierwszych etapów rekrutacji konieczne było przeprowadzenie rygorystycznego procesu uznawania kwalifikacji oraz wsparcie w ewentualnym doszlifowaniu lub nauce języka polskiego. Jak podkreśla Cezary Maciołek, weryfikacja kompetencji zawodowych pracowników z zagranicy rozpoczyna się już na etapie wideokonferencji. Udział w takim spotkaniu bierze przedstawiciel danego szpitala lub placówki medycznej, w którym ma być zatrudniony obcokrajowiec oraz sam zainteresowany. Taka bezpośrednia rozmowa pozwala ocenić kompetencje zawodowe i merytoryczną wiedzę rekrutowanej osoby przez specjalistę jeszcze przed rozpoczęciem całej procedury administracyjnej. Dodatkowo pomagamy medykom z zagranicy w weryfikacji ich dyplomów i co ważne, organizujemy dla nich kursy doszkalające umiejętności płynnego posługiwania się językiem polskim.

Biurokracja wypełniona ciszą

Zgodnie z ustawą – ułatwiającą transfer kadry medycznej i zatrudnianie na uproszczonych zasadach personelu medycznego spoza UE – zgoda na praktykowanie w Polsce jest warunkowa. Lekarz ze Wschodu otrzyma ją na 5 lat (jeśli – w ciągu ostatnich 5 lat – przepracował min. 3 lata jako specjalista). Co więcej, tacy kandydaci trafiają do wyznaczonej przez resort placówki. W sytuacji, gdy medyk sam znajdzie placówkę, w której ma szansę na etat, musi złożyć do ministerstwa wszystkie wymagane dokumenty. Decyzję o dopuszczeniu do pracy w Polsce powinien otrzymać w ciągu 7 dni. Jeśli wniosek nie zawiera wymaganych dokumentów MZ deklaruje kontakt z kandydatem lub osobą składającą go w jego imieniu i wezwanie do ich uzupełnienia. Równie krótko powinno czekać się – w kolejnym etapie – na decyzję Okręgowej Izby Lekarskiej, która na jej podjęcie ma tydzień.

Niestety, jak się okazuje ustawa nie sprawdza się w praktyce. Po ponad 6 miesiącach nadal występują bariery uniemożliwiające zatrudnienie medyków ze Wschodu, mimo że jest na nich spore zapotrzebowanie. Przeszkody dotyczą zarówno wydłużających się procedur i zauważalnej niewydolności oraz nieprzygotowania resortu do obsługi wpływających wniosków.

– Ustawa, która na początku roku wydawał się światełkiem i receptą na walkę z brakami kadrowymi w sektorze medycznym nie spełnia właściwie swojej roli. Wykonaliśmy swoje zadanie zgodnie z wymogami niestety trafiliśmy na mur milczenia mówi Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres. – Z naszego doświadczenia wynika, że – mimo dobrych intencji – urzędnicy nie są odpowiednio przygotowani do wypełniania swojej roli, jest ich niewielu i nie są w stanie na czas wywiązać się ze swoich ustawowych obowiązków. Co więcej, bardzo odczuwalny jest brak kontaktu ze strony MSZ już na etapie składania wniosków. Problem stanowi również brak informacji odpowiadających na wątpliwości związane z uproszczoną procedurą zatrudniania medyków oraz wielotygodniowe utrzymywanie kandydatów w niepewności, bez żadnej informacji zwrotnej z urzędu – zaznacza Cezary Maciołek.

Proces rekrutacji pracownika medycznego ze Wschodu zgodnie z uproszczoną procedurą trwa 4 miesiące, co w wielu przypadkach oznacza rezygnację kandydatów. Jak podaje Grupa Progres, wśród medyków ze Wschodu zgłaszających się do pracy w swoim zawodzie na terenie Polski, 50 proc. kandydatów po etapie weryfikacji rezygnuje z uwagi na wydłużające się procedury oraz brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony resortu.

– Mamy wieloletnie doświadczenie w rekrutowaniu pracowników z Ukrainy dedykowanych dla wielu branż. Byliśmy przygotowani na szereg przeszkód, jeśli chodzi o sektor medyczny, ale nie spodziewaliśmy się, że wystąpią one w takiej skali – mówi Cezary Maciołek. – Ostatnia grupa rekrutowanych przez nas kandydatów – 81 lekarzy i pielęgniarek – z pełnymi kompetencjami do wykonywania zawodu w Polsce, obecnie liczy 40 kandydatów, z czego zatrudniliśmy 2 lekarzy. Wielu z nich rezygnuje, bo zniechęca ich zachowanie urzędników, brak wsparcia ze strony ministerstwa i życie w zawieszaniu. Nie dziwi zatem, że – mimo planów i nadziei pokładanych w osobach ze Wschodu – ich aktywność w sektorze zdrowia jest znikoma, a od stycznia udało się rozpatrzyć pozytywnie jedynie 236 wniosków – podkreśla Cezary Maciołek.

Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie to już niebawem, zamiast przyjeżdżać do Polski, nasi wschodni sąsiedzi ruszą w stronę innych krajów. Zniechęceni nieprzygotowaniem naszego systemu do ich rekrutacji.  Jak podsumowuje prezes Grupy Progres, receptą na ten stan – i ratunkiem przed utratą wiarygodności Polski w oczach kandydatów – jest zaangażowanie odpowiedniej liczby osób odpowiedzialnych za przeprowadzanie procedur wynikających z ustawy. Konieczne jest też wyznaczenie realnych do zrealizowania ścieżek postępowań i określenie terminów niezbędnych na wykonanie poszczególnych działań oraz ich przestrzeganie. Podstawę stanowi także komunikacja i responsywność ze strony urzędu, który po drugiej stronie ma partnera – w postaci m.in. Agencji Zatrudnienia – chętnego do rozmów oraz działań ratujących polską służbę zdrowia przed zapaścią.