Na co pójdą pieniądze z Europejskiego Funduszu Odbudowy?

Środki z Europejskiego Funduszu Odbudowy dają dużo nadziei na przyszłość. Mądre i sprawiedliwe zainwestowanie ich w naszą gospodarkę będzie stymulować jej rozwój w najbliższych latach i przełoży się na stabilny wzrost PKB. Po kryzysie gospodarczym spowodowanym pandemią, który wciąż trzyma wiele branż za gardło, to bardzo cenna perspektywa. Pieniądze przekazane Polsce w ramach Funduszu Odbudowy mogą nam też zapewnić większą odporność na kolejne wydarzenia kryzysowe, których najprawdopodobniej w przyszłości nie unikniemy. Zainwestowanie pieniędzy unijnych w efektywną administrację, Nowy Zielony Ład i służbę zdrowia da nam w przyszłości więcej szans w mierzeniu się z podobnymi zjawiskami. Trwa dyskusja, kto powinien mieć możliwość większego wypowiedzenia się, na co idą te środki. Nie tylko w kontekście dużych, kierunkowych strumieni – ale także wydawania pieniędzy na samym dole i wskazywania celów lokalnych.

– Myślę, że sporo środków zostanie zainwestowane w obszary prorozwojowe – zielony ład i cyfryzację gospodarki, co w sposób naturalny będzie wspomagać przyszły poziom PKB. Trochę wydamy też oczywiście na wsparcie medyków, bo ubiegły rok pokazał nam, że ta sfera jest mocno niedoinwestowana – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Problemy pojawiły się nie tylko w takich bieżących poziomach przygotowania, liczonych w łóżkach szpitalnych – ale też w zapasach. Służba zdrowia powinna mieć przygotowane środki na czas nieoczekiwany – taki, jaki przyszedł w ubiegłym roku. Nie powinniśmy w przyszłości podbierać środków z zapasów kryzysowych. Dlatego mam nadzieję, że pieniądze unijne posłużą również do obudowania sektora medycznego. Dobrze, że będziemy mieli duży zasób nowych środków. Jeżeli my mielibyśmy ich nie mieć, a nasi sąsiedzi tak – stawiałoby to nas w bardzo niekorzystnej sytuacji gospodarczej. Można by dyskutować co by było, gdyby wszyscy nie mieli środków – ale na to nie byłoby zgody politycznej w Europie – podkreśla Soroczyński.