Pandemia szansą rozwoju czy upadkiem polskiego lotnictwa

Epidemia koronawirusa, która wstrzymała ruch lotniczy na świecie, zmusiła branżę do wypracowania nowych procedur. Jeśli zostanie odbudowane zaufanie ludzi do podróżowania, jest szansa, że polski sektor lotniczy wyjdzie z kryzysu obronną ręka – takie wnioski płyną z panelu „Ekonomiczne skutki COVID-19 dla lotnictwa cywilnego”, który miał miejsce podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

„Każdy kryzys to szansa na rozwój” – stwierdził na początku spotkania Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. CPK. „Można to zdefiniować tak: rozwijaj się albo giń. Ci, którzy przetrwają, będą mieli szanse wejść na przeczyszczone pole” – mówił wiceminister. Przywołał tu strategię stosowaną przez niemiecki rząd względem Lufthansy, w którą są pompowane potężne pieniądze, praktycznie bez ograniczeń.

Stwierdził jednocześnie, że Polska znajduje się w trudnej sytuacji, bo jest średnim państwem ze średniej wielkości sektorem lotniczym. Za dużym, żeby upaść, za małym żeby wygrać bez walki.

„Za parę lat zobaczymy, jak ten rynek wygląda, pewnie sporo podmiotów z niego wypadnie, ale może się okazać, że te polskie zostaną i łatwiej im się będzie rozwijać. Nie możemy być za mali, bo mali nie przetrwają, tylko wejście na większy, wyższy poziom da nam szansę rozwoju” – powiedział wiceminister. Według niego stąd tak ważna jest inwestycja związana z powstaniem Centralnego Portu Komunikacyjnego, który już w 2027 roku pozwoli Polsce dołączyć do pierwszej ligi lotniczej w Europie.

Epidemia koronawirusa całkowicie zmieniła obraz polskiego i światowego lotnictwa, wstrzymany został ruch lotniczy. „Oczywiście krakowskie lotnisko jako lotnisko wojskowe, lotnisko, na którym funkcjonuje lotnicze pogotowie ratunkowe cały czas funkcjonowało, bo zapewnialiśmy bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, ale ruch cywilny zamarł. Dzisiaj, po kilku miesiącach zamknięcia ruchu lotniczego i granic, powoli, ale systematycznie wracamy do życia” – mówił w trakcie panelu Radosław Włoszek, prezes Kraków Airport.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że koronakryzys nie jest jedynym takim kryzysem, jaki na przestrzeni ostatnich kilku dekad dotknął lotnictwo na świecie. Były np. wybuchy wulkanu (2010 r.) czy zamachy (2001 r.).

Każdy taki kryzys udało się pokonać, bo zaufanie do latania zostało odbudowane. „To obecnie nasze największe wyzwanie, przekonać ludzi, by ponownie zaczęli podróżować przy pomocy samolotów” – powiedział prezes Włoszek. Najważniejsze jest także utrzymanie miejsc pracy nie tylko na krakowskim lotnisku, które wciąż pozostaje bramą gospodarczą i turystyczną dla Krakowa i Małopolski, ale dla całego regionu.

Aktualna sytuacja powrotu do normalności to duże zagrożenie, ale i gigantyczna szansa na ucieczkę do przodu i rozwój. „Z jednej strony przenieśliśmy się do roku 2005, 2006, bo poziom ruchu na polskim niebie jest taki, jak był 15, 16 lat temu. Ale musimy uciekać do przodu, jak powiedział pan minister Horała. PAŻP przygotowuje się do cyfryzacji, automatyzacji i informatyzacji zarządzania ruchem lotniczym nie tylko w przestrzeni powietrznej Polski, ale i przestrzeni europejskiej” – powiedział Janusz Janiszewski, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

Jednym z kluczowych działań w tym zakresie będzie budowa nowoczesnego systemu zarządzania ruchem lotniczym oraz budowa centrum przetwarzania danych lotniczych. Inwestycje te mają zostać zrealizowane do 2024 roku.

W podobnym duchu wypowiadał się Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej. „Chciałbym w tym wszystkim widzieć szansę. Tak jak było w czasie kryzysu z lat 2008-2009, który przyniósł umocnienie pozycji Polski we wszystkich wymiarach, jeśli chodzi o gospodarkę, w tym również w turystyce. Zmniejszyliśmy wtedy dystans do najwyżej rozwiniętych państw europejskich i świata” – powiedział prezes Biedroń.

Według niego, z kryzysu obronną ręka wyjdą ci, którzy pamiętają, że każdy kryzys się kiedyś kończy. Ci, którzy nie wierzą w katastroficzne przepowiednie.