Polskie PKB wspiera PLN

Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat
Maciej Przygórzewski, główny analityk walutowy Currency One, operatora serwisów InternetowyKantor.pl i Walutomat

Wzrost PKB w Polsce rozpoczął ruch umacniający złotego. Ważniejsze okazały się jednak dane z inflacji w USA. W rezultacie mamy gwałtowny napływ kapitału do Europy, a szczególnie naszego regionu. Euro poniżej 4,40 zł znów staje się faktem.

Dobre dane z gospodarki

Wczoraj poznaliśmy dane o wzroście PKB w ujęciu rocznym mamy wzrost o 0,4%. Wydaje się to relatywnie niewiele, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie dwa kwartały mieliśmy spadkowe, to wzrost jest tym lepszym rezultatem. O tym, jak dobry był to dla polskiej gospodarki kwartał, najlepiej świadczy to, że w Europie lepszy wynik pokazały tylko Turcja i Islandia. W rezultacie pomimo tego, że wzrost gospodarczy o ułamki procenta w skali roku zwyczajowo nie jest powodem do dumy, teraz nagle jest. Widać to szczególnie mocno po reakcji rynków walutowych. Wczoraj w nocy kurs euro zaatakował poziom 4,40 zł. Ruch oczywiście miał też dodatkowe powody, ale pierwszy fragment w dół nastąpił po publikacji tych danych i można go śmiało z nimi łączyć.

Inflacja za oceanem

Szukając powodów gwałtownych zmian na polskim złotym w godzinach popołudniowych, często warto spojrzeć za ocean. Wczoraj mieliśmy w USA publikacje danych na temat inflacji. W ujęciu rocznym ceny rosną o 3,2%. Jest to wyraźny spadek po 3,7% miesiąc temu i drugi najniższy wynik po dołku z czerwca od początku problemów inflacyjnych w USA. Analitycy spodziewali się spadku, ale o 0,1% mniejszego, zatem to kolejny ważny bodziec. Spadła również inflacja bazowa. Co ciekawe, pomimo tego, że intuicyjnie są to bardzo dobre dane dla USA, rynki zareagowały spadkami dolara. Powód jest bardzo prosty. Spadająca inflacja powoduje, że spadają oczekiwania co do poziomu stóp procentowych. Wczorajsza decyzja spowodowała spadek szans na podwyżkę stóp w grudniu z 14,5% na 5,5%. W rezultacie inwestorzy przenoszą swoją uwagę na waluty, które potencjalnie dadzą lepiej zarobić. W tym wypadku kapitał wracał do Europy. Tutaj z kolei sporo trafiło go w naszą część świata. Zyskiwał nie tylko złoty, ale również forint jak i korona czeska.

Słabsze dane z Węgier

Dane z USA ratowały wczoraj wycenę forinta. Powodem były dane z tamtejszej gospodarki. Niby wszyscy wiedzieliśmy, że czeka nas trzeci z rzędu spadkowy kwartał pod kątem PKB w ujęciu rocznym. Analitycy spodziewali się jednak, że spadek będzie bardzo niewielki. Liczono na 0,2% spadku, okazało się, że finalnie wyszło 0,4%, co stawia pod znakiem zapytania rozwój sytuacji. Kwartalnie mamy oczywiście poprawę, ale nie jest ona wystarczająca, by spokojnie patrzeć na dane z zamknięcia roku. Słabsze dane zostały jednak przykryte szerokim strumieniem kapitału płynącym do Europy. W rezultacie forint pomimo tego odczytu, zakończył dzień umocnieniem.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień publikacji wskaźników inflacyjnych w Europie, szczególnie na uwagę zasługuje Polska o 10:00.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat