Spięcie polityczno-energetyczne. Polityka i spółki kontrolowane przez Skarb Państwa

Należy pilnować rozdziału między właścicielami spółek Skarbu Państwa, czyli kontrolą właścicielską a prawodawcą regulatorem. Jeżeli są one skupione w jednym ręku, może spowodować to szkody na rynku. Obecnie toczy się dyskusja dotycząca cen energii oraz spółek Skarbu Państwa. Są one na ogół notowane publicznie – natomiast w przypadku tych, w których Skarb Państwa odgrywa istotną rolę, pojawia się cienka granica. Kiedy ich zarządy realizują zadania wpisane w statuty – jak bezpieczeństwo energetyczne, mogą narażać spółki na straty. Wtedy działa nie tylko Prawo Energetyczne, ale Kodeks Spółek Handlowych i Kodeks Karny. W pewnych przypadkach widać, że to oddziaływanie na siebie polityki i gospodarki nie służy tym podmiotom.

– Balans między strategią energetyczną Polski, zadaniami rządu a działalnością gospodarczą musi być zachowany – powiedział serwisowi eNewsroom Marcin Roszkowski, prezes zarządu Instytutu Jagiellońskiego – Spółki nie są w stanie zrealizować wszystkich założeń. Publiczne wypowiedzi polityków dotyczące podejmowania przez nie pewnych działań wiążą się z odpowiedzialnością. Prezesi spółek odpowiadają przed zgromadzeniem akcjonariuszy, więc porządek zostaje zachwiany. Zarządy przy działaniu na szkodę podmiotów ponoszą odpowiedzialność karną, do 10 lat pozbawienia wolności.  Specyfika sektora energetycznego zakłada jego silne regulacje. W przypadku tej branży ma miejsce przenikanie się między prawodawcą, regulatorem, a nadzorem właścicielskim spółek Skarbu Państwa. Ostatecznie są one notowane na giełdzie, a ich kapitalizacja jest wrażliwa na działania polityków. Wymiana zarządów na takie, które zgodzą się zrealizować pewne zadania, jest niedopuszczalna. Ład korporacyjny wygląda zupełnie inaczej, czego niektórzy politycy nie rozumieją – podkreślił Roszkowski.